Spalił w kominku dopalacze, gdy policja próbowała wejść do sklepu
W jednym ze sklepów w Pabianicach, gdzie handlowano dopalaczami, sprzedawca widząc policjantów, którzy próbowali sforsować zamknięte drzwi do lokalu, rozpalił w kominku ogień i wrzucił do niego te psychoaktywne substancje.
2017-08-13, 13:30
Jak poinformowała w niedzielę Joanna Szczęsna z pabianickiej policji, funkcjonariusze zajmujący się zwalczaniem handlu dopalaczami pojechali do jednego z lokali w Pabianicach, gdzie miały być sprzedawane tego typu substancje.
Przed sklepem zatrzymano osobę, która chwilę wcześniej kupiła trzy torebki dopalaczy. Próbując dostać się do wnętrza lokalu, policjanci zauważyli kłęby dymu. O pomoc poprosili strażaków. Gdy forsowali drzwi, sprzedawca palił w kominku "dopalaczowy towar". Widać to było prosto z ulicy po ulatniającym się dymie z komina oraz specyficznym zapachu unoszącym się wokół sklepu.
Jak wyjaśniła Szczęsna, ukryty w środku mężczyzna, widząc determinację policjantów otworzył drugie, zamykane elektrycznie drzwi. Nie można było jednak przeszukać pomieszczenia, bo było duże zadymienie i panowała wysoka temperatura. Strażacy oddymili lokal i sprawdzili, czy policjanci mogą bezpiecznie działać.
Po ok. 30 minutach funkcjonariusze weszli do środka i dokładnie przeszukali pomieszczenie. W lokalu znaleźli towary nieznanego pochodzenia, na które nie było żadnej dokumentacji księgowej oraz niezarejestrowaną kasę fiskalną. Zatrzymano 23-letniego sprzedawcę, pochodzącego z Chorzowa.
REKLAMA
Niewykluczone, że mężczyzna usłyszy zarzuty karno-skarbowe związane ze sprzedażą towarów poza ewidencją fiskalną oraz odpowie karnie za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia innych osób, co zagrożone jest karą do 8 lat pozbawienia wolności.
mr
REKLAMA