USA grożą Syrii kolejnymi sankcjami. "Nawet, gdyby uderzono w nas, nie ugniemy się"

USA mają zamiar w najbliższym czasie nałożyć na Syrię kolejne sankcje ekonomiczne - poinformował w piątek sekretarz skarbu Steven Mnuchin, dodając, że będzie to część amerykańskiej reakcji na wtorkowy atak chemiczny w Syrii.

2017-04-08, 08:38

USA grożą Syrii kolejnymi sankcjami. "Nawet, gdyby uderzono w nas, nie ugniemy się"
Syryjska wojna domowa trwa od ponad sześciu lat i kosztowała życie ponad 310 tysięcy osób. Foto: PAP/EPA/MOHAMMED BADRA

Posłuchaj

Syria po amerykańskim ataku. Relacja Wojciecha Cegielskiego (IAR)
+
Dodaj do playlisty

W nocy z czwartku na piątek siły USA przeprowadziły atak z użyciem 59 pocisków samosterujących Tomahawk na syryjską bazę lotniczą Szajrat w prowincji Hims, w zachodniej części kraju.

Według różnych źródeł, w amerykańskim nalocie zginęło od sześciu do dziewięciu osób. Skala zniszczeń nie jest znana. Rosjanie, którzy wspierają syryjskiego prezydenta mówią o niewielkich stratach, ale syryjska armia przekonuje, że zniszczenia są ogromne. Libańska telewizja Al-Mayadeen twierdzi z kolei, że wojsku udało się ewakuować większość samolotów z bazy jeszcze przed amerykańskim atakiem. W kilka godzin po ostrzale baza miała wznowić pracę i miały z niej wystartować kolejne syryjskie myśliwce.

RUPTLY/x-news

Mieszkający na terenach kontrolowanych przez rząd Syryjczycy potępili atak. - Nawet, gdyby uderzono w nas, nie ugniemy się. Nie opuścimy Syrii i będziemy murem stać za naszym przywódcą - mówi jeden z mieszkańców stolicy. Syryjskie władze określiły nalot jako nieodpowiedzialny akt agresji i zapowiedziały dalszą walkę z terroryzmem.

Z kolei Syryjczycy na emigracji chwalili amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, a Syryjska Rada Narodowa, jedna z najważniejszych emigracyjnych organizacji opozycyjnych apelowała o dalsze ataki wymierzone w reżim Baszara al-Asada.

REKLAMA

Dzieci wśród ofiar

Atak USA był militarną reakcją Waszyngtonu na wtorkowy atak chemiczny na opanowaną przez rebeliantów miejscowość Chan Szajchun w prowincji Idlib, o który Stany Zjednoczone oskarżyły reżim prezydenta Asada. W ataku chemicznym zginęło 86 osób, w tym 30 dzieci.

Rzecznik Białego Domu Sean Spicer oświadczył w piątek, że zatwierdzone przez prezydenta Donalda Trumpa ostrzelanie syryjskiej bazy lotniczej miało za zadanie wyegzekwowanie od rządu Syrii, by przestrzegał zakazu broni chemicznej.

US CBS/x-news

Kolejnymi atakami USA w Syrii zagroziła amerykańska ambasador przy ONZ Nikki Haley. - Stany Zjednoczone nie będą stały bezczynnie, kiedy wykorzystywana jest broń chemiczna. Zapobieganie rozprzestrzenianiu i użyciu broni chemicznej jest w żywotnym interesie naszego bezpieczeństwa narodowego - powiedziała w piątek ambasador.

Rosja i Syria twierdzą, że przeciwko Chan Szajchun nie użyto broni chemicznej, a ofiary zatrucia to efekt trafienia w rebeliancki skład gazów bojowych.

***

Syryjska wojna domowa trwa od ponad sześciu lat i kosztowała życie ponad 310 tysięcy osób. 11 milionów Syryjczyków opuściło swoje domy. Większość z nich przeniosła się w inne rejony kraju.

REKLAMA

Piątkowe wydarzenia to pierwszy atak Stanów Zjednoczonych bezpośrednio wymierzony w armię prezydenta Baszara al-Asada.

kh

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej