Turcja pozbywa się dziennikarzy z Niemiec. Zamach na wolność prasy?
Niemiecki tygodnik "Spiegel" zarzuca władzom w Ankarze zamach na wolność prasy. Korespondent tego pisma musi opuścić Turcję, ale nie jest on jedynym przedstawicielem niemieckich mediów, który trafił na listę niemile widzianych gości.
2016-03-17, 12:55
Tygodnik poinformował, że mimo wielomiesięcznych wysiłków dziennikarz Hasnain Kazim nie zdołał uzyskać u miejscowych władz przedłużenia akredytacji, a co za tym idzie - prawa do pobytu w Turcji.
Źródła dyplomatyczne w Turcji podały, że biuro prasowe premiera Ahmeta Davutoglu odmówiło przedłużenia akredytacji ośmiu z około dwudziestu pracujących tam korespondentów niemieckich mediów. Zdaniem źródeł temat ten był w ostatnich tygodniach przedmiotem poufnych rozmów między niemiecką kanclerz Angelą Merkel a Davutoglu.
Redakcja "Spiegela" napisała w czwartek, że Hasnain Kazim "w licznych artykułach naświetlał w sposób zrównoważony, choć krytyczny, nadużycia i błędy rządu, tak jak robi to każdy dobry dziennikarz". - Zachowanie tureckich władz może nas prowadzić tylko do jednej konkluzji, a mianowicie takiej, że nasz dziennikarz jest osobą niepożądaną z powodu swojej pracy - dodała redakcja.
Tureckie władze są oskarżane o działania autorytarne. Na początku marca na podstawie nakazu sądowego władze przejęły "Zaman", dziennik o największym nakładzie w kraju, i jego anglojęzyczne wydanie "Today's Zaman", usuwając szefostwo i umieszczając trzech wybranych przez sąd zarządców.
REKLAMA
PAP/fc
REKLAMA