Premiera "11 minut" Jerzego Skolimowskiego na festiwalu w Wenecji. Będzie Złoty Lew?
Skrajnie różne oceny komentatorów włoskiej prasy, od zachwytu po surową krytykę, wywołał zaprezentowany w środę na festiwalu w Wenecji film Jerzego Skolimowskiego „11 minut”. Bierze on udział w głównym konkursie o nagrodę Złotego Lwa.
2015-09-10, 11:45
Posłuchaj
"11 minut" w Wenecji. Relacja Marka Lehnerta (IAR)
Dodaj do playlisty
Dziennik „La Repubblica” wymienił w czwartek polskiego reżysera wśród najbardziej utalentowanych twórców kina starszego pokolenia i wyraził radość, że „film mistrza” pokazano na weneckim festiwalu.
„Autentyczne, tradycyjne kino” - tak podsumowano „11 minut” na łamach rzymskiej gazety. „Piorunujący thriller” Skolimowskiego według recenzentki „brzmi w rytmie rap”. Zauważyła ona, że tytuł filmu jest wyraźnym nawiązaniem do 11 września 2001 roku i ataku na bliźniacze wieże World Trade Center w Nowym Jorku.
„To moment, od którego nie ma odwrotu, bo świat zmienia się na zawsze w jednej chwili. Nieoczekiwanie, w sposób, którego nie potrafiliśmy sobie wyobrazić” - oceniła autorka recenzji. „W Nowym Jorku, w Warszawie, wszędzie” - dodała.
„Lekcja kina"
„To film piorunujący, skonstruowany jak gra; pozornie niepotrzebny, strasznie poważny” - podkreśliła „La Repubblica”, która przyznała mu 4 na 6 punktów.
REKLAMA
Według dziennika „Il Sole-24 Ore” bardzo interesujący, pełen napięcia thriller Skolimowskiego zasługuje na nagrodę. Recenzent położył nacisk na doskonały montaż, ale przede wszystkim na to, że opowieść ta zmusza do refleksji nad znaczeniem obrazu w dzisiejszym świecie.
„To lekcja kina, na swój sposób zarazem anarchiczna i surowa, z niezwykle mocnym finałem. Wielu obecnych w Wenecji, zwłaszcza w mediach społecznościowych, już głośno domaga się nagrody, która i tym razem byłaby jak najbardziej zasłużona” - podkreślono na łamach wpływowej gazety. Przypomina ona, że polski reżyser przed pięciu laty otrzymał w Wenecji dwie nagrody za „Essential Killing”.
TIFF Trailers/youtube.com
"Nie mógłby być bardziej zawiły i mechaniczny”
Tymczasem krytyk „Corriere della Sera” ocenił, że film polskiego reżysera powiększa „listę rozczarowań” tegorocznego festiwalu. W opinii Paolo Mereghettiego widzowi z trudem przychodzi zrozumienie sensu całości. „Przez 70 minut staramy się zrozumieć”, dlaczego bohaterowie filmu zajmują ekran aż do chwili, gdy „najbardziej nieprawdopodobne i skomplikowane rozwiązanie wiąże ich wszystkich razem w finale, który nie mógłby być bardziej zawiły i mechaniczny” - napisał włoski krytyk.
REKLAMA
Na zakończenie Mereghetti stawia pytanie, dlaczego film Skolimowskiego jest w tym samym konkursie, co fenomenalny - jego zdaniem - i przedstawiony na Lido także w środę dokument artystki Laurie Anderson dedykowany jej mężowi, legendarnemu wokaliście Lou Reedowi.
Od „Corriere della Sera” film Skolimowskiego otrzymał półtorej na cztery gwiazdki.
IAR,PAP,kh
REKLAMA