Wiemy, kiedy odbędzie się pierwsze posiedzenie Sejmu. Decyzja prezydenta podzieliła polityków

Prezydent zdecydował, że pierwsze posiedzenie Sejmu rozpocznie się w czwartek, 12 listopada o godz. 13, a pierwsze posiedzenie Senatu - w czwartek, 12 listopada o godz. 17. Decyzja Andrzeja Dudy wywołała lawinę komentarzy.

2015-11-05, 21:42

Wiemy, kiedy odbędzie się pierwsze posiedzenie Sejmu. Decyzja prezydenta podzieliła polityków
. Foto: Piotr Drabik/Wikimedia Commons/CC

Posłuchaj

Wiemy, kiedy odbędzie się pierwsze posiedzenie Sejmu i Senatu. Relacja Kamila Szwarbuły (IAR)
+
Dodaj do playlisty

O decyzji prezydenta poinformowała w czwartek szefowa prezydenckiej kancelarii Małgorzata Sadurska. Zgodnie z konstytucją w dniu pierwszego posiedzenia Sejmu premier dotychczasowego rządu składa dymisję.

Również 12 listopada na Malcie odbędzie się zwołany przez szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska nadzwyczajny, nieformalny szczyt UE, który zajmie się kryzysem związanym z napływem uchodźców do Unii. Donald Tusk poinformował o tym we wtorek. Szczyt odbędzie się bezpośrednio po szczycie państw UE i państw afrykańskich na Malcie.

- Data 12 listopada na pierwsze posiedzenie Sejmu została wybrana bardzo niefortunnie, dlatego że zmusza to Polskę do sytuacji, w której Polska nie będzie reprezentowana przez polskiego premiera, w związku z tym, że ani ustępujący premier, ani przyszły premier nie będzie mógł jechać na szczyt Rady Europejskiej - powiedział rzecznik rządu Cezary Tomczyk.

Według niego, albo termin 12 listopada został wybrany po to, żeby na szczyt pojechał prezydent Andrzej Duda, albo "ktoś zrobił gigantyczne niedopatrzenie". Zaznaczył jednocześnie, że "zwyczajem parlamentarnym jest, żeby na pierwszym posiedzeniu Sejmu był prezydent".

REKLAMA

Powiązany Artykuł

sejm 1200 free
Pierwsze posiedzenie Sejmu 12 listopada

Rzecznik rządu premier Ewy Kopacz ocenił, że sytuacja jest "kuriozalna". - Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby na posiedzeniu szefów państw i rządów Unii Europejskiej zabrakło polskiego przedstawiciela, żeby polskie krzesło było puste - podkreślił Tomczyk. Jego zdaniem, można było wybrać każdą inną datę - 10, 16, czy l7 listopada. A tak - stwierdził - "wtedy, gdy (na szczycie) będzie siedziała Angela Merkel wraz z prezydentem Francji, polski fotel będzie pusty".

Dopytywany, czy jest możliwość, żeby premier Kopacz złożyła dymisję swojego gabinetu w formie pisemnej, Tomczyk powiedział, że "zwyczajem jest, że premier wtedy, kiedy jest dymisja jego gabinetu, jest na sali i tę dymisję poprzedza wystąpieniem".

Na uwagę, że na szczyt UE mógłby pojechać np. wicepremier Janusz Piechociński, Tomczyk odparł, że na posiedzeniu Rady Europejskiej, Polskę może reprezentować albo premier, albo prezydent.

Źródło: TVN24/x-news

REKLAMA

Szef gabinetu prezydenta Adam Kwiatkowski powiedział w czwartek wieczorem w Polsat News, że "prezydent będzie obecny na posiedzeniu Sejmu i tego dnia będzie obecny w Warszawie".

Kwiatkowski był pytany, czy nie widzi problemu w tym, że na szczycie może zabraknąć polskiego premiera i co wpłynęło na wybór daty pierwszego posiedzenia Sejmu. - Po pierwsze, to nieformalny szczyt Unii Europejskiej, na to powinniśmy zwrócić uwagę, po drugie, ten szczyt Unii został wydłużony w ostatnich dosłownie godzinach, bo w tym czasie takie informacje do nas dotarły. W końcu - powiedzmy sobie szczerze - jestem przekonany i wiemy też o tym, że różne państwa UE będą reprezentowane na różnym szczeblu, z pewnością Polska będzie na tym szczycie reprezentowana - zaznaczył.

Ponadto - mówił Kwiatkowski - politycy europejscy "zdają sobie sprawę z sytuacji politycznej w Polsce i że następuje proces zmiany władzy". Zaznaczył, że nie rozumie sugestii, jakoby termin posiedzenia Sejmu mógł zostać wybrany po to, żeby na szczyt pojechał prezydent Duda. - Nie wiem, czemu niektórzy politycy doszukują się jakichś elementów złośliwości, to chyba pokazuje nastawienie tych osób do pana prezydenta - dodał.

"Konstytucja nie pozwala na bezkrólewie"

Konstytucjonalista dr Ryszard Piotrowski powiedział PAP, że - po złożeniu dymisji dotychczasowego gabinetu - "gdy prezydent nie powoła nowego rządu i nie odbierze przysięgi od jego członków, to państwo w sprawach europejskich będzie reprezentować premier Ewa Kopacz". - W przypadku zaprzysiężenia rządu - niezależnie od tego, czy ten rząd otrzymał już wotum zaufania czy jeszcze nie - to nowy rząd ma prawo do reprezentowania RP - dodał. Podkreślił, że "konstytucja nie pozwala na bezkrólewie".

REKLAMA

Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz (PO) powiedział, że nie sądzi, żeby premier Kopacz, "kiedy będzie obowiązana złożyć dymisję rządu, pojechała na szczyt na Maltę". Według niego, Kopacz powinna złożyć dymisję w Sejmie osobiście. - Taka jest zasada, taka jest pewna kultura polityczna. Pani premier na pewno będzie chciała coś powiedzieć, a nie tylko przysłać kartkę, że składa dymisję - stwierdził Borusewicz.

- Mam nadzieję, że pan prezydent, decydując o tej dacie brał to wszystko pod uwagę i ma jakiś scenariusz zapasowy tak, żeby Polska była jednak reprezentowana na spotkaniu na Malcie, gdzie będą rozstrzygane bardzo ważne sprawy uchodźców, którzy dążą do Europy z obszaru Bliskiego Wschodu - dodał marszałek Senatu.

"Wszystko można pogodzić"

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak był pytany przez dziennikarzy, kto powinien reprezentować Polskę na nieoficjalnym szczycie UE w sytuacji, gdy pierwsze posiedzenie Sejmu zwołane jest na ten sam dzień. - To decyzja ustępującej pani premier. Wszystko można pogodzić, jeżeli jest wola do tego - powiedział.

Błaszczak był też pytany o to, czy Kopacz będzie musiała złożyć dymisję bezpośrednio na ręce marszałka seniora na pierwszym posiedzeniu Sejmu. - Nie. Były też przypadki składania dymisji na piśmie. To wszystko zależy od dobrej woli tych, którzy odchodzą. Zobaczymy. To będzie test, jak będą się zachowywać - podkreślił.

REKLAMA

PAP/IAR/aj

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej