Francja: zamachowiec spod Lyonu zaprzecza, że jest dżihadystą

35-letni Yassin Salhi, podejrzany o zabicie swojego pracodawcy oraz próbę spowodowania eksplozji w zakładach gazowych niedaleko Lyonu we Francji, powiedział śledczym, że jego motywacja nie była religijna - podały źródła zbliżone do śledztwa.

2015-06-29, 19:15

Francja: zamachowiec spod Lyonu zaprzecza, że jest dżihadystą
Zamachowiec, który zaatakował zakłady Air Products twierdzi, że nie kierowały nim względy religijne. Foto: PAP/EPA/SEBASTIEN NOGIER

Według tych źródeł Salhi miał utrzymywać, że nie jest dżihadystą, a zabójstwa w piątek 26 czerwca dokonał po kłótniach - z żoną dzień wcześniej i szefem kilka dni wcześniej. Z zeznań innego pracownika firmy wynika, że mężczyźni kłócili się po tym, jak Salhi upuścił skrzynkę z drogim towarem.

Lokalne media donoszą też o bardzo niestabilnym charakterze Salhiego. Cytują m.in. jego dawnego instruktora sztuk walki, który twierdzi, że Salhi miewał takie napady agresji, że inni kursanci nie chcieli z nim ćwiczyć.

Odciętą głowę ofiary Salhiego, 54-letniego Herve Corony, właściciela firmy transportowej, znaleziono zatkniętą na ogrodzeniu zakładów gazowych współpracujących z tym przedsiębiorstwem transportowym. W pobliżu umieszczono dwa sztandary islamistyczne podobne do tych, jakich używają dżihadystyczni bojownicy w Syrii i Iraku.

Zatrzymany nie wyjaśnił śledczym, dlaczego umieścił sztandary i wykrzykiwał "Allahu Akbar" podczas zatrzymania, skoro nie kierowały nim względy religijne. Zgodnie z francuskim prawem, Salhi może być trzymany w areszcie najwyżej 96 godzin przed postawieniem mu zarzutów lub zwolnieniem.

REKLAMA

AFP informowała, że Salhi sfotografował się z głową swojej ofiary, a zdjęcie wysłał z telefonu komórkowego na numer kanadyjski. Śledczy ustalili jednak, że odbiorca w rzeczywistości znajdował się w strefie walk dżihadystów w Syrii i Iraku. Według nich odbiorca to francuski dżihadysta, który wyjechał do Syrii w listopadzie 2014 roku; walczy on w szeregach Państwa Islamskiego (IS) w okolicach syryjskiego miasta ar-Rakka.

Nic nie wskazuje jednak, by sam Salhi udał się do Syrii lub planował zamachy, choć był on w latach 2006-2008 obserwowany przez francuskie służby w związku z możliwością radykalizacji.

Żona i siostra podejrzanego, zatrzymane w piątek, zostały już wypuszczone na wolność.

PAP/fc

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej