Bawer Anodo-Akaa: największą tragedią jest niepełnosprawność duchowa

2016-12-02, 18:52

Bawer Anodo-Akaa: największą tragedią jest niepełnosprawność duchowa
Bawer Anodo-Akaa z żoną Grażyną

Bawer Anodo-Akaa ma polsko-nigeryjskie korzenie i urodził się w Krakowie. Jest doktorem teologii, działaczem społecznym i aktywistą. Od pięciu lat dzieli życie z  ukochaną żoną Grażyną. Ktoś powie: "i co w tym niezwykłego”. Niezwykłe jest to, że pomimo swej niepełnosprawności - ma czterokończynowe porażenie mózgowe - potrafi czerpać z życia garściami, spełnia się w życiu zawodowym i prywatnym, osiąga wyznaczone cele, a przy tym wszystkim, nie zapomina o pomocy innym. Bawer za swoją działalność społeczną, ale też za życiowy optymizm, został uhonorowany nagrodą publiczności konkursu "Człowiek bez barier 2016".

Bawera Anodo-Akaa pierwszy raz spotkałem realizując reportaż o Marszu Niepodległości. Od razu zwrócił moją uwagę "oflagowany" czarnoskóry mężczyzna na wózku inwalidzkim, do którego co chwilę podchodzili młodzi mężczyźni. Przybijali mu "piątki", poklepywali po plecach, rozmawiali - jak się później dowiedziałem - z jego żoną Grażyną, która stała przy wózku inwalidzkim. Za nimi, gdzieś w tle, szpaler młodych ONR-owców wykrzykiwał patriotyczne hasła. Również te najbardziej radykalne, które między innymi negują obecność imigrantów w Polsce. Kompletnie abstrakcyjna sytuacja.

Zapytałem Bawera, co tu robi. - Kocham Polskę, jestem z Krakowa i uważam, że moja Polskość też się tu realizuje - odpowiedział bez wahania. W dalszej rozmowie przyznał, że to już jego trzeci Marsz Niepodległości.

"

Bawer Anodo-Akaa Są trzy wymiary niepełnosprawności: fizyczny, psychiczny i duchowy - ten ostatni jest najgorszy

Jak się później okazało, podczas tego samego marszu, ucharakteryzowany na czarnoskórą osobę dziennikarz "Gazety Wyborczej" Jacek Hugo-Bader, przeprowadzał eksperyment społeczny. Sprawdzał, czy "Afropolak" 11 listopada może czuć się bezpieczny na ulicach Warszawy. - Przede mną przeszło kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którym towarzyszyło zdziwienie: "Matko, czarnuch przyszedł". Nawet jak tego nie wypowiadali, czułem to. To był jeden z najmniej przyjemnych dni w moim życiu - relacjonował w rozmowie z polsatnews.pl Hugo-Bader. Dziennikarz opisał też swoje doświadczenie w artykule, padają w nim słowa: "bambus", "Makumba", "brudas", "czarnuch", "asfalt".

Bawer Anodo-Akaa, po przeczytaniu artykułu Jacka Hugo-Badera, postanowił, wraz z Instytutem "Ordo Iuris", złożyć na dziennikarza skargę do Rady Etyki Mediów. "Wykorzystanie skrajnie i drastycznie ksenofobicznych sformułowań pod adresem osób czarnoskórych nie było w tej sytuacji jakkolwiek uzasadnione zasadami rzetelnego dziennikarstwa. W szczególności żadne z przywołanych, godzących w godność i cześć osób czarnoskórych, określeń nie stanowiło przytoczenia wypowiedzi uczestników Marszu Niepodległości. Zastosowane w opublikowanym artykule słowa stanowiły wyłącznie własną wypowiedź dziennikarza, dokonującego projekcji  bezpodstawnie domniemywanych przez niego poglądów środowiska uczestników patriotycznego wydarzenia" - napisali w skardze prawnicy "Ordo Iuris".

Kiedy w Krakowie spotkałem się z Bawerem i jego żoną, nie planował jeszcze żadnych działań w związku z publikacją Jacka Hugo-Badera. Jednak temat, który poruszyliśmy, był pokrewny z tym, o czym mówił w swoim materiale dziennikarz "Gazety Wyborczej". Rozmawialiśmy bowiem o życiu niepełnosprawnego, czarnoskórego 31-latka, czyli de facto o tolerancji. Słuchając opowieści Bawera i jego żony, o tym, jak wygląda ich codzienne życie, byłem równie zaskoczony, jak wtedy, gdy zobaczyłem ich po raz pierwszy wśród Narodowców. Okazało się, że niepełnosprawność nie musi być przeszkodą w poszukiwaniu szczęścia. A kolor skóry? Zapraszam do obejrzenia reportażu.

przygotował Paweł Kurek

Polecane

Wróć do strony głównej