PiS chce likwidacji stanowiska Donalda Tuska. Prof. Zdzisław Krasnodębski: trzeba wrócić do koncepcji prezydencji
Podczas spotkania szefów państw i rządów UE do którego dojdzie 25 marca mogą paść pierwsze deklaracje ideowe dotyczące zmian, przewiduje prof. Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl. Polski rząd pojedzie na rzymski szczyt z konkretną propozycją reform.
2017-02-23, 18:50
W ubiegłym tygodniu Parlament Europejski przyjął trzy rezolucje poświęcone rozwojowi UE. Pan był w grupie europosłów, którzy wyrazili swój sprzeciw wobec tych dokumentów. Dlaczego oceniliście je negatywnie?
Przyjęte rezolucje prezentują albo skrajnie federalistyczną wizję Europy jak ta przygotowana przez Guy’a Verhofstadta albo, jak projekt Elmara Broka i Mercedes Bresso, proponują jej zacieśnienie w ramach obowiązujących traktatów, albo - jak ta przygotowana przez Reimera Böge i Pervenche Berès – postulują Unię wielu prędkości. I choć w każdej z nich zawarte są pewne dobre elementy, np. ustanowienie jednej siedziby Parlamentu Europejskiego czy wzmocnienie roli parlamentów narodowych, to nasza ogólna ocena jest negatywna. Wynika to z faktu, że Prawo i Sprawiedliwość opowiada się za wzmocnieniem państw członkowski i przeciwko dalszej centralizacji i Unii wielu prędkości. Natomiast przyjęte rezolucje zmierzają w odwrotnym kierunku.
Widać wyraźnie, że wśród polityków europejskich nie ma dziś jednomyślności w sprawie kierunku, w jakim powinna zmieniać się Unia.
Rzeczywiście. Wewnątrz Unii ścierają się dziś ze sobą trzy obozy. Federalistyczny, który uważa, że receptą na kryzys jest centralizacja i zwiększenie kompetencji instytucji europejskich. Druga grupa to zwolennicy Europy ojczyzn, którzy opowiadają się za zwiększeniem wpływu państw członkowskich rządów i parlamentów narodowych. Mamy wreszcie trzeci obóz, zachowawczy, obawiający się tej batalii, który twierdzi, że nie należy przeprowadzać żadnych głębszych zmian, zwłaszcza instytucjonalnych. Takie stanowisko zajmuje, jak się wydaje, między innymi obecny rząd niemiecki i kanclerz Angela Merkel.
Polski rząd jest przekonany, że reforma Unii jest konieczna. Na czym miałaby ona polegać?
Chcielibyśmy wzmocnienia roli parlamentów narodowych, ponieważ obecnie jest ona niedostateczna. Powinny one móc przy pomocy procedury czerwonej kartki zatrzymać pewne regulacje, a jednocześnie mieć prawo inicjatywy legislacyjnej. Poza tym opowiadamy się za dokładnym rozdzieleniem kompetencji między Unią, a krajami członkowskimi. Mam tu przede wszystkim na myśli tzw. kompetencje dzielone. Chcielibyśmy wprowadzić wyraźny zapis mówiący o tym, że dana kwestia nie jest przeznaczona do sfery działania UE. Jesteśmy za wyraźnym zdefiniowaniem wartości europejskich oraz utrzymaniem strefy Schengen. Opowiadamy się za wykreśleniem z preambuły traktatów zwrotu o coraz ściślejszej Unii. Sprzeciwiamy się podejmowaniu decyzji w Radzie Europejskiej kwalifikowaną większością głosów. Naszym zdaniem we wszystkich zasadniczych sprawach powinny one zapadać na zasadzie jednomyślności. Chcemy też wzmocnienia relacji państwo członkowskie-Komisja Europejska. Proponujemy, aby każdy kraj mógł odwołać swojego komisarza.
A co z przewodniczącym Rady Europejskiej? Czy Unia Europejska potrzebuje tego stanowiska?
