Atak w Berlinie. Kierowca polskiej ciężarówki żył do momentu zamachu?

Z informacji dziennika "Bild" wynika, że Polak prawdopodobnie próbował powstrzymać zamachowca. Gazeta dotarła do raportu z sekcji zwłok, z którego ma wynikać, że Polak zginął dopiero na miejscu zamachu.

2016-12-21, 12:53

Atak w Berlinie. Kierowca polskiej ciężarówki żył do momentu zamachu?
. Foto: PAP/EPA/MICHAEL KAPPELER

Posłuchaj

"Bild": polski kierowca żył do momentu zamachu. Relacja Jana Pachlowskiego (IAR)
+
Dodaj do playlisty

W poniedziałek wieczorem ciężarówka na polskich numerach rejestracyjnych wjechała w tłum ludzi na terenie jarmarku świątecznego w okolicach dworca ZOO w Berlinie. Zginęło 12 osób, a 48 zostało rannych, w tym część ciężko. W kabinie pojazdu znaleziono ciało polskiego kierowcy, który także jest ofiarą zamachu.Trwają poszukiwania sprawcy ataku.


Powiązany Artykuł

Berlin 1200.jpg
Państwo Islamskie przyznało się do ataku w Berlinie

"Bild" cytuje osobę zbliżoną do śledztwa, która twierdzi, że w kabinie doszło do walki. Polski kierowca prawdopodobnie próbował powstrzymać napastnika, gdy zorientował się, że ten zamierza wjechać w tłum. Wtedy został ugodzony nożem, a następnie zastrzelony - czytamy w gazecie.

"Wiedziałem, że coś się musiało stać"

Właściciel firmy transportowej spod Gryfina, do którego należała ciężarówka mówi, że "to był dobry i skrupulatny kierowca". - Gdy dowiedziałem się, że samochód porusza się po mieście, zamiast oczekiwać na rozładunek, wiedziałem, że coś się musiało stać - mówił dziennikarzom we wtorek właściciel firmy Ariel Żurawski.

- O 15 rozmawiał z żoną, o 15.45 było na GPS widać pewne ruchy. (...). Samochód był zapalany, gaszony, ruszał do przodu i do tyłu. Tak jakby ten ktoś, kto kierował tym samochodem uczył się jeździć. Samochód stał w Berlinie pod firmą, gdzie miał się rozładowywać. Później do 19.40 nie było żadnych ruchów, samochód stał w tym samym miejscu. To było auto w automacie, wystarczy zwolnić hamulec ręczny, dać gazu i samochód jedzie - powiedział Żurawski.

REKLAMA

Według niego, osoba, która od 19.50 kierowała ciężarówką, doskonale znała miasto i bezbłędnie zmierzała do celu, jakim był jarmark.

Powiązany Artykuł

berlin 1200.jpg
"To miał być jego ostatni kurs przed świętami"

Jak mówił, na pokazanym mu przez policję zdjęciu rozpoznał swojego kierowcę. - Widoczne były rany, (...) było widać, że walczył - powiedział. Według niego ostatni kontakt z kierowcą był o godz. 15 w poniedziałek. - Wtedy dzwoniła do niego żona, nie mogła rozmawiać (dłużej), ponieważ była w pracy. Umówiła się na późniejszy telefon o godz. 16, ale wówczas kontaktu już nie było - dodał.

Właściciel firmy poinformował, że kierowca był półtora tygodnia w trasie, wracał z Włoch. Wiózł konstrukcje stalowe. - Były podejrzenia, że samochód został porwany ze względu na ładunek, który był na pace, i że ktoś chciał to ukraść. Ale tam było 24 tony stali, do niczego to by się nie przydało - wyjaśnił.

Dodał, że gdyby samochód nie musiał czekać na rozładunek, to do tragedii by nie doszło. Z jego relacji wynika, że samochód stał naprzeciwko firmy, gdzie miał się rozładować we wtorek rano - to było centrum Berlina, 10 km od miejsca jarmarku, gdzie zdarzyła się tragedia. - Rozmawiałem z nim (kierowcą) w południe, mówił, że jedyni rodowici Niemcy, których widzi, są w biurze w tej firmie, a wokół są sami muzułmanie. Kupił sobie kebaba, nawet mam zdjęcie z baru, gdzie kupował - powiedział właściciel firmy. Kierowca miał żonę i nastoletnie dziecko.

REKLAMA

Polskie śledztwo

Zachodniopomorski wydział Prokuratury Krajowej wszczął śledztwo ws. zabójstwa polskiego kierowcy i zamachu, do którego doszło w poniedziałek wieczorem w Berlinie - poinformowała Prokuratura Krajowa.

"Zachodniopomorski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie wszczął śledztwo w sprawie zabójstwa Polaka w celu zaboru ciężarówki wraz z naczepą i posłużenia się nią jako narzędziem do ataku na grupę ludności zgromadzoną na jarmarku świątecznym w Berlinie" - poinformowano w przesłanym PAP komunikacie. Grozi za nie kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 12, kara 25 lat pozbawienia wolności albo kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Według nieoficjalnych informacji PAP, ze źródeł zbliżonych do sprawy, część czynności związanych ze śledztwem zlecono CBŚP.

Pomoc konsularna

- Konsul RP w Berlinie pozostaje w bieżącym kontakcie z najbliższą rodziną zmarłego Polaka i udziela jej pomocy konsularnej - poinformowała w środę na Twitterze rzeczniczka MSZ Joanna Wajda.

Rzeczniczka MSZ odnosząc się do zarzutów, że przedstawiciele firmy transportowej spod Gryfina, do której należała ciężarówka, nie mogli nawiązać kontaktu z MSZ, napisała: "MSZ już po godz. 21 19 grudnia skontaktowało się z firmą transportową, do której należy TIR, zapewniając o swojej pomocy". "Dalszą opiekę zapewniają też zgodnie z procedurami władze lokalne" - napisała.

REKLAMA




Firma transportowa potwierdziła na Facebooku, że udało jej się nawiązać kontakt z MSZ.

Sprawca ataku uciekł z miejsca zdarzenia?

Niemiecka policja przyznała, że mężczyzna, którego zatrzymano wkrótce po tragedii, prawdopodobnie nie miał z nią nic wspólnego. 23-letni Pakistańczyk został już zwolniony z aresztu. Niemiecki minister spraw wewnętrznych powiedział, że śledczy są na tropie prawdziwego sprawcy, ale jak dotąd nie udało się go ująć.


RUPTLY/x-news

IAR,PAP,kh

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej