Nawałnice nad Polską. Szef PSP: systemy ostrzegawcze należy doinwestować

- Systemy ostrzegawcze, które mamy w tej chwili, w wielu miejscowościach są przestarzałe i należy je doinwestować - powiedział komendant główny Państwowej Straży Pożarnej gen. bryg. Leszek Suski.

2017-08-13, 21:30

Nawałnice nad Polską. Szef PSP: systemy ostrzegawcze należy doinwestować
Burza nad Poznaniem. Foto: PAP/Łukasz Ogrodowczyk

Posłuchaj

Leszek Suski powiedział w programie "Gość Wiadomości" w TVP Info, że strażacy ponieśli obrażenia w czasie wycinania połamanych drzew (IAR)
+
Dodaj do playlisty

W nawiązaniu do skutków nawałnic, które przeszły nad częścią Polski, gen. bryg. Leszek Suski zosatł zapytany w TVP Info, czy systemy ostrzegawcze w Polsce działają bez zarzutu.

- W tej chwili wchodzą systemy ostrzegania syreną, ale również z możliwością puszczania pewnych komunikatów. Nie wszędzie tego typu urządzenia są. Te urządzenia, które mamy w tej chwili, w wielu miejscowościach są systemem przestarzałym - przyznał komendant.

Dodał, że w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji jest opracowywany projekt ustawy o ochronie ludności cywilnej, która będzie zawierała "inne wskazania dotyczące systemu ostrzegania i łączności".

W nocy z piątku na sobotę w wyniku gwałtownych burz i wiatrów, jakie przeszły nad Pomorzem zginęło pięć osób, w tym dwie dziewczynki - uczestniczki obozu harcerskiego w Suszku. Ratownikom udało się dotrzeć na miejsce dopiero po kilku godzinach. Sprawę bada prokuratura.

Łowcy Burz: potrzebny nowy system ostrzegania

Artur Surowiecki - w artykule "O możliwościach skutecznego ostrzegania przed takimi zdarzeniami jak nawałnica z 11 sierpnia 2017 r." opublikowanym w niedzielę na stronie Stowarzyszenia Skywarn Polska - Polscy Łowcy Burz - zwrócił uwagę, że "tak silne burze, jak ta, która powstała w miniony piątek w godzinach wieczornych i przeszła przez obszar wschodniej i południowej części województwa wielkopolskiego, a także przez województwa kujawsko-pomorskie oraz pomorskie w naszym kraju zdarzają się raz na kilka lat".

Ostrzeżenia oparte na bieżących obserwacjach

Powiązany Artykuł

mid-178100271200.jpg
Nawałnice nad Polską. Caritas uruchomiła zbiórkę

Jak napisał Surowiecki, Polscy Łowcy Burz od lat informują o konieczności powstania skutecznego systemu ostrzeżeń meteorologicznych przed takimi zdarzeniami. "Taki system może informować o zagrożeniu maksymalnie na kilka godzin przed faktem, ponieważ rozwój zjawisk konwekcyjnych często bywa zaskakujący" - podkreślił.

"Sytuacja przedstawiana przez liczne numeryczne modele prognostyczne, z pozoru bardzo groźna, może się skończyć przejściem kilku co najwyżej umiarkowanie silnych burz. I na odwrót - sytuacja przedstawiana przez numeryczne modele prognostyczne jako sytuacja z nieznacznie podwyższonym ryzykiem przejścia bardzo silnych burz może zakończyć się powstaniem rozległej, bardzo silnej burzy zagrażającej życiu i zdrowiu tysięcy osób" - wyjaśnił.

Jego zdaniem ostrzeżenia meteorologiczne przed burzami powinny więc opierać się przede wszystkim na bieżących obserwacjach rozwoju sytuacji (danych radarowych i satelitarnych, danych z detekcji wyładowań atmosferycznych, analizie bieżących danych ze stacji meteorologicznych).

"Ostrzeżenia te dodatkowo nie mogą bazować na podziale administracyjnym państwa, ale muszą obejmować obszar, na którym prognozuje się wystąpienie zagrożenia w ciągu najbliższej godziny bądź dwóch godzin. Najlepiej, jakby został utworzony nowy poziom ostrzeżeń meteorologicznych w ramach tzw. prognoz natychmiastowych (prognozujących zmiany pogody z wyprzedzeniem do dwóch godzin)" - wskazał.

TVP

Dotrzeć do jak największej liczby ludzi

Według eksperta dobry system ostrzeżeń meteorologicznych ma na celu poinformowanie o zagrożeniu jak największą liczbę ludzi przebywających w strefie zagrożenia. Z tego względu - jak czytamy - ostrzeżenia meteorologiczne przed szczególnie silnymi i zagrażającymi bezpieczeństwu i porządkowi publicznemu zjawiskami powinny być rozsyłane w taki sposób, który zapewnia ich dotarcie do jak największej liczby osób przebywających w strefie zagrożenia.

Powiązany Artykuł

mid-178121101200.jpg
Tragedia na obozie harcerskim w Suszku. Jest śledztwo

"W obecnych czasach, gdy ogromna większość ludzi posiada telefony komórkowe, taką drogą są komunikaty rozsyłane jako wiadomości SMS. Wszelkie aplikacje czy strony internetowe nigdy nie będą w stanie zapewnić dużej skuteczności w ochronie ludzi przed zagrożeniami, ponieważ wymagają zaangażowania ze strony użytkownika telefonu (zainstalowanie aplikacji, uruchomienie aplikacji bądź strony, ciągłe sprawdzanie komunikatów). Nikt przecież nie ma obowiązku korzystać na przykład z naszej strony internetowej czy fanpage'a na Facebooku" - zauważył.

W ocenie autora tekstu, gdyby kierownictwo obozu [obóz harcerski w Suszku został zniszczony i odcięty od świata przez tarasujące drogi drzewa w nocy z piątku na sobotę w wyniku gwałtownych burz i wiatrów, jakie przeszły nad Pomorzem. Zginęły dwie harcerki, a 37 osób trafiło do dziewięciu szpitali] i ludzie przebywający na polach namiotowych dostali komunikat o nadciągającej niebezpiecznej burzy godzinę przed jej wystąpieniem, tragedii można byłoby uniknąć.

"Nawet w sytuacji braku zasięgu, działania zabezpieczające obóz mogłyby podjąć najbliższe jednostki straży pożarnej lub innych służb, które mogłyby kierownictwu obozu przekazać w porę informację o nadciągającym niebezpieczeństwie. Wichurę można by było przeczekać w solidnych zabudowaniach, bądź w przypadku harcerzy - w młodniku, gdzie nie ma dużych, stwarzających bezpośrednie zagrożenie drzew" - wytłumaczył.

"W przypadku, gdy działania podejmowane są w momencie występowania wichury, jest już zdecydowanie za późno, ponieważ w każdej chwili można zostać przygniecionym przez spadające konary i całe drzewa" - stwierdził Surowiecki.

Według niego systemy radarowe i zobrazowania satelitarne wieczorem wykazały rozwój gwałtownego systemu burzowego nad południowo-zachodnią i centralną częścią Polski już na 3-4 godziny przed tragedią z nocy z piątku na sobotę.

kk

Polecane

Wróć do strony głównej