"Polityka w sieci": dziwne aktywności w internecie związane z sytuacją w Polsce
Czy na wydarzenia w Polsce wpływ mają zagraniczni gracze? Raport ośrodka "Polityka w sieci", który analizuje polski internet pod kątem polityki wskazuje, że na spór w polskiej debacie publicznej może wpływać siła o niejasnych intencjach.
2017-07-23, 11:06
Anomalie pokazały się pod postem TVN24 na Facebooku, który udostępniał materiał o protestach przeciwko reformie sądownictwa.
Ten sam komentarz został napisany z kilkudziesięciu kont ("Precz z kaczorem – dyktatorem!"), z których wszystkie należą do mieszkańców…. Ameryki Południowej. "Polityka w sieci" zbadała te profile, z analizy wynika, że żadne z nich nie ma powiązań z profilami w Polsce, tylko raz dokonały wpisu na terenie Polski, 80 proc. z nich jest aktywne oraz że nie są powiązane siecią znajomych.
REKLAMA
Inna anomalia to masowy wysyp nowych obserwujących na Twitterze. W ciągu zaledwie jednej nocy poseł PO Michał Szczerba zwiększył liczbę obserwujących o 8 tysięcy. Podobną liczbę nowych followersów otrzymał rzecznik Platformy Jan Grabiec.
Aktywni przy okazji Brexitu i wyborów w USA
"Polityka w sieci" podkreśla, że większość z kont jest aktywna a ¾ z nich zostały utworzone więcej niż rok temu.
Ośrodek wskazuje na jeszcze kilka faktów w komentarzu do artykułu. "Bezdyskusyjnie do polskiej politycznej piaskownicy internetowej wszedł nowy gracz. Nikt nie zna jego celów, siły, technologi oraz potencjału finansowego. Nie ma jednoznacznych dowodów kto sponsoruje ww. widoczne akcje.
REKLAMA
Analiza jakościowa kont wskazuje że ich część brała udział w wyborach USA, Brexit, wydarzeniach w Turcji w 2016 oraz setkach innych większych i mniejszych wydarzeń w sieci. Prostej jednoznacznej odpowiedzi na pytanie kto przyjechał nad Wisłę nie ma".
"Bez względu na to, kto to jest obie strony polskiego dyskursu politycznego muszą zdać sobie sprawę że ich świat wszedł bardzo niebezpieczny przeciwnik który naszym zdaniem nie zjawił się tutaj przypadkiem i zdecydowanie nie jest nikogo przyjacielem" - czytamy.
dcz
REKLAMA
REKLAMA