Projekt w sprawie kontroli operacyjnej i billingów skierowany do komisji

Sejm nie zgodził się na odrzucenie projektu Prawa i Sprawiedliwości w sprawie kontroli operacyjnej prowadzonej przez tajne służby oraz zasad pobierania przez nie billingów.

2015-12-30, 18:56

Projekt w sprawie kontroli operacyjnej i billingów skierowany do komisji
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Piotr Drabik/Wikimedia Commons/CC

W środowej debacie wnioski o odrzucenie projektu złożyły kluby Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, Kukiz'15 i Polskiego Stronnictwa Ludowego. W głosowaniu za odrzuceniem projektu opowiedziało się 193 posłów, przeciw było 230, a trzech wstrzymało się od głosu. Projekt trafi teraz do komisji.

Gorąca dyskusja w Sejmie

Tuż przed głosowaniem Krzysztof Brejza (PO) zarzucił, że projekt zapewni służbom dostęp do danych każdego internauty bez kontroli sądu. Marek Wójcik (PO) oznajmił, że przyjęcie projektu oznacza rezygnację z części przepisów chroniących prywatność obywateli. Chodzi m.in. o przepisy pozwalające na niszczenie niepotrzebnych lub nielegalnie zdobytych danych.

Sekretarz stanu w kancelarii premiera Paweł Szefernaker (PiS) w odpowiedzi zwrócił uwagę, że "rząd PO-PSL forsował przeciwko internautom umowę ACTA, a uzbrojeni funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego weszli o szóstej rano do właściciela satyrycznej strony i zarekwirowali mu komputer".

Jego zdaniem straszenie inwigilacją internetu to zabieg propagandowy opozycji. - Przegraliście wybory w internecie i próbujecie straszyć internautów, bo nie macie pomysłu, jak zaistnieć w sieci. Na szczęście internet ma to do siebie, że świetnie wyczuwa ściemę, a to, co wy dziś robicie, to jest ściema - stwierdził.

Przedstawiciel klubu Kukiz 15 Bartosz Jóźwiak zaznaczał, że jego ugrupowanie ma inną wizję państwa, która nie jest oparta na kontroli obywateli. W jego opinii przedłożony projekt nadal zawiera szereg rozwiązań krytykowanych przez Trybunał Konstytucyjny [projekt PiS ma wykonywać wyrok TK z lipca 2014]. Nie uwzględnia też uwag organizacji pozarządowych, ponieważ nie przeprowadzono konsultacji społecznych.

Adam Szłapka z Nowoczesnej dodał, że projekt nie uwzględnia zastrzeżeń Trybunału Konstytucyjnego. Zwrócił on uwagę na uproszczony tryb legislacyjny i brak konsultacji.

Poseł PSL, Zbigniew Sosnowski martwił się brakiem kontroli nad służbami, które będą mogły inwigilować obywateli nawet przez 18 miesięcy. Skrytykował też zbyt łatwy dostęp służb do danych telekomunikacyjnych.

Bogdan Rzońca (PiS) powiedział, że projekt może być "mocno dyskutowany i mogą się pojawić sensowne poprawki". Przedstawiciel wnioskodawców Marek Opioła (PiS) podkreślił, że w projekcie ogranicza się służby specjalne.

Również sekretarz stanu w kancelarii premiera, zastępca ministra-koordynatora służb specjalnych Maciej Wąsik wskazał, że projekt nie przewiduje żadnych dodatkowych uprawnień dla służb. Rząd PO-PSL zostawił tę sprawę nam - oznajmił - dlatego jest to pilny projekt poselski, a nie rządowy, bo na początku lutego służby stracą prawo zbierania billingów oraz kontroli operacyjnej.

O co chodzi w ustawie?

Według projektu kontrola operacyjna ma polegać na: podsłuchu, podglądzie osób w pomieszczeniach, środkach transportu lub miejscach innych niż publiczne, kontroli korespondencji (w tym elektronicznej), kontroli przesyłek, utrwalaniu danych z informatycznych nośników danych, urządzeń telekomunikacyjnych oraz systemów informatycznych i teleinformatycznych.

Zasadą ma być, że łączny okres kontroli nie może przekroczyć 18 miesięcy - spod tego ograniczenia wyłączono kontrwywiad.

Trybunał Konstytucyjny postulował skrócenie okresu przechowywania billingów, w projekcie utrzymano ustawowy 12-miesięczny.

Projekt określa zamknięty katalog danych innych niż dane telekomunikacyjne, które uprawnione służby mogą uzyskiwać od operatorów w celu zapobiegania lub wykrywania przestępstw.

Wskazano też, że dane telekomunikacyjne, pocztowe oraz internetowe mogą być udostępniane tylko w celu realizacji konkretnych zadań określonych w ustawie regulującej działalność danej służby.

Materiały telekomunikacyjne i pocztowe, które w ocenie prokuratora prowadzącego sprawę nie mają znaczenia dla postępowania karnego, mają podlegać niezwłocznemu komisyjnemu i protokolarnemu zniszczeniu.

Właściwy sąd okręgowy miałby prawo do kontroli post factum pozyskiwania danych telekomunikacyjnych, pocztowych i internetowych. Uprawnione organy raz na pół roku przekazywałyby do sądu sprawozdania o liczbie pozyskanych danych oraz o rodzajach przestępstw, w związku z którymi o nie wystąpiono. Sąd mógłby zapoznać się z materiałami uzasadniającymi udostępnienie danych.

Projekt reguluje też szczegółowo zasady postępowania z uzyskanymi przez służby materiałami, które mogą zawierać tajemnice zawodowe, np. lekarskie, dziennikarskie, adwokackie.

Gdy służby uzyskają materiały, które mogą je zawierać, szef służby przekaże je prokuratorowi, który skieruje sprawę do sądu. Sąd zdecyduje, czy dopuścić dokumenty do wykorzystania w postępowaniu karnym, czy też zarządzić ich zniszczenie.

***

Naczelna Rada Adwokacka oceniła krytycznie m.in. zapis, że to oficer służb będzie oceniał, czy uzyskana przez nie informacja jest chroniona tajemnicą adwokacką, co może naruszać prawo do obrony. Negatywną opinię o projekcie wyraziła też Krajowa Rada Radców Prawnych.

Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bondar kwestionuje m.in. przedłużanie czasu kontroli operacyjnej do 18 miesięcy, możliwość stosowania jej przy wszystkich przestępstwach ściganych z oskarżenia publicznego, możliwość uzyskiwania przez tajne służby "danych internetowych" bez uprzedniej zgody sądu oraz brak zapisu o informowaniu jednostek o tym, że były przedmiotem działań operacyjnych.

IAR, PAP, kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej