Łódzkie: podpalił dwie kobiety. 63-letni mężczyzna stanie przed sądem

Przed sądem stanie 63-latek, który w ubiegłym roku oblał łatwopalną cieczą i podpalił dwie urzędniczki ośrodka pomocy społecznej w Makowie (Łódzkie). Jedna z urzędniczek poniosła śmierć na miejscu, druga zmarła w szpitalu.

2015-05-19, 15:05

Łódzkie: podpalił dwie kobiety. 63-letni mężczyzna stanie przed sądem
Zdjęcie ilustracyjne . Foto: Pixabay.com

Prokuratura Okręgowa w Skierniewicach oskarżyła 63-latka o popełnienie ze szczególnym okrucieństwem zabójstw kobiet oraz spowodowanie pożaru, zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób. Mężczyźnie grozi kara nawet dożywotniego więzienia. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi.

Do zdarzenia doszło w grudniu ubiegłego roku. Jak wynika z ustaleń prokuratury, mężczyzna wtargnął na teren Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Makowie z co najmniej trzema plastikowymi pojemnikami z benzyną. W pomieszczeniu ośrodka wylał benzynę na znajdujące się tam urzędniczki, po czym podpalił je. Oskarżony zamknął drzwi od zewnątrz i dodatkowo przytrzymywał je, uniemożliwiając kobietom opuszczenie pokoju.

Jedna z urzędniczek poniosła śmierć na miejscu, druga natomiast zmarła po trzech dniach w szpitalu. Prokuratura oceniła też, że powstały pożar zagrażał życiu i zdrowiu innych osób przebywających w budynku. Wysokość strat materialnych oceniono na prawie 80 tys. zł.

Wkrótce po zdarzeniu napastnik został zatrzymany i tymczasowo aresztowany. Jak ustalono, 63-latek doraźnie korzystał z pomocy ośrodka, wnioskował też o umieszczenie go w domu pomocy społecznej. GOPS jednak wydał decyzję odmowną, którą utrzymał w mocy sąd administracyjny. W rozmowie z jednym ze świadków oskarżony żalił się, że ośrodek rzekomo nie chce mu pomóc. Zdaniem śledczych, świadczyć to może, że napastnik działał z premedytacją, realizując z góry założony plan.

REKLAMA

Podczas pierwszego przesłuchania podejrzany, zasłaniając się niepamięcią, nie ustosunkował się do zarzutów. Stwierdził, że nie pamięta, czy krytycznego dnia był w Makowie, a przypomina sobie jedynie, że został przywieziony na przesłuchanie. Szczegółowo natomiast opisał swoje starania o umieszczenie go w domu pomocy społecznej. Podczas kolejnych przesłuchań potwierdził, że nie pamięta co robił w dniu zdarzenia, stwierdzając przy tym, że skoro stawiane są mu zarzuty, to musiało być tak, jak wynika z ich treści.

Ze względu na uzasadnione wątpliwości, co do poczytalności podejrzanego, prokurator zdecydował o poddaniu go badaniom sądowo-psychiatrycznym. Następnie sąd zarządził jego obserwację, która odbywała się w szpitalu więziennym Zakładu Karnego nr 2 w Łodzi. Po jej zakończeniu, biegli stwierdzili, że poczytalność podejrzanego w chwili czynów była ograniczona, ale jedynie w stopniu nieznacznym, co oznacza że może on ponosić odpowiedzialność karną za swoje działania.

PAP/aj

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej