Profanacja cmentarza w Bykowni. Reakcja premier, rozmowy ministrów
Musimy się przede wszystkim dowiedzieć, jakie te działania miały charakter; czy to była prowokacja, nasze kroki będą adekwatne do tego czynu - powiedziała premier Beata Szydło pytana o akt wandalizmu na polskim cmentarzu wojennym w Bykowni na Ukrainie.
2017-01-25, 23:59
Posłuchaj
Nieznani sprawcy pomazali w nocy z wtorku na środę czerwoną farbą cmentarz ofiar totalitaryzmu w Bykowni pod Kijowem i próbowali zniszczyć wejście na znajdujący się tam polski cmentarz wojenny. Ambasada RP w Kijowie wystosowała notę dyplomatyczną w tej sprawie.
- Musimy przede wszystkim, muszę się dowiedzieć, czy była to prowokacja, jakie te działania miały charakter, jak to się wydarzyło - mówiła premier.
Sprofanowano też ukraińską część cmentarza. Eksperci oceniają, że to prowokacja.
REKLAMA
Szef MSZ rozmawiał z ukraińskim ministrem
Szef MSZ Witold Waszczykowski poinformował na Twitterze, że rozmawiał o tej sprawie z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy, Pawłem Klimkinem.
Jak poinformowano, minister wnosił o wyjaśnienie aktu wandalizmu w Bykowni i pytał o wyniki śledztwa w sprawie incydentu w Hucie Pieniackiej. Szef MSZ Ukrainy zapewnił, że Kijów robi wszystko, by te sprawy wyjaśnić i oba incydenty potępia.
REKLAMA
Jak napisano na Twitterze resortu dyploamcji, podczas tej rozmowy Waszczykowski mówił też, że "prosi także o pilne wyjaśnienie sprawy prezydenta Przemyśla który otrzymał zakaz wjazdu na Ukrainę".
Wiceszef MSZ: sprawę odkryła chińska telewizja
Podjęliśmy działania mające na celu wyjaśnienie sprawy, domagamy się od strony ukraińskiej zbadania sprawy, złapania sprawców, ukarania sprawców - powiedział w wcześniej w środę wiceszef MSZ odpowiadający za sprawy polonijne Jan Dziedziczak.
Oznajmił też, że zniszczenia w Bykowni zostały odkryte w środę rano przez ekipę chińskiej telewizji przygotowującą materiał o cmentarzu.
- Według informacji, które uzyskaliśmy, zostały zniszczone obie części tego cmentarza, czyli zarówno część polska, jak i ukraińska - powiedział Dziedziczak.
Podkreślił, że informacja o zniszczeniach na cmentarzu jest "bardzo smutna".
REKLAMA
Napisy na ukraińskiej i polskiej części cmentarza
Dyrektor kompleksu Bohdan Bilasziwski poinformował PAP, że napisy zauważono w godzinach porannych w środę. Na miejscu pracuje już policja – mówił też.
- Na ukraińskiej i polskiej części cmentarza naniesiono napisy, wykonane farbą olejną. Na części polskiej namalowano "SS Galizien", a na ukraińskiej "OUN-UPA ku...a”. Była też próba zniszczenia wejścia na polską część cmentarza. Ktoś próbował je podważyć łomem. Jedna kolumna przechyliła się, drugiej nic się nie stało – relacjonował Bilasziwski.
Nota ambasady RP w Kijowie
Ambasada RP w Kijowie wystosowała do MSZ Ukrainy notę dyplomatyczną w sprawie tego aktu wandalizmu – poinformował ambasador Jan Piekło. - Przesłaliśmy stronie ukraińskiej notę dyplomatyczną. Na miejscu pracuje grupa śledcza i czekamy na jej ustalenia – powiedział.
REKLAMA
Piekło przypomniał o niedawnym incydencie w Hucie Pieniackiej, gdzie ponad dwa tygodnie temu wysadzono w powietrze pomnik pomordowanych tam Polaków. - Widać, że zaczyna to nabierać charakteru seryjnego. Incydent w Bykowni jest wyjątkowo obrzydliwy, bo w miejscu pamięci, a właściwie na tych grobach, pojawiły się wulgarne słowa. Cały czas śledzimy działania władz ukraińskich w tej sprawie – podkreślił ambasador.
Pomnik Polaków, pomordowanych w 1944 roku we wsi Huta Pieniacka na zachodniej Ukrainie, zdewastowano w okolicach 8 stycznia. Znajdujący się tam krzyż został wysadzony w powietrze, a tablice z nazwiskami ofiar zamalowane farbą.
"To na rękę Rosji"
Dziennikarka Maria Przełomiec zwraca uwagę, że stosunki polsko-ukraińskie, pełne nie do końca wyjaśnionych sporów na tle historycznym, dają pole do takich prowokacji jak ta na cmentarzu w Bykowni pod Kijowem.
Dziennikarka specjalizująca się w tematyce wschodniej powiedziała IAR, że niezależnie od tego, kto stał za profanacją, na takich incydentach korzysta przede wszystkim Rosja. "Wszyscy patrzą na Rosję, podobnie zresztą jak to było w przypadku wysadzenia polskiego pomnika w Hucie Pieniackiej" - podkreśliła Maria Przełomiec. Jak dodała, zadrażnienia polsko-ukraińskie sprzyjają takim incydentom. Dziennikarka podkreśliła, że takie zdarzenia są już również zauważane na Zachodzie. Przywołała w tym miejscu artykuł z "Foreign Affairs", w którym autor konkluduje, że tego typu incydenty są "wyłącznie na rękę Putinowi".
REKLAMA
Maria Przełomiec zaznaczyła, że w ostatnim czasie takie incydenty nasilają się, czemu sprzyja niestabilna sytuacja międzynarodowa, związana z rozpoczęciem kadencji przez nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych i nadchodzącymi, ważnymi wyborami w Niemczech i Francji. Rozmówczyni IAR powiedziała, że już teraz główni kandydaci na prezydenta Francji mówią wprost o konieczności powrotu do rozmów z Rosją, a Ukraina jest w tym przeszkodą.
- Wygodne jest pokazanie, że ci Ukraińcy to są wstrętni nacjonaliści, z którymi nie należy rozmawiać. W związku z tym trzeba uznać kwestię Krymu, trzeba, żeby Donbas został rozwiązany tak jak tego chce Rosja czyli (...) coś, co jest absolutnie i zdecydowanie wbrew interesom Polski - mówiła dziennikarka.
Cmentarz w Bykowni
Cmentarz w Bykowni znajduje się w sosnowym lesie tuż za rogatkami Kijowa. Jest to miejsce upamiętnienia m.in. 3,5 tys. polskich ofiar NKWD na Ukrainie. To czwarta po cmentarzach w Lesie Katyńskim, Charkowie i Miednoje nekropolia upamiętniająca polskie ofiary NKWD.
Centralnym elementem nekropolii w Bykowni jest ołtarz z nazwiskami ofiar, dzwon pamięci oraz symbole religijne podkreślające jego wielowyznaniowy charakter. W alejce okalającej cmentarz rozmieszczono indywidualne tabliczki: epitafia ofiar, zawierające stopień wojskowy, datę i miejsce urodzenia, przydział służbowy, zawód, funkcję państwową lub społeczną. Cmentarz otwarty został przez ówczesnych prezydentów Polski i Ukrainy, Bronisława Komorowskiego i Wiktora Janukowycza 22 września 2012 roku.
REKLAMA
Dokładna liczba ofiar zbrodni NKWD znana jest dzięki ujawnieniu tzw. ukraińskiej listy katyńskiej. Lista zawiera dane 3435 aresztowanych polskich obywateli; wysłano je w listopadzie 1940 roku z Ukrainy do centrali NKWD w Moskwie. Kopia dokumentu została przekazana polskim prokuratorom przez stronę ukraińską w 1994 roku, co umożliwiło rozpoczęcie poszukiwań szczątków ofiar.
W Bykowni pochowane są również ofiary stalinowskiego Wielkiego Terroru w latach 1937-1938. Największą grupę stanowią Ukraińcy i przedstawiciele innych narodowości ZSRR - ofiary represji komunistycznych. Byli to przede wszystkim tzw. wrogowie władzy sowieckiej, którzy zginęli przeważnie od strzału w głowę. Pochowani są tam na obszarze około pięciu hektarów.
PAP/IAR/agkm
REKLAMA