Graś, Karpiński, Janicki i ksiądz Sowa. Opublikowano nowe nagrania z restauracji "Sowa i Przyjaciele"
TVP Info opublikowało nowe nagrania z podsłuchów w restauracji "Sowa & Przyjaciele". W spotkaniu - jak podała telewizja - mieli uczestniczyć m.in. b. rzecznik rządu Paweł Graś, b. minister Skarbu Państwa Włodzimierz Karpiński, b. szef BOR gen. Marian Janicki i ks. Kazimierz Sowa.
2017-06-09, 17:44
Posłuchaj
Jak wynika z opisu taśm - ksiądz Sowa mówił między innymi o wpływie wydarzeń sportowych na sondaże polityczne (IAR/TVP Info)
Dodaj do playlisty
Z krótkiego nagrania wynika, że rozmowa miała dotyczyć m.in. obsadzania stanowisk w spółce energetycznej Tauron.
O restauracji "Sowa & Przyjaciele" stało się głośno w związku ze sprawą nagrywania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych.
Nagrano m.in. ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, resortu infrastruktury - Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP Marka Belkę, szefa CBA Pawła Wojtunika.
REKLAMA
Powiązany Artykuł

Piotr Nisztor: ujawnienie afery podsłuchowej było moim obowiązkiem
W sumie, podczas 66 nielegalnie nagranych spotkań, utrwalono rozmowy ponad stu osób; prokuraturze udało się ustalić tożsamość 97.
Ujawnione w mediach nagrania wywołały w 2014 r. kryzys w rządzie Donalda Tuska.
Powiązany Artykuł

Zapadł wyrok ws. afery podsłuchowej. Marek Falenta skazany na 2,5 roku więzienia
We wrześniu 2015 r. do sądu trafił akt oskarżenia ws. trzech osób: biznesmena Marka F. dwóch kelnerów Konrad Lassoty i Łukasza N oraz współpracownika F. Krzysztofa R.
REKLAMA
W grudniu F. został skazany nieprawomocnie na 2,5 roku więzienia bez zawieszenia, kelner Konrad L. i Krzysztof R. na 10 miesięcy w zawieszeniu i grzywny. Sąd odstąpił od ukarania drugiego z kelnerów, który pomagał śledczym. N. zeznawał, że to Marek F. za pieniądze zlecał nagrywanie rozmów.
Uzasadnienie sądu
Uzasadniając wyrok skazujący sąd uznał, że "naczelną i pierwotną motywacją w tej sprawie była chęć wzbogacenia się", a Falenta był jedynym pomysłodawcą przestępczego procederu oraz "wyłącznym dysponentem nagrań". "Oskarżeni, będąc w pełni świadomi podejmowanych działań i ich sprzeczności z prawem, przez długi okres rozmyślnie i konsekwentnie nagrywali rozmowy" - mówił sędzia Paweł du Chateau. Dodał, że wykazywali się przy tym "sporą determinacją" i "sprawną logistyką".
- Nie sposób podzielić stanowiska niektórych pełnomocników oskarżycieli posiłkowych forsujących tezę, iż początkowym i głównym celem oskarżonych miało być nagrywanie osób z kręgu władzy. Jakakolwiek inna niż finansowa motywacja sprawców, w ocenie sądu, nie znajduje oparcia w poczynionych ustaleniach faktycznych - powiedział sędzia du Chateau.
REKLAMA
Według niego intencją całego procederu nie było ujawnienie nieprawidłowości ówczesnej władzy. Dla Falenty - jak ocenił sąd - był "to sposób prowadzenia biznesu" w celu postawienia się w lepszej sytuacji biznesowej.
Sędzia przypomniał, że Falenta przedstawiał się jako pomagający organom państwa. Przyznał, że w świetle dowodów przeprowadzonych na procesie z wyłączeniem jawności, nie ulega wątpliwości, że spotykał się on z funkcjonariuszami CBA i ABW. Sędzia dodał zarazem, że przed sądem zaprzeczyli oni, aby Falenta informował ich, że politycy są nielegalnie nagrywani w restauracjach. Zdaniem sądu trudno uznać, by Falenta działał tu w interesie publicznym.
- On te kontakty traktował czysto instrumentalnie, licząc na pomoc służb w razie kłopotów - mówił sędzia du Chateau.
Sąd zaznaczył, że Łukasz N., przesłuchiwany po raz pierwszy, nie przyznał się. - Sytuacja, gdy osoba podejrzana pierwotnie nie przyznaje się, ale potem zmienia swoje stanowisko procesowe i składa wyjaśnienia, nie jest niczym nadzwyczajnym w praktyce prowadzonych postępowań karnych. Z takiego faktu w żaden sposób nie można wyciągnąć wniosku, że wyjaśnienia takiej osoby są skutkiem niedozwolonych działań np. organów prowadzących postępowanie - podkreślił sędzia.
REKLAMA
Według wyjaśnień N. "początkowo miały być nagrywane tylko spotkania o biznesowym charakterze". "Kiedy Falenta zauważył, że w restauracji Sowa i Przyjaciele spotyka się także świat polityki (...) to, jak stwierdził, dla Falenty wszystkie informacje były przydatne" - relacjonował sędzia wyjaśnienia N.
Sąd dał wiarę N., który przyznał się do zarzutów i złożył obszerne wyjaśnienia, że za pieniądze od Falenty nagrywał gości restauracji. Według sądu, jego wyjaśnienia generalnie potwierdził Lassota, a wspierają je inne dowody.
- Przestępczy proceder rejestrowania i utrwalania prywatnych rozmów gości dwóch warszawskich restauracji trwał nieprzerwanie przez okres 14 miesięcy od kwietnia 2013 r. do czerwca roku następnego i obejmował łącznie 66 poszczególnych zachowań sprawczych - wskazał sąd. Dodał, że zamiar sprawców "był przemyślany i ugruntowany".
Podkreślił też, że w sprawie naruszono konstytucyjne prawo do prywatności osób, które nagrano bez ich zgody i wiedzy. - Prawo to jest wartością nadrzędną wobec innych dóbr - dodał.
REKLAMA
Wymiar kary
Uzasadniając wymiar kary dla Falenty sędzia mówił, że "każda inna kara niż kara pozbawienia wolności prowadziłaby do przekonania o praktycznie bezkarności takiego nagannego zachowania". Według sądu, taka kara zrealizuje swe cele zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i tzw. prewencji ogólnej. Sędzia dodał, że kara bez zawieszenia ukaże też nieopłacalność nagrywania prywatnych rozmów, czego ofiarą może paść - jak powiedział - "każdy obywatel". "Każdy z nas pojawia się w miejscach publicznych i każdemu z nas powinno zależeć na tym, by bez naszej zgody nikt nie nagrywał prywatnych rozmów" - oświadczył sędzia.
Uzasadniając odstąpienie od kary wobec N. sędzia podkreślił, że ujawnił on osoby uczestniczące w przestępstwie oraz jego istotne okoliczności. Zgodnie z prawem obliguje to sąd do nadzwyczajnego złagodzenia kary, co w tym przypadku polega na odstąpieniu od jej wymierzenia i orzeczenia tzw. świadczenia pieniężnego.
Lassota jako swą motywację wskazał "nieprawidłowości popełniane przez funkcjonariuszy publicznych". Sędzia du Chateau podkreślił, że kelner nie podjął działań, by poinformować o tych nieprawidłowościach - nawet po wybuchu afery, gdy zniszczył pendrivy. Według sędziego, wydana przez Lassotę publikacja książkowa o aferze była "czerpaniem korzyści ze swego przestępstwa", wobec którego nie przejawiał on - zdaniem sądu - żadnej refleksji.
pp/PAP/IAR
REKLAMA
REKLAMA