Atak rosyjskiej Dumy na polską ustawę dekomunizacyjną to reakcja na kryzys tożsamości
- Rosja pęka sensie ideologicznym - mówi politolog prof. Andrzej Gil z KUL. Jego zdaniem ostra reakcja na ustawę dekomunizującą przestrzeń publiczną w Polsce "ma z powrotem zjednoczyć naród rosyjski wokół pewnych wartości".
2017-07-24, 12:02
Zdaniem politologa w Rosji widać rezultaty ruchu rozpoczętego przez Aleksieja Nawalnego - ruchu sprzeciwu wobec władzy. - Rosja pęka w sensie ideologicznym i trzeba się na czymś oprzeć, stąd to "świętokradztwo", jak Rosjanie mówią, ma z powrotem zjednoczyć naród rosyjski wokół pewnych wartości - stwierdza prof. Katolickiego Uniwersyteckiego Lubelskiego.
Duma Państwowa, niższa izba parlamentu Rosji, przyjęła w ubiegłym tygodniu apel, w którym określa polską ustawę o zakazie propagowania komunizmu jako "bluźnierczy akt" i oznajmia, że nie można wybaczyć tym, "którzy znieważają pamięć żołnierzy" Armii Czerwonej.
Andrzej Gil uważa, że rosyjskie władze próbują oprzeć odbudowę wspólnych wartości na tradycji wielkiej wojny ojczyźnianej. - To jest bardzo ryzykowny zabieg - ocenia. - Rosja jest państwem, które przeżywa potworny kryzys, ale nie kryzys gospodarczy, a kryzys tożsamości. Pamiętajmy o tym, że etnicznych Rosjan, czyli Wielkorusów jest w Rosji coraz mniej - tłumaczy politolog.
Jego zdaniem w Rosji w siłę rosną mniejszości narodowe, przede wszystkim muzułmańskie. Dlatego - w jego opinii - Rosja rozpaczliwie szuka jednoczącej idei. - Ale nie Federacja Rosyjska, ale Rosja wielkoruska, Rosja wschodnich Słowian. Jest ich coraz mniej, mają wielkie problemy, to są dwa problemy na A – alkoholizm i aborcja - mówi ekspert.
Prof. Gil zauważa, że chociaż Wielkorusowie mają demograficzną przewagę, to jest ona coraz mniejsza. - W perspektywie 20-30 lat być może Rosja zmieni całkowicie swoje etniczne oblicze - tłumaczy. Jego zdaniem nie jest pewne, czy dla narodów północnego Kaukazu, Powołża czy Syberii idea wielkiej wojny ojczyźnianej jest "atrakcyjna".
Politolog podaje w wątpliwość czy Rosja słusznie uznaje się za spadkobiercę wysiłku wojennego Związku Radzieckiego podczas II wojny światowej. - Pamiętajmy podstawową rzecz – to nie Rosjanie, to Sowieci, to Związek Radziecki, to dziesiątki, setki narodowości. To nie Rosja walczyła w II wojnie światowej. To Związek Radziecki walczył w II wojnie światowej - oświadcza.
Dodaje także, że "to narody Związku Radzieckiego, te które chcą, a także paradoksem jest, że te, które nie chcą, są spadkobiercą tych wszystkich spraw związanych także z II wojną światową".
Politolog nie wyklucza pozytywnej reakcji pewnych środowisk w Europie Zachodniej na apel Dumy Państwowej. - Europie Zachodniej, która nie zaznała sowieckiej okupacji, sowieckiego kolonializmu, jej się wydaje, że Sowieci to tacy Amerykanie tylko z pięcioramiennymi czerwonymi gwiazdami - ocenia i dodaje: - oni po prostu – przykro powiedzieć, mówię tu o Europie Zachodniej, oni są ignorantami.
Projekt przyjętego przez Dumę apelu przygotowali wraz z przewodniczącym izby i szefem komisji spraw zagranicznych liderzy frakcji czterech partii zasiadających w Dumie. W postanowieniu o przyjęciu apelu zawarto informację, iż zostanie on skierowany m.in. do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE, Parlamentu Europejskiego i parlamentów krajów europejskich.
Prezydent RP Andrzej Duda podpisał w ubiegłym tygodniu nowelę ustawy o zakazie propagowania komunizmu, przyjętej w kwietniu 2016 roku. Nowela reguluje kwestie usunięcia obiektów budowlanych o charakterze nieużytkowym, np. pomników gloryfikujących ustrój totalitarny.
Przepisów ustawy o zakazie propagowania komunizmu nie stosuje się do pomników niewystawionych na widok publiczny, znajdujących się na terenie cmentarzy albo innych miejsc spoczynku.
pg
REKLAMA