"Najgorszy sort Polaków". Ewa Kopacz żąda przeprosin od Jarosława Kaczyńskiego
Na początku wtorkowego posiedzenia Sejmu p.o. przewodnicząca PO Ewa Kopacz zaapelowała do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, by przeprosił "miliony Polaków" za to, że nazwał ich m.in. "najgorszym sortem" i "niesprawnie myślącymi".
2015-12-15, 17:30
Posłuchaj
Ewa Kopacz twierdzi, że Jarosław Kaczyński powinien przeprosić Polaków za swoje ostatnie wypowiedzi (IAR)
Dodaj do playlisty
- Wnoszę o krótkie przerwanie posiedzenia Sejmu, by dać szansę prezesowi największej partii, prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, by przeprosił miliony Polaków, które obraził w ostatni weekend - powiedział była premier, odnosząc się m.in. do wystąpienia lidera Prawa i Sprawiedliwości podczas niedzielnego marszu PiS.
Szefowa PO zaapelowała do J. Kaczyńskiego, by przeprosił Polaków, których nazwał "gorszym sortem". - Dzieląc znów, jak za starych czasów, ludzi na gorszych i lepszych - dodała.
- Niech pan przeprosi tych Polaków, o których mówił pan, że mają "niesprawne głowy i niesprawnie myślą", tylko dlatego, że nie popierają pańskiej partii - mówiła Kopacz. - Niech pan przeprosi Polaków za wszystkie obraźliwe i pełne pogardy słowa - apelowała.
Jak przekonywała, "wszyscy Polacy zasługują na szacunek rządzących". - Ludzie honoru umieją powiedzieć słowo "przepraszam" - zaznaczyła.
Po wystąpieniu Kopacz posłowie PO wstali z miejsc, część z nich trzymało w rękach kartki, które utworzyły napis: "Kaczyński przeproś Polaków".
REKLAMA
W głosowaniu wniosek Kopacz jednak przepadł. Poparło go 147 posłów, 235 było przeciw, a sześciu wstrzymało się od głosu.
Niespokojne obrady
Po byłej premier wnioski formalne próbowali zgłosić posłowie PO Mariusz Witczak (o zmianę regulaminu Sejmu) i Agnieszka Pomaska (o zmianę sposobu prowadzenia obrad). Marszałek Marek Kuchciński (PiS) prosił oboje o opuszczenie mównicy, argumentując, że to nie są wnioski formalne, lecz utrudnianie prowadzenia obrad.
Krzysztof Brejza (PO) wnioskował z kolei o odroczenie posiedzenia i zapoznanie posłów z dokumentem z 2007 r., którego sygnatariusze - jak mówił - m.in. ówczesny premier Jarosław Kaczyński (PiS), deklarowali głębokie przywiązanie do tradycji oraz zasad demokratycznego państwa prawa i determinację w ich kultywowaniu.
- Panie prezesie, jaką wagę ma pana podpis pod tym dokumentem - pytał Brejza Kaczyńskiego. Marszałek Kuchciński zwrócił uwagę, że Brejza nie dopełnił formalności, bo regulamin Sejmu stanowi, że wnioski mogą dotyczyć wyłącznie spraw będących przedmiotem posiedzenia. Pański wniosek nie wypełnił tego punktu - powiedział Kuchciński do Brejzy.
REKLAMA
Kamila Gasiuk-Pihowicz (Nowoczesna) wniosła z kolei o przynajmniej 15-minutową przerwę, by wyjaśnić posłom, kiedy, w jakim trybie i w jaki sposób będzie procedowany projekt ustawy o TK, zapowiadany przez posłów PiS. - Taki wniosek formalny już był zgłoszony i został przegłosowany - przerwał jej marszałek.
Kontrowersyjne słowa prezesa PiS
W niedzielę podczas V Marszu Wolności i Solidarności w Warszawie prezes Kaczyński odniósł się do sobotniego marszu w obronie demokracji, w którym uczestniczyli m.in. politycy opozycji.
- Oni próbują wmówić ludziom, że w środku gorącego lata jest mróz, jest ostra zima. I są tacy ludzie, którzy jak coś usłyszą w telewizji, to są gotowi w to uwierzyć, są gotowi wyjść na dwór, ubrać się w kożuch i jeszcze mówić, że im zimno. Ale to nie są ludzie, którzy mają sprawne głowy, to nie są ludzie, którzy sprawnie myślą - ocenił Kaczyński.
Z kolei w piątkowy wieczór w wywiadzie dla TV Republika pytany o metody walki z PiS, Kaczyński mówił z kolei: "W Polsce jest taka fatalna tradycja zdrady narodowej. (...) To jest jakby w genach niektórych ludzi, tego najgorszego sortu Polaków. I ten najgorszy sort właśnie w tej chwili jest niesłychanie aktywny, bo czuje się zagrożony. (...) Wojna, komunizm, później transformacja przeprowadzona, tak jak ją przeprowadzono, właśnie ten typ ludzi promowała, dawała mu wielkie szanse; dziś on boi się, że te czasy się zmienią".
REKLAMA
Prezes PiS nie chciał komentować słów Ewy Kopacz. Na pytanie dziennikarza odpowiedział jedynie w TVN24: "Czy według pana współpracownicy Gestapo i AK-owcy to ten sam sort ludzi? Według mnie nie".
Na te słowa zareagował Andrzej Halicki (PO). Nazwał słowa J. Kaczyńskiego "podłymi". - To porównanie części naszego społeczeństwa do Gestapo - podkreślił Halicki.
Jak mówił, w sobotniej manifestacji uczestniczyli nie tylko zwykli Polacy, a także ci, "którzy o wolność i demokrację walczyli i zapłacili za to dużą cenę". Wspomniał m.in. Janusza Onyszkiewicza, Władysława Frasyniuka, Grzegorza Schetynę czy Henryka Wujca.
- Ich wszystkich, nas wszystkich, wszystkich obywateli, którzy sprzeciwiają się metodom państwa Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński obraził nie tylko w niedzielę, ale dziś doprecyzował i porównał do współpracowników Gestapo - powiedział Halicki. - Czy rzeczywiście wszyscy, którzy nie myślą jak prezes oraz PiS mogą być porównywani do Gestapo. Te haniebne słowa muszą zostać wyjaśnione - dodał polityk PO.
REKLAMA
Źródło: TVN24/x-news
mr
REKLAMA