Afera Amber Gold. Zakończono przesłuchanie prokuratora Michalskiego, przed komisją sędzia Alina Miłosz-Kloczkowska
- W pierwszej kolejności odpowiedzialność za nieprawidłowości w toku czynności prowadzonych przez prokuraturę ws. Amber Gold ponosi prokurator, który prowadzi postępowanie - prokurator referent - powiedział prok. Bogusław Michalski we wtorek przed komisją śledczą.
2017-01-10, 17:30
Posłuchaj
Poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński mówił podczas przesłuchania, że w sierpniu 2012 r. Michalski - który był szefem departamentu postępowań przygotowawczych w PG - otrzymał kopię akt głównych i podręcznych oraz plany śledztwa sprawy Amber Gold. Zapytał, jakie wnioski wynikały z analizy sprawy Amber Gold.
Świadek odpowiedział, że tego rodzaju sprawami - jak ocena materiałów przekazywanych przez jednostki niższego rzędu - zajmowali się przede wszystkim w pierwszej kolejności wyznaczeni prokuratorzy. - W tym wypadku prokurator, który sprawował swoisty nadzór nad Gdańskiem - prok. Barbara Malczewska - powiedział Michalski.
Zembaczyński zapytał, kto osobiście ponosi odpowiedzialność za "tragiczne" nieprawidłowości, jeżeli chodzi o tok prowadzonych czynności przez prokuraturę ws. Amber Gold. - W pierwszej kolejności prokurator, który prowadzi to postępowanie - powiedział Michalski. Dopytywany, czy to prokurator referent, odpowiedział: "Tak, referent".
REKLAMA
Michalski odpowiadając na kolejne pytanie, ocenił, że nie było większych spraw niż Amber Gold. Powiedział, że powierzenie sprawy Amber Gold ABW związane było z tym, że ten organ miał dużo większe możliwości "zarówno kadrowe jak i sprzętowe" do prowadzenia tego rodzaju "czynności". Na pytanie, czy decyzja o powierzeniu śledztwa ABW była dobra, odpowiedział, że tak.
Zembaczyński pytał także, kto z kierownictwa Prokuratury Generalnej "tak bezpośrednio nadzorował śledztwo, oczywiście nie w sensie dosłownym". - Ale czy był to Seremet, czy Marek Jamrogowicz (ówcześnie jeden z zastępców Seremeta - przyp.red.)? - pytał Zembaczyński. - Można powiedzieć, że obydwaj - powiedział Michalski.
Poseł Nowoczesnej pytał, dlaczego prokuratura nie ustaliła źródeł pochodzenia pieniędzy Marcina P. oraz "jego rzeczywistych mocodawców". "Na komisji często w toku naszych prac słyszymy, że tacy mocodawcy, gdzieś tam z tyłu Marcina P. mogli stać" - powiedział Zembaczyński.
Na pytanie czy Marcin P. sam wszystko wymyślił i zrealizował, Michalski odpowiedział, że śledztwo zostało zakończone oskarżeniem dwóch osób. - A to oznacza, że nie znaleziono dowodów na działalność innych osób - powiedział Michalski. Dopytywany, czy on nie ma wątpliwości w tej sprawie, odpowiedział: - Ja mam, ale zasada jest taka: "Czego nie potrafimy udowodnić, o tym nie mówimy" - odpowiedział Michalski.
REKLAMA
Komisja śledcza ds. Amber Gold
Powiązany Artykuł

Afera Amber Gold
Powołana w lipcu ubiegłego roku komisja śledcza ma zbadać i ocenić prawidłowość i legalność działań podejmowanych wobec Amber Gold przez: rząd, w szczególności ministrów finansów, gospodarki, infrastruktury, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i podległych im funkcjonariuszy publicznych.
Zbadać ma też działania, jakie podejmowali w sprawie spółki: prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), Generalny Inspektor Informacji Finansowej i prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego.
A także prokuratura oraz organy powołane do ścigania przestępstw, w szczególności szefowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz Komendant Główny Policji i podlegli im funkcjonariusze publiczni.
Komisja śledcza ma także zbadać działania podejmowane w sprawie Amber Gold przez Komisję Nadzoru Finansowego.
Afera Amber Gold
Powstała w 2009 roku firma Amber Gold kusiła klientów wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych.
REKLAMA
Głośno o firmie zrobiło się w lipcu 2012 roku, kiedy kłopoty finansowe zaczęły mieć linie lotnicze OLT Express, których właścicielem było Amber Gold. Zawieszono wówczas wszystkie rejsy regularne przewoźnika.
13 sierpnia 2012 roku firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.
Proces, w którym oskarżeni są były prezes spółki Marcin P. i jego żona Katarzyna P. trwa przed gdańskim sądem od 21 marca.
Marcin P. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Oskarżony nie zgodził się odpowiadać na żadne pytania, w tym także swojego obrońcy. Katarzyna P. też nie przyznała się do żadnego z zarzutów i odmówiła składania wyjaśnień.
Według śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.
Prokuratura ustaliła, że spółka Amber Gold była tzw. piramidą finansową, a oskarżeni bez zezwolenia prowadzili działalność polegającą na gromadzeniu pieniędzy klientów parabanku.
REKLAMA
W sumie Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o 10. Grożą im kary do 15 lat więzienia.
kk
REKLAMA