W jednej z przyjętych rezolucji pojawia się postulat połączenia funkcji szefa Rady Europejskiej z przewodniczącym Komisji Europejskiej. Zwolennicy tego rozwiązania przekonują, że należy skupić więcej władzy w ręku jednej osoby. Nasza propozycja jest inna. Uważamy, że trzeba zrezygnować z tej funkcji i wrócić do koncepcji prezydencji sprawowanej kolejno przez państwa członkowskie, na zasadach jakie obowiązywały w przeszłości.
REKLAMA
Dlaczego?
W naszej ocenie kompetencje przewodniczącego Rady Europejskiej są dublowane z zadaniami, jakie wykonuje państwo sprawujące prezydencję.
A co z szefem Komisji Europejskiej?
To stanowisko musi być zachowane. Komisja Europejska powinna jednak wrócić do wykonywania zadań, do których pierwotnie została powołana, a nie stale rozszerzać swoje uprawnienia, co obecnie obserwujemy. Proponujemy również zwiększenie uprawnień RE wobec KE o możliwość zgłoszenia wotum nieufności, co dziś ma prawo zrobić jedynie Parlament Europejski. W naszej ocenie takie rozwiązanie wzmacnia role państw członkowskich.
Kto może poprzeć polską wersję reformy UE?
Rozmowy na ten temat są prowadzone w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Na marcowy szczyt ma ona przygotować wspólne stanowisko w sprawie reformy Unii. Ale nie ograniczamy się tylko do tych trzech państw. Z tego co wiem, prowadzimy w tej sprawie dialog ze wszystkimi krajami członkowskimi. Prezes Jarosław Kaczyński dwukrotnie dyskutował z kanclerz Angelą Merkel. Do wymiany zdań dochodzi też na różnego rodzaju seminariach i konferencjach. Na przykład podczas niedawnego spotkania w Monachium o reformie Unii rozmawialiśmy z posłami bawarskimi
Co wydarzy się podczas marcowego szczytu? Spodziewa się pan, jakiś konkretnych decyzji?
Szczyt marcowy będzie pierwszą deklaracją ideową. Powód jest historyczny, bo odbędzie się w rocznicę podpisania Traktatów Rzymskich. Zapoczątkuje on otwarcie procesu politycznego, ale dziś nie wiemy, co będzie na jego końcu. Istnieje uzasadniona obawa, że propozycje zmian ujawnią głębsze różnice polityczne i doprowadzą do większej niezgody. My uważamy, że jeśli nie dojdzie do reformy Unii Europejskiej, to w wielu państwach członkowskich dojdą do władzy ugrupowania eurosceptyczne, które opowiadają się za jej likwidacją. Wzrost popularności tych partii dowodzi, że obywatele dostrzegają, że mamy do czynienia ze zbyt daleką ingerencją Unii w funkcjonowanie państw członkowskich. Mieszkańcy nie chcą, aby urzędnicy brukselscy decydowali o ich życiu. Właśnie dlatego należy wzmocnić państwa członkowskie. Na marcowym szczycie padną pierwsze deklaracje dotyczące zmian, zapewne nie będą jednak one tak jednoznaczne, jakbyśmy oczekiwali. Jak wspomniałem, wewnątrz Unii ścierają dziś trzy obozy, z których każdy ma inną wizję na temat jej przyszłości.
REKLAMA
Która z tych grup zwycięży?
Trudno powiedzieć. Różnice zdań mogą sprawić, że pojawią się głosy na temat zasięgu Unii. Federaliści stwierdzą, że ci którzy są za większą centralizacją, mogą ją osiągnąć w mniejszym gronie, z pominięciem państw, które opowiadają się za Europą ojczyzn. Mam nadzieję i będą robił wszystko, żeby wygrała wizja UE wolności, otwartej na nowych członków. Taka, która jest związana jasnymi zasadami i dobrze zdefiniowanymi, ograniczonymi kompetencjami. Nie mam wątpliwości, że Unia powinna być związkiem państw, dlatego należy potwierdzić i wzmocnić ich suwerenność.
- rozmawiał Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl
REKLAMA