Upadek marszałka. Radosław Sikorski przestaje być drugą osobą w państwie [analiza]
Dni Radosława Sikorskiego na stanowisku marszałka Sejmu są policzone. Zmiana dokona się na najbliższym posiedzeniu Sejmu, czyli za dwa tygodnie. Upadek byłego ministra obrony oraz byłego szefa polskiej dyplomacji zasługuje na szczególną uwagę.
2015-06-11, 21:28
Posłuchaj
Radosław Sikorski zapowiada pracę na rzecz sukcesów PO (IAR)
Dodaj do playlisty
Tak naprawdę nie wiadomo dlaczego Sikorski zrezygnował z zasiadania w fotelu marszałka Sejmu. Wyjaśnił jedynie, że odchodzi w wyniku rozmowy z Ewą Kopacz, szefową rządu i szefową PO. I jak dodał czyni to w interesie rządzącej partii, "jedynej, która jest w stanie utrzymać tę pozycję, którą Polska wypracowała sobie zarówno na arenie międzynarodowej, jak i w kraju, w ostatnich latach".
- Jako wiceprzewodniczącemu Platformy Obywatelskiej jej interes, jej szanse wyborcze, są dla mnie ważniejsze niż osobiste ambicje - oświadczył.
(źródło: TVN24/x-news)
Brak jasnej odpowiedzi o przyczyny rezygnacji otwiera pole do spekulacji. Tym bardziej, że pojawiły się informacje, że wśród nielegalnie nagranych spotkań jest rozmowa Sikorskiego z biznesmenem Janem Kulczykiem. Marszałek Sejmu jeszcze jako szef MSZ kilka razy spotkał z jednym z najbogatszych Polaków w restauracji w Pałacyku Sobańskich. W zeznaniach, jakie znalazły się w Internecie, jeden z kelnerów twierdzi, że Sikorski zabiegał o urząd unijnego komisarza do spraw energetyki, by "móc bezpośrednio nadzorować inwestycje na Ukrainie prowadzone przez Jana Kulczyka".
REKLAMA
- Zawalczenie o komisarza do spraw energetyki było jedną z opcji, którą półtora roku temu rozważaliśmy. I na to stanowisko premier Tusk rozważał różnych kandydatów. Wiemy, że to nie nastąpiło. Natomiast ja energicznie ekonomizowałem polską politykę zagraniczną. Cała służba pracowała po części na rzecz polskiego biznesu, polskiego eksportu – tłumaczył w środę Radosław Sikorski.
Zapewniał, że jego rozmowa miała charakter wyłącznie prywatny. - W rozmowach niepublicznych rozmawiamy trochę inaczej niż na forum publicznym, i ja uważam, że wszyscy mamy prawo do stawiania tez, testowania różnych hipotez, czasami wyostrzania różnych hipotez, żartowania – powiedział.
Już przed rokiem, gdy wybuchła afera podsłuchowa ówczesny szef polskiej dyplomacji stał się jednym z jej bohaterów. Tygodnik "Wprost" na początku czerwca 2014 roku opublikował stenogramy z jego rozmowy z ówczesnym ministrem finansów Janem Rostowskim. Miał wtedy mówić, że sojusz Polski i USA jest nic niewart i szkodzi, gdyż stwarza Polsce fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Sikorski mówi też, że problemem Polaków jest, iż mają "bardzo płytką dumę i niską samoocenę". - Taka murzyńskość - stwierdził.
Spore kontrowersje wywołał fakt, że kolacja obu ministrów kosztowała 1300 złotych. Miał za nią płacić służbową kartą szef MSZ.
REKLAMA
Ujawnione rok temu informacje nie zmiotły jednak Sikorskiego ze sceny politycznej. Jednak tworząc swój rząd Ewa Kopacz nie zaprogramowała mu już stanowiska ministra spraw zagranicznych. Sikorski został marszałkiem Sejmu. Zaledwie kilka tygodni po objęciu stanowiska wywoływał spore zamieszanie swoją sugestią, że Władimir Putin proponował Donaldowi Tuskowi udział Polski w rozbiorze Ukrainy. Ostro zganiony przez szefową PO wycofał się po jakimś czasie ze swoich słów. Stanowiska jednak nie stracił.
Kilka miesięcy później marszałek znalazł się pod lupą prokuratorów, którzy badali tak zwaną sprawę kilometrówek, czyli sprawdzali, czy posłowie zgodnie z prawem korzystali z sejmowych pieniędzy na paliwo. Ostatecznie sprawa została umorzona.
Dziś Sikorski walczy o przetrwanie. Nie chce wycofać się z życia publicznego, tak jak to zrobił były szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz. W jesiennych wyborach parlamentarnych będzie startować do Sejmu. Ewa Kopacz obiecała mu podczas środowej rozmowy, że będzie otwierać bydgoską listę do Sejmu.
Agnieszka Sopińska-Jaremczak
REKLAMA
REKLAMA