Wybory w Wielkiej Brytanii. Zamachy zastąpiły Brexit
- Wrażenia ostatnich dni są najbardziej oddziałujące, dlatego sądzę, że motywacja Brexitowa ustąpi motywacji antyterrorystycznej - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.
2017-06-07, 18:29
Ostatnie sondaże wskazują na wyrównaną walkę jaka w czwartek 8 czerwca będzie toczyć na Wyspach pomiędzy Partią Konserwatywna a Partią Pracy. Co w największym stopniu – oprócz kwestii socjalnych i gospodarczych - wpływa na decyzje brytyjskich wyborców?
Myślę, że obecnie sytuacja uległa większej komplikacji, gdyż wcześniej główną przewidywaną osią podziału wyborczego była odpowiedź na pytanie, kto będzie skuteczniejszym negocjatorem interesów brytyjskich w trakcie negocjacji na temat Brexitu. Do tego doszła paląca kwestia, kto będzie skuteczniejszym sternikiem państwa brytyjskiego w warunkach zagrożenia terrorystycznego. Teraz te dwa pytania się na siebie nakładają. Wydaje się, że laburzyści mają opinię bardziej miękkich, stonowanych, co z jednej strony, w ramach reakcji na Brexit mogłoby ku nim popychać wyborców, którzy żałują decyzji referendalnej w nadziei, że zostanie ona zamortyzowana, a z drugiej, mamy odwrotny wektor, czyli potrzebę twardszej polityki w zakresie bezpieczeństwa - a to by wskazywało na konserwatystów. Myślę, że wrażenia paru ostatnich dni są najświeższe i najbardziej oddziałujące, dlatego sądzę, że motywacja Brexitowa ustąpi motywacji antyterrorystycznej i powinniśmy liczyć się z możliwością gwałtownych wahnięć sympatii w związku z zamachami. Moim zdaniem właśnie po to one były – by rozchwiać brytyjską sceną polityczną.
(Film - Sześć osób zginęło w atakach terrorystycznych w stolicy Wielkiej Brytanii. Źródło: STORYFUL/X-NEWS)
Czy można cofnąć Brexit? Czy zwycięstwo którejś z głównych partii może to zmienić?
Nie, jest to niemożliwe i byłoby sprzeczne z poszanowaniem woli brytyjskich wyborców. To jest poważny kraj, szanujący demokratyczne procedury, a dyskusja toczyć się będzie tylko wokół formy wyjścia.
Przemysław Żurawski vel Grajewski Myślę, że będzie znaczenie trudniej osiągnąć porozumienie niemiecko-francuskie także w kwestii dyscypliny budżetowej, gdyż poprzednio Berlin był głównym szermierzem dyscypliny, a Paryż była na czele bloku łacińskiego, który domagał się dosypania pieniędzy do systemu.
Jaki wpływ może mieć wyjście Wielkiej Brytanii z UE na przyszłość wspólnoty? Nowy francuski prezydent Emmanuel Macron deklaruje się jako rzecznik Europy dwóch prędkości, współpracy z Berlinem i federalizacji. Jemu i Angeli Merkel o wiele łatwiej formułować takie projekty, gdy już nie będą musieli słyszeć ciągłego sprzeciwu Londynu.
Duży wpływ Brexit będzie miał na projekty dotyczące obronności – polityki wojskowej UE – otwierając szersze możliwości polityczne, a jednocześnie zmniejszając, czy wręcz likwidując możliwości materialne. Brak Brytyjczyków sprawia, że cała ta konstrukcja będzie raczej symboliczna niż rzeczywista. Zwiększy się też, niestety dla Polski, tendencja do studzenia relacji transatlantyckich – gdyż Wielka Brytania była do tej pory kotwicą bliższych związków. Myślę, że będzie znaczenie trudniej osiągnąć porozumienie niemiecko-francuskie także w kwestii dyscypliny budżetowej, gdyż poprzednio Berlin był głównym szermierzem dyscypliny, a Paryż była na czele bloku łacińskiego, który domagał się dosypania pieniędzy do systemu.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Wybory w Europie
Ta propozycja Europy dwóch prędkości Macrona dotyczy faktycznie uwspólnotowienia długów francuskich i to też będzie przedmiotem tarć, a brak będzie czynnika moderującego w postaci Wielkiej Brytanii. Wszystkim będzie trudniej, choć niektórym może się wydawać, że łatwiej. Na dodatek sądzę, że cały ten blok brytyjsko-skandynawsko-bałtycko-polski, który się rysował jako pewien stabilizator ograniczający poziom ambicji unijnych, charakteryzujący się brakiem zdolności osiągania wyznaczonych celów, został na tyle osłabiony, że ten rdzeń unijny będzie sobie poczynał coraz śmielej. Nie mając jednak zasobów będzie ponosił kolejne porażki, a w niczyim interesie, także Polski, jest kompromitowanie UE. Obawiam się jednak, że kolejne deklaracje, jakie to wspaniałe sukcesy osiągniemy na tym, czy innym forum będą przypominały strategię lizbońską, o których już nikt dziś nie pamięta, gdyż dziś rozważanie tamtych planów wyglądało by dziś groteskowo.
(Film - Premier Wielkiej Brytanii w emocjonalnym przemówieniu potępiła "perwersyjny" islamski fundamentalizm. Źródło: AP/X-NEWS)
Jak będą teraz kształtować się relacje Warszawy z Londynem? Jakie stanowisko w rozmowach o Brexicie powinien zająć polski rząd?
Polska jest dosyć istotnym państwem sojuszniczym Wielkiej Brytanii. Jeśli Brytyjczycy po wyjściu mogą liczyć na jakąś sympatię w krajach pozostających w UE, to będzie to Europa Środkowa, z Polską jako największym państwem regionu na czele. Wydaje się, że powinni respektować kwestie dotyczące interesów obywateli polskich, ale nie liczmy zbytnio na to, że będą gotowi na robienie precedensu – na to, żeby pozytywnie załatwić interesy nasze, a innych państw nie.
W negocjacjach w sprawie Brexitu nasz kraj ma dość jasno zarysowane cele, którymi są ochrona interesów obywateli naszego kraju rezydujących na wyspach brytyjskich. Ich skuteczna ochrona wymaga uzgodnionego Brexitu, czyli nie realizowania tego scenariusza, który został przyjęty jako jeden z możliwych przez brytyjską premier Theresę May, która powiedziała, że jest gotowa odejść od stołu negocjacyjnego i przekonywała, że lepszy jest brak porozumienia niż złe porozumienie. Polsce zależy na tej umowie, a także na tym, żeby negocjacje Brexitowe nie miały charakteru ćwiczenia zmierzającego do tak bolesnego ukarania Wielkiej Brytanii aby nikt kolejny nie ważył się z UE wyjść. To bowiem doprowadziło by do scenariusza zerwania rokowań, co w rezultacie mogłoby doprowadzić do ucierpienia interesów obywateli polskich. Warszawa na pewno będzie działała łagodząco, na tyle, na ile nasz potencjał i wpływy będą na to pozwalały.
REKLAMA
Rozmawiał Petar Petrović
REKLAMA