Szef MON nie wierzy w winę Bartłomieja Misiewicza

Antoni Macierewicz poinformował, że zgodził się na zawieszenie Bartłomieja Misiewicza na stanowisku rzecznika resortu tylko po to, aby ten mógł swobodnie odpowiedzieć na stawiane zarzuty.

2016-09-21, 22:03

Szef MON nie wierzy w winę Bartłomieja Misiewicza

Posłuchaj

Szef MON Antoni Macierewicz o zawieszeniu Bartłomieja Misiewicza/IAR
+
Dodaj do playlisty

Szef MON podkreślił w TVP Info, że nie wierzy w winę rzecznika. Według ministra, Bartłomiej Misiewicz został "w sposób nieprawdopodobnie szkalujący" pomówiony. - Chciał móc udowodnić to, nie wiążąc ze swoją osobą i z trudnym i nieprzyjemnym procesem Ministerstwa Obrony Narodowej" - podkreślił Antoni Macierewicz.

TVP Info 

Wcześniej Bartłomiej Misiewicz poprosił szefa MON o zwieszenie w pełnionych funkcjach w resorcie. Rzecznik w komunikacie prasowym zapowiedział też kroki prawne wobec tygodnika "Newsweek". Ma to związek z zamieszczoną tam publikacją.

Według "Newsweeka", Bartłomiej Misiewicz miał proponować radnym Platformy Obywatelskiej z Bełchatowa, żeby przystąpili do koalicji z PiS. W zamian, rzekomo proponował im zatrudnienie w państwowej spółce. Jej prezes miał mu towarzyszyć w trakcie rozmowy.

REKLAMA

Bartłomiej Misiewicz twierdzi, że są to informacje nieprawdziwe. Podobnie twierdzą posłowie PiS. 

"Byliśmy tam i gwarantujemy"

We wtorek oświadczenie w tej sprawie wydali posłowie PiS Anna Milczanowska i Dariusz Kubiak, pod dokumentem widnieje też podpis starosty powiatu bełchatowskiego Waldemara Wyczachowskiego. "Podczas spotkań w Bełchatowie nikt nie proponował radnym PO pracy za głosy w radzie powiatu; byliśmy tam i gwarantujemy: nic takiego nie miało miejsca" - napisali. 

Posłowie wyjaśnili, że przyjazd Misiewicza do Bełchatowa 30 sierpnia odbył się na zaproszenie lokalnej struktury PiS. Według posłów PiS spotkanie dotyczyło przyszłości regionu i jego rozwoju, a wzięli w nim udział posłowie, starosta powiatu bełchatowskiego, radni miejscy i powiatowi oraz prezes PGE GiEK.

Zrezygnował z członkostwa

W poniedziałek Misiewicz - szef gabinetu politycznego oraz rzecznik MON - poprosił ministra Antoniego Macierewicza o zawieszenie w funkcjach w MON; zapowiedział też, że wytoczy proces "Newsweekowi" za "nieprawdziwy i szkalujący artykuł".

REKLAMA

W środę wiceszef MON Bartosz Kownacki poinformował, że Bartłomiej Misiewicz zrezygnował z członkostwa w Radzie Nadzorczej Polski Grupy Zbrojeniowej.

26-letni Misiewicz został członkiem rady nadzorczej PGZ na początku września. Krótko po ujawnieniu tej informacji media podawały, że Misiewicz nie ukończył kursu dla członków rad nadzorczych i nie ma także ukończonych studiów wyższych.

TVN24/x-news


Jak informował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Michał Dziekański, trwa postępowanie sprawdzające po tym zawiadomieniu. Postępowanie takie poprzedza decyzję, czy wszcząć śledztwo w danej sprawie, czy odmówić tego. Decyzja powinna zapaść w 30 dni od wpłynięcia zawiadomienia. Śledczy mają wystąpić do PGZ o odpowiednie materiały nt. Misiewicza.

REKLAMA

PAP/IAR/iz

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej