PO chce powołania Beaty Szydło na świadka ws. afery podsłuchowej. "Zakładam, że ma jakąś wiedzę ekskluzywną"

Senator PO wnosi o przesłuchanie Beaty Szydło w kontekście afery podsłuchowej. Odpowiedni wniosek został złożony w warszawskiej prokuraturze. Jak wyjaśnił poseł, kandydatka PiS na premiera zapewniała, że jej partia nie jest powiązana z aferą. Może więc, zdaniem posła, wiedzieć, kto za nią odpowiada.

2015-10-14, 12:54

PO chce powołania Beaty Szydło na świadka ws. afery podsłuchowej. "Zakładam, że ma jakąś wiedzę ekskluzywną"

Posłuchaj

Senator PO wnosi o przesłuchanie Beaty Szydło w kontekście afery podsłuchowej (IAR)
+
Dodaj do playlisty

- Zakładam, że pani Beata Szydło ma jakąś wiedzę ekskluzywną, która wyklucza powiązania PiS z tą aferą. Być może wie również w takim razie, kto jest winien tej aferze. Uważam, że powinna być przesłuchana na okoliczność tej swojej wiedzy, a także źródeł jej pochodzenia, ponieważ wiemy, że nie miała dostępu do akt tzw. afery podsłuchowej - powiedział senator PO Łukasz Abgarowicz

Łukasz Abgarowicz dodał, że Beata Szydło składa w kampanii wyborczej obietnice, których nie można zrealizować, i mówi nieprawdziwe rzeczy o stanie kraju. Według senatora kandydat na premiera nie może "komunikować się ze społeczeństwem w oparciu o wiarę". - O wiarę, że się uda w gospodarce, o wiarę, że się uda w czymkolwiek. Trzeba się komunikować w oparciu o twarde, rzetelne fakty - powiedział.

Zaznaczył, że chce powiedzieć wiceszefowej PiS "takie pełniejsze "sprawdzam". - Ponieważ to, co mówi, obiecuje pani Szydło, szczególnie w sprawach gospodarczych, a także cały PiS, to jest obiecywanie gruszek na wierzbie. Te zapowiedzi nie są oparte na faktach, nie są możliwe do realizacji - uważa senator PO.

"Tropy tej afery nie prowadzą do PiS"

REKLAMA

Powiązany Artykuł

szydło1200.jpg
Beata Szydło: afera taśmowa to sprawa PO

Sprawa jest pokłosiem poniedziałkowej publikacji "Newsweeka", który napisał o raporcie, z którego wynika, że "większość tropów" w aferze taśmowej prowadzi do "ludzi związanych z PiS". Wiceszefowa PiS i kandydatka tej partii na premiera pytana w poniedziałek o tę publikację, odparła, że tygodnik się myli.

- "Newsweek" nie ma racji. Tropy tej afery nie prowadzą do PiS, absolutnie. Dzisiaj afera podsłuchowa, taśmowa, to są afery PO. Niech się Platforma z tego wytłumaczy, a media, "Newsweek", dobrze by było, żeby nie brał udziału w kampanii wyborczej po jednej stronie, tylko rzeczywiście pełnił tę rolę, która do niego należy – mówiła Beata Szydło.

"Newsweek" napisał, że do prokuratora generalnego i szefa ABW trafił w ubiegłym tygodniu poufny raport na temat śledztwa w sprawie afery podsłuchowej. "Znamy treść tego dokumentu, który zawiera analizę zeznań świadków. Wynika z niej, że większość tropów prowadzi do ludzi związanych z PiS-em, ale prokuratura nie zajmuje się tym w śledztwie" - pisze tygodnik. B. wicepremier i b. szef LPR, mec. Roman Giertych (startuje do Senatu z jednego z okręgów podwarszawskich jako kandydat niezależny) napisał w poniedziałek na portalach społecznościowych, że raport opracowali prawnicy z jego kancelarii.

Według "Newsweeka", prokuratura nie bada ewentualnego politycznego motywu przestępstwa; nie sprawdza, czy Marek Falenta i kelnerzy mogli nagrywać ludzi PO na polityczne zlecenie, choć jeden z kelnerów zeznaje, że po ujawnieniu pierwszych taśm usłyszał od drugiego: "Łukasz mi mówił, że celem tej akcji jest obalenie rządu i że musimy to przeczekać". Z publikacji tygodnika wynika, że "raport stawia hipotezę o współudziale "osób ze środowiska partii opozycyjnych" i/lub "osób ze środowiska służb, zwłaszcza ABW i CBA".

Nieprawdziwe informacje?

Renata Mazur, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa–Praga podała, że "poufny raport", o którym mowa w artykule, to w rzeczywistości pismo pełnomocnika pokrzywdzonych w sprawie afery podsłuchowej. Mazur dodała, że w artykule zawarto "nieprawdziwe informacje dotyczące braku rozpoznania złożonych przez strony wniosków dowodowych".

REKLAMA

We wrześniu Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga sformułowała akt oskarżenia w sprawie tzw. afery podsłuchowej, który objął cztery osoby: biznesmena Marka Falentę, jego współpracownika Krzysztofa Rybkę oraz kelnerów z dwóch warszawskich restauracji: "Sowa i Przyjaciele oraz Amber Room - Łukasza N. i Konrada L. Według prokuratury, motywy ich działania były biznesowo-finansowe.

Śledztwo ws. afery podsłuchowej trwało 15 miesięcy i dotyczyło podsłuchiwania od lipca 2013 r. w kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Falenta, według śledczych, miał zlecić wykonanie nagrań dwóm pracownikom restauracji - Łukaszowi N. i Konradowi L. Za takie przestępstwo grozi im i współpracującemu z nimi Rybce do dwóch lat więzienia. Falenta nie przyznaje się do zarzutów.

W tzw. aferze podsłuchowej nagrani zostali m.in. ważni politycy Platformy: b. szef MSZ i b. marszałek Sejmu Radosław Sikorski, b. wicepremier i minister finansów Jacek Rostowski, b. minister transportu Sławomir Nowak, b. minister sportu i b. sekretarz generalny PO Andrzej Biernat, b. minister zdrowia Bartosz Arłukowicz i b. minister skarbu Włodzimierz Karpiński, b. wicepremier i minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska, b. szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz.

Afera podsłuchowa - czytaj więcej>>>

REKLAMA

IAR,PAP,kh

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej