Pakistan po Musharrafie

2008-08-23, 10:28

Pakistan po Musharrafie

Odejście Musharrafa nie oznacza początku nowej "demokratycznej" epoki dla Pakistanu.

Generał i prezydent - Pervez Musharraf

 

 

Dnia 18 sierpnia 2008 roku generał Pervez Musharraf, prezydent i do niedawna dyktator Pakistanu złożył rezygnację. Podstawowymi pytaniami, jakie w związku z tym należy zadać są: jak i dlaczego do tego doszło i jakie implikacje ma odejście dyktatora?


Losy dyktatury

Pervez Musharraf sprawował rządy w Islamabadzie od roku 1999, kiedy w wyniku wojskowego przewrotu obalił demokratyczny rząd Nawaza Sharifa. Władza chwiała się w posadach już od jesieni roku 2001 r., kiedy po 11 września USA zdecydowało się dokonać inwazji na Afganistan. Waszyngton praktycznie zażądał pomocy od swojego pakistaCMSńskiego sojusznika i Musharraf pomocy tej udzielił. Jednakże wypełnienie sojuszniczej powinności kosztowało rząd w Islamabadzie bardzo drogo. Po pierwsze, Amerykanie obalili w Kabulu rząd talibów, dotychczas przyjaciół Islamabadu i zastąpili go rządem nieprzyjaźnie nastawionym do pakistańskich władz. Po drugie, zwyciężeni w Afganistanie talibowie i działacze Al-Kaidy przenieśli się do Pakistanu, gdzie do dziś działają w pasztuńskich regionach nadgranicznych. Po trzecie, dla wielu obywateli Pakistanu decyzja generała, aby wesprzeć znienawidzone przez muzułmanów USA w ataku na konserwatywny religijnie reżim talibów była oburzająca.

Po roku 2001 r. opozycja wobec dyktatora zdecydowanie wzrosła,

''

 

a w kolejnych latach Musharraf sam dolewał oliwy do ognia, dokonując dla utrzymania władzy coraz bardziej niepopularnych ruchów, na przykład odwoływania sędziów Sądu Najwyższego. Pod koniec roku 2007 generał zapowiedział przeprowadzenie wyborów, przyznając tym samym, że jego osoba jest już zbyt znienawidzona.

Wybory odbyły się w lutym 2008 roku i zwycięstwo w nich odniosły partie demokratyczne, nie-fundamentalistyczne i reprezentujące siły polityczne, które były u władzy przed zamachem Musharrafa. Najwięcej mandatów w rządzie centralnym uzyskała Pakistan People’s Party (PPP). Ugrupowaniem tym długo kierowała słynna opozycjonistka Benazir Bhutto, która jednak została zamordowana w tajemniczym zamachu w grudniu 2007 roku. Miejsce po niej zajął jej mąż, Asif Ali Zardari, który pewnie poprowadził partię do zwycięstwa i jest do dzisiaj najważniejszą personą w PPP. Drugie miejsce w wyborach zajęła Pakistan Muslim League (N). W tej partii kluczową osobą jest Nawaz Sharif, człowiek, który szczerze nienawidzi Musharrafa za pozbawienie go urzędu premiera w przewrocie 1999 r.

Wydawać by się mogło, że duet Zardari-Sharif szybko pozbawi Musharrafa władzy. Stało się jednak inaczej. Chociaż PPP i PML (N) utworzyły koalicyjny rząd, nie potrafiły porozumieć się w dwóch istotnych kwestiach: usunięcia dyktatora i przywrócenia odwołanych przez niego sędziów. Sharif chciał, by uczyniono to jak najszybciej, żądając ponadto, by generała postanowiono przed sądem z zarzutem zdrady stanu, co mogłoby oznaczać nawet wydanie wyroku śmierci. Zardari z kolei spowalniał cały proces, oficjalnie dlatego, iż zależało mu na przeprowadzeniu wszelkich działań zgodnie z prawnymi procedurami. Spór ten doprowadził do politycznego kryzysu: w maju wściekły z powodu braku postępów Sharif wycofał swoich ministrów z rządu. Nie oznaczało to jednak rozpadu koalicji.

Gdy w pierwszej połowie siepnia zakończono już niemal procedury impeachmentu, naciskany Musharraf sam złożył rezygnację. Takie zachowanie sugeruje, iż generał prawdopodobnie ostatecznie pogodził się z przegraną i być może na dobre wycofa się z pakistańskiej polityki.

Pakistan po Musharrafie

Gdy w Islamabadzie i innych pakistańskich miast świętowano odejście dyktatora, na afgańskim pograniczu kraju po raz kolejny wybuchały bomby. Nikt nie ma bowiem wątpliwości, iż od kiedy w lutym władzę objęły partie demokratyczne to nie Musharraf stanowił największe wyzwanie dla nowego rządu. Po odejściu dyktatora podstawowe zagrożenia dla stabilności państwa pozostaną bez zmian.

Jednym z tych zagadnień jest z pewnością fundamentalizm i związana z nim pozycja Pakistanu w polityce międzynarodowej. Jak wspomniano wcześniej, dyktator naraził się opinii publicznej, a w szczególności jej konserwatywnym kręgom, swoją decyzją o wsparciu USA w natarciu na Afganistan. Jednakże obecny rząd Pakistanu bynajmniej nie zerwał sojuszu z Waszyngtonem, nie jest też pozytywnie nastawiony wobec fundamentalizmu religijnego, a zatem musi stawić czoło tym samym fanatycznym siłom, którym sprzeciwiał się generał.

Drugą kwestią jest gospodarcza sytuacja państwa. Ta jest naprawdę fatalna. Od zeszłego roku ceny podstawowych produktów dramatycznie wzrosły, a inflacja sięgnęła 24%. Kraj odczuł też dotkliwe światowe podwyżki cen benzyny. Jak dotąd nowy rząd nie uczynