Łańcuch światła przed Sądem Najwyższym. Protesty przeciwko zmianom w sądownictwie
Tysiące osób protestowały w niedzielę wieczorem przed budynkiem Sądu Najwyższego w Warszawie przeciw projektom reform wymiaru sprawiedliwości - autorstwa PiS. Protestujący przynieśli ze sobą zapalone świece. Część trzymała w rękach flagi biało-czerwone i unijne. Zgodnie z prośbą organizatorów, nie mieli ze sobą transparentów.
2017-07-17, 06:40
Posłuchaj
Bartłomiej Przymusiński, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia powiedział m.in., że „dziś obywatele i sędziowie łączą się w obronie niezależnych sądów”. Odczytał zgromadzonym list stowarzyszenia, którego autorzy są zdania, ze „dziś domyka się proces przejmowania niezależnych sądów przez rządzących”. Autorzy listu twierdzą, że w rękach władzy jest już prokuratura, proces tworzenia prawa, a teraz będą także sędziowie, adwokaci i radcowie prawni.
Powiązany Artykuł

Protest przed Sejmem. "Powstrzymajmy Zamach Stanu"
- Politycy jednej partii wybiorą KRS. Minister będzie mógł odwołać każdego prezesa sądu. Odwołani mają zostać sędziowie Sądu Najwyższego wybrani w ostatnich 25 latach demokracji - sądzą autorzy listu.
Łańcuch światła wokół Sądu Najwyższego
- Stajemy dziś w łańcuchu światła wokół SN, wokół wielu sądów w całej Polsce (…). Chcemy takich reform, które będą napisane ponad podziałami politycznymi – zakończyli sędziowie.
Weronika Paszewska z Akcji Demokracja powiedziała, że cieszy się, iż zgromadzonych jest „tak wiele”. Dodała, że „ważne jest, żebyśmy byli na ulicy codziennie i nie tylko w Warszawie, ale też w innych miejscowościach”.
- Na ulice polskich miast wychodzą ludzie; cała Polska protestuje. 30 tys. osób podpisało apel "Brońmy sądu" umieszczony na stronie Akcji Demokracja - poinformowali organizatorzy.
REKLAMA
Tysiące protestujących
Policja nie podała dotąd danych o frekwencji na pl. Krasińskich - za to rzecznik warszawskiego ratusza napisał na Twitterze, że przed SN było aż 17 tys. osób. Kilka godzin wcześniej twierdził z kolei, że na niedzielnej manifestacji opozycji przed Sejmem było "ponad 10 tysięcy osób; w szczytowym momencie kilkanaście tysięcy". Informacje te znacznie odbiegają od ustaleń stołecznej policji, która zabezpieczała demonstrację przed parlamentem i w oficjalnym komunikacie podała, że uczestniczyło w niej ok. 4,5 tys. osób.
Przed godz. 22 przed SN odegrano polski hymn, po czym zgromadzeni unieśli do góry świece i zaczęli skandować: „wolne sądy”. Na koniec ustawili je dookoła budynku SN.
Demonstracje także w Poznaniu i Gdańsku
W Poznaniu uczestnicy przynieśli i zapalili świece, znicze, włączyli latarki, smartfony i lampki rowerowe. Nie było skandowania haseł ani transparentów. W wydarzeniu wzięli udział przedstawiciele władz miasta, ruchów miejskich, organizacji; wielu poznaniaków przyszło na pl. Wolności całymi rodzinami.
W trakcie zgromadzenia odczytane zostało oświadczenie Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Przy zapalonych świecach i światłach odbył się milczący protest. Później zgromadzeni przeszli pod budynki sądów, by zapalić tam światła "w obronie niezawisłości sądownictwa".
Wśród zgromadzonych na pl. Wolności byli też poznańscy sędziowie.
- Uważam, że moim obowiązkiem było przyjście tutaj. Zmusza nas do tego sytuacja, a jednocześnie nie angażujemy się politycznie po jakiejkolwiek ze stron. Po prostu walczymy o to, żeby sądy pozostały niezawisłe, żeby można było wydawać wyroki zgodnie z własnym sumieniem, a nie pod wpływem nacisku - przekonywał dziennikarzy sędzia Mariusz Sygrela.
Według policji w manifestacji wzięło udział ok. 2 tys. osób.
Protestujący wieczorem w Gdańsku skandowali m.in. „Ta ustawa łamie nasze prawa”, „Solidarność naszą bronią”, „Nie oddamy demokracji”, „Precz z Kaczorem dyktatorem”, „Państwo prawa – nie Jarosława”, „Wolność, równość, demokracja”, „Wolne sądy”.
REKLAMA
Wśród kilkuset demonstrujących był wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz (PO).
Kraj opanowuje pełzająca dyktatura, nie będziemy na to obojętni – mówił przed siedzibą Sądu Okręgowego w Gdańsku Borusewicz. Przekonywał, że "jeśli niezależność sądów jest dziś zagrożona, to niezawisłość sądów może też być zagrożona. To jest niespotykane, że kilkuset prezesów i wiceprezesów sądów będzie zależnych od ministra sprawiedliwości. PiS robi to, bo chce mieć wpływ na sądy i wyrokowanie”.
Projekt zmian w sądownictwie
W nocy z piątku na sobotę Senat bez poprawek poparł nowe ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i ustroju sądów powszechnych. W środę wieczorem na stronach Sejmu został opublikowany projekt PiS, który przewiduje m.in. trzy nowe izby SN, zmiany w trybie powoływania sędziów SN i umożliwienie przeniesienia obecnych sędziów SN w stan spoczynku. Projekt przewiduje, że „z dniem następującym po dniu wejścia w życie niniejszej ustawy sędziowie SN, powołani na podstawie przepisów dotychczasowych, przechodzą w stan spoczynku, z wyjątkiem sędziów wskazanych przez Ministra Sprawiedliwości”.
Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro pytany w sobotę w TVP o obawy opozycji i części środowiska sądowego dot. dużych uprawnień, które minister sprawiedliwości zyskuje w związku z przyjęciem przez Senat dwóch ustaw dot. KRS i ustroju sądów powszechnych tłumaczył, że w tym wypadku zyskuje demokracja.
- Zyskuje wymiar sprawiedliwości - realne narzędzie kontroli nieprawidłowości, które miały miejsce i narastały przez ostatnie lata w polskim sądownictwie. Polskie sadownictwo na tle Europy wyróżniało się tym, że niemal całkowicie oderwało się od mechanizmów kontroli demokratycznej, było korporacją, która wszystko sama załatwiała i o wszystkim rozstrzygała; to prowadziło do demoralizacji - powiedział. - Czas na to, żeby przywrócić standardy europejskie - dodał.
Bezprecedensowe zmiany
Na uwagę, że w wyniku uchwalonych ustaw minister sprawiedliwości zyskuje uprawnienia, jakich nie miał dotychczas nigdy w Polsce, odpowiedział: "To nie chodzi o to, czy ja zyskuję uprawnienia". - Chodzi tutaj o to, że wprowadzamy mechanizmy realnej kontroli i balansu władz - zaznaczył Ziobro.
- Nasza propozycja jest właśnie oparta na dążeniu do równowagi, której w Polsce w tej chwili zupełne nie ma, bo jest całkowity przechył w kierunku korporacji. Dzisiaj o tym, kto będzie sędzią, decydują sędziowie w KRS-ie, o tym, kto będzie ewentualnie usunięty spośród sędziów, też tylko i wyłącznie sędziowie - stwierdził minister sprawiedliwości.
REKLAMA
dad
REKLAMA