W Gdańsku odsłonięto pomnik sanitariuszki Danuty Siedzikówny "Inki"

2015-08-30, 17:07

W Gdańsku odsłonięto pomnik sanitariuszki Danuty Siedzikówny "Inki"
Szczątki "Inki" ekshumowano we wrześniu 2014 roku na gdańskim Cmentarzu Garnizonowym. Foto: PAP/Piotr Pędziszewski

- Droga "Inki", jej niezłomna postawa, urasta do rangi symbolu - podkreślił podczas mszy metropolita gdański Sławoj Leszek Głódź.

Posłuchaj

"Inka" ma pomnik w Gdańsku. Relacja Macieja Bąka z Gdańska (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Pomnik sanitariuszki 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej zamordowanej w 1946 roku w wieku 17 lat przez komunistyczny aparat bezpieczeństwa stanął na skwerze w pobliżu kościoła św. Jana Bosko na gdańskiej Oruni, u zbiegu ulic Trakt św. Wojciecha i Gościnna, gdzie z okazji odsłonięcia monumentu odbyła się uroczysta msza polowa.

- Dziś nasze myśli kierujemy ku tej młodej Polce, jej życiu, pojęciu i podjęciu służby, jej postawie w czasie śledztwa. Bo przecież może być patronką, wzorem dla młodzieży - na pomniku są wyryte słowa "Chwała bohaterce". Pszeniczny kłos polskiego życia, który ledwie zaczął dojrzewać, ścięty w godzinie egzekucji - powiedział w homilii abp Sławoj Leszek Głódź.

Hierarcha opowiedział o losach Żołnierzy Wyklętych, do których należała Danuta Siedzikówna. - Stawili zbrojny opór sowietyzacji ojczyzny. Podjęli walkę o jej suwerenność i niepodległość. Uczynili to z potrzeby serca. Nie chcieli Polski spod znaku sierpa i młota, chcieli spod znaku orła w koronie, spod znaku Maryi Bogurodzicy. A wielu z tych żołnierzy nosiło mundury z ryngrafem, wizerunkiem Matki Bożej - wskazał.

Źródło: TVN24/x-news

- Epopeja Żołnierzy Wyklętych - przez lata wyszydzana, zakłamywana, zohydzana. Bandyci, zdrajcy, zaplute karły reakcji - tak ich nazywano. Pozbawieni praw, tropieni, więzieni, mordowani. Ci, którzy wyszli z więzień byli szykanowani, inwigilowani, spychani na margines życia. Obywatele drugiej kategorii - dodał duchowny.

ŻOŁNIERZE WYKLĘCI - serwis specjalny>>>

Autorem wykonanego z aluminium i mosiądzu na granitowym postumencie pomnika jest rzeźbiarz Andrzej Renes, który jest też m.in. twórcą pomnika kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie oraz pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej w Katedrze Mariackiej w Gdańsku.

W Komitecie Budowy Pomnika "Inki" zasiadali m.in. abp Głódź, salezjanie z parafii pw. św. Jana Bosko oraz przedstawiciele gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Budowa monumentu kosztowała ok. 40 tys. zł, pieniądze pochodziły ze zbiórki społecznej.

Fot. PAP/Piotr Pędziszewski

Bohaterska sanitariuszka

Danuta Siedzikówna urodziła się 3 września 1928 roku we wsi Guszczewina, w powiecie bielskim na Podlasiu.

Była sanitariuszką 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. W 1943 roku w wieku 15 lat złożyła przysięgę AK i odbyła szkolenie sanitarne. W czerwcu 1945 roku została aresztowana przez NKWD-UB za współpracę z antykomunistycznym podziemiem. Z konwoju uwolnił ją patrol AK Stanisława Wołoncieja "Konusa", podkomendnego mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki". "Inka" znów działała jako sanitariuszka oraz łączniczka, uczestnicząc w akcjach przeciw NKWD i UB.

W lipcu 1946 roku została wysłana do Gdańska po zaopatrzenie medyczne. W nocy z 19 na 20 lipca została aresztowana przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa w jednym z mieszkań konspiracyjnych w Gdańsku-Wrzeszczu - adres ten zdradziła łączniczka "Łupaszki" Regina Żylińska-Modras, którą zatrzymano w kwietniu 1946 roku i skłoniono do współpracy z bezpieką.

HISTORIA w portalu PolskieRadio.pl>>>

"Inkę" osadzono w więzieniu w Gdańsku. Po śledztwie, podczas którego próbowano wydobyć od niej informacje o działalności oddziału majora "Łupaszki", została skazana na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy. Obrońca z urzędu zwrócił się do prezydenta Bolesława Bieruta o skorzystanie z przysługującego mu prawa łaski. Pod listem nie było podpisu Siedzikówny. Bierut odpowiedział odmownie.

Do krewnych dotarł gryps, w którym sanitariuszka napisała: "Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba".

Fot. PAP/Piotr Pędziszewski

Wyrok wykonano 28 sierpnia 1946 roku w gdańskim więzieniu. Ostatnie chwile jej życia wspominał ks. Marian Prusak, który został wezwany, aby udzielić jej ostatniego namaszczenia.

Siedzikówna nie zginęła sama. Wraz z nią rozstrzelany został Feliks Selmanowicz "Zagończyk", uczestnik kampanii wrześniowej. Tuż przed salwą plutonu egzekucyjnego skazani krzyknęli "Niech żyje Polska", a "Inka" dodała jeszcze "Niech żyje Łupaszko". Salwa plutonu nie zabiła dziewczyny. Strzałem z pistoletu dobił ją dowódca plutonu.

Szczątki "Inki" ekshumowano we wrześniu 2014 roku na gdańskim Cmentarzu Garnizonowym. Miejsce, gdzie je znaleziono oznaczone zostało kamienną tablicą, którą odsłonięto w kwietniu 2015 roku.

PAP, IAR, kk

Polecane

Wróć do strony głównej