Premier chce odwołania Prokuratora Generalnego

2015-06-11, 08:12

Premier chce odwołania Prokuratora Generalnego
Andrzej Seremet tłumaczył posłom stanowisko prokuratury w sprawie afery podsłuchowej . Foto: PAP/Paweł Supernak

Ewa Kopacz poinformowała, że nie podpisze sprawozdania za 2014 rok Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta. Decyzja Kopacz ma związek z publikacją w internecie materiałów ze śledztwa z tzw. afery podsłuchowej.

Posłuchaj

Ewa Kopacz zapowiedziała, że nie przyjmie sprawozdania Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta/IAR
+
Dodaj do playlisty

- Od dwóch dni opinia publiczna żyje sprawą nielegalnych podsłuchów. Ma ona negatywny wpływ na funkcje państwa - oświadczyła Kopacz na środowej konferencji prasowej.

Jak oceniła, "jedynym efektem długotrwałego ponad rocznego śledztwa prowadzonego przez prokuraturę jest gigantyczny wyciek akt śledztwa". - To podważa w sposób szczególny zaufanie do takiej instytucji, jaką jest instytucja zaufania publicznego, jaką jest prokuratura. W związku z tym chciałam poinformować, że nie przyjmę sprawozdania prokuratora generalnego - poinformowała premier.

- Jedyną instytucją, która powinna wyjaśnić tę sprawę, jest dobrze i sprawnie działająca prokuratura z nowym prokuratorem generalnym - dodała.

TVP/x-news

Odwołanie Prokuratora Generalnego

Zgodnie z ustawą, Prokurator Generalny przedstawia Prezesowi Rady Ministrów, nie później niż do końca pierwszego kwartału roku następnego, sprawozdanie z rocznej działalności prokuratury. W  tym wypadku, raport Seremeta dotyczy roku 2014.

W przypadku odrzucenia sprawozdania premier może, ale nie musi wystąpić do Sejmu z wnioskiem o odwołanie prokuratora generalnego przed upływem kadencji. Seremetowi upływa ona z końcem marca 2016 roku.

Sejm może go odwołać uchwałą podjętą większością dwóch trzecich głosów, w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Wcześniej jednak, wniosek o skrócenie kadencji musi być zaopiniowany przez Krajową Radę Prokuratury, choć treść nie jest wiążąca dla parlamentu.

Prawo przewiduje również, że swoje stanowisko musi przedstawić minister sprawiedliwości. - Jestem w trakcie jego opracowywania. Czeka na nie pani premier i pozna je jako pierwsza. Będzie gotowe w ciągu najbliższych dni - poinformował szef resortu sprawiedliwości Borys Budka.

Reakcja Andrzeja Seremeta

Prokurator generalny przyjmuje decyzję pani premier, ale zauważa, że odrzucone sprawozdanie dotyczy 2014 roku a nie bieżących wydarzeń - tak decyzję Ewy Kopacz skomentował rzecznik Andrzeja Seremeta Mateusz Martyniuk.

Pytany, czy niepodpisanie przez premier zeszłorocznego sprawozdania PG jest połączone z wnioskiem do Sejmu o odwołanie prokuratora generalnego Martyniuk odpowiedział, że nic o tym nie wie. - Prokurator generalny przyjmuje decyzję pani premier, ale zauważył, że sprawozdanie dotyczy zeszłego roku, a nie bieżących wydarzeń - powiedział.

- W sprawie udostępnienia akt śledztwa ws. afery podsłuchowej prokuratorzy działali zgodnie z obowiązującym prawem uchwalonym przez parlament, co więcej - spełnili ciążący na nich obowiązek. Mówił o tym w Sejmie prokurator generalny, taka też jest opinia wielu innych prawników - podkreślił rzecznik Seremeta.

Przypomniał, że Seremet informował też posłów, że postępowanie w sprawie tzw. afery podsłuchowej zostanie zakończone, kiedy USA zrealizują polski wniosek o pomoc prawną, dotyczący dostępu do amerykańskiej domeny internetowej, dzięki czemu można będzie dokonać ustaleń co do treści nagrań podsłuchanych rozmów oraz tego, kto miał do nich dostęp.

Afera podsłuchowa

We wtorek na jednym z portali społecznościowych na profilach Zbigniewa Stonogi ( zgadza się podanie swoich danych) i jego gazety opublikowano zdjęcia kilkunastu tomów akt śledztwa w sprawie tzw. afery podsłuchowej, które prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. We wtorek wieczorem Zbigniew Stonoga został zatrzymany w sprawie publicznego rozpowszechniania wiadomości ze śledztwa dotyczącego podsłuchów.

Za publiczne rozpowszechnianie bez zezwolenia materiałów ze śledztwa grozi grzywna, ograniczenie wolności lub kara do lat dwóch pozbawienia wolności.

Prokuratura podała, że ma dowody wskazujące, kto wykonał upublicznione kopie akt śledztwa podsłuchowego, a dowody te wynikają wprost ze zdjęć, których wykonanie było legalne. Według Radia ZET upublicznione kopie zostały wykonane przez aplikantów obrońcy Marka Falenty, podejrzanego w śledztwie ws. podsłuchów.

Z dostępu do akt śledztwa podsłuchowego skorzystało 15 osób, a prawo do dostępu uzyskało czterech podejrzanych i czterej ich obrońcy oraz 11 pokrzywdzonych i ich 11 pełnomocników.

Wyjaśnienia w Sejmie

W środę Andrzej Seremet tłumaczył w Sejmie, że udostępniając stronom postępowania akta ze śledztwa prokurator postąpił zgodnie z prawem, a obarczanie go odpowiedzialnością za upublicznienie tych akt jest bezzasadne. To, że akta ws. tzw. afery taśmowej zostały upublicznione, obciąża tych, którzy to uczynili, popełniając przestępstwo - ocenił Seremet.

Seremet przyznał, że stało się źle, bo społeczeństwo ma prawo czuć zagrożenie związane ze składaniem zeznań, ale nie możemy pójść taką drogą, by odmawiać stronom dostępu do akt postępowania. Zapewniał, że prokuratura jest instytucją apolityczną, a zadaniem prokuratorów jest strzeżenie prawa i pociągnięcie do odpowiedzialności karnej tych, którzy dopuścili się przestępstw.

- Prokuratura przywykła do zarzutów, że wpisuje się w kalendarz polityczny, szczególnie dotyczący wyborów - mówił Seremet. Odpowiadając na zarzuty posłów, że prokuratura dopuściła do ujawnienia danych świadków Seremet zauważył, że przez wiele lat parlamentarzyści, jako twórcy prawa nie byli zainteresowani wysłuchiwaniem głosów praktyków, że dane świadków są powszechnie dostępne stronom w śledztwie. Prawo zmieniło się w kwietniu 2015 r.

Sejm/x-news

Podczas sejmowej debaty nad informacją Seremeta PO zauważyła, że ponad 6 tys. prokuratorów będzie płaciło za błąd jednego z nich, a wszyscy, którzy zeznają, mają teraz ograniczone zaufanie do śledczych.

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prowadzi śledztwo ws. podsłuchiwania od lipca 2013 r. w dwóch restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych.

Obecnie akta śledztwa podsłuchowego liczą 37 tomów: 34 tomy akt jawnych i 3 tomy niejawne. Podsłuchy obejmują ok. 100 spotkań i kilkadziesiąt osób. Zarzuty w tym śledztwie mają cztery osoby: biznesmen Marek Falenta i jego wspólnik Krzysztof R., podejrzani o zlecenie kelnerom nagrywania gości restauracji, oraz dwóch kelnerów, którzy nagrań mieli dokonywać. Falenta nie przyznał się do zarzutów i zapewniał, że jest niewinny. Śledztwo jest przedłużone do września.

Afera taśmowa. Czytaj więcej >>>

PAP/IAR/iz

Polecane

Wróć do strony głównej