Popłynął łodzią, by rozsypać prochy ojca nad jeziorem i sam utonął

59-letni Robert Louis, który w niedzielę wypłynął wraz z sześcioma żałobnikami na wody Jeziora Górnego w stanie Michigan, aby wypełnić wolę swego zmarłego przez dwoma tygodniami ojca i rozsypać tam jego prochy, utonął podczas ceremonii, po wypadnięciu z łodzi.

2017-08-17, 09:30

Popłynął łodzią, by rozsypać prochy ojca nad jeziorem i sam utonął
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: shutterstock

Ciało Roberta Louisa, który od wielu lat zajmował się cierpiącym na chorobę Alzheimera ojcem, a po jego śmierci postanowił ściśle wypełnić testament, zostało znalezione we wtorek.

Pozostałych sześciu rozbitków z objawami hipotermii udało się wyłowić zaraz po wypadku - podała policja stanu Michigan.

Do nieszczęśliwego zdarzenia doszło w niedzielę, gdy łódź ostro skręciła. Wszystkie osoby znajdujące się na pokładzie znalazły się za burtą. "Z tego, co udało się ustalić, Louis próbował pochwycić kraj łodzi, ale albo nie umiał pływać, albo też był poważnie ranny, bo mu się to nie udało" - ocenił przedstawiciel policji A.J. Schirschmidt.

Losy urny z połową prochów ojca Roberta Louisa (druga część została bowiem złożona w grobowcu, gdzie spoczywa ciało jego matki) nie są znane. Najprawdopodobniej znajduje się ona w Jeziorze Górnym – największym i najbardziej wysuniętym na północ spośród pięciu Wielkich Jezior Ameryki Północnej. 

REKLAMA

dad

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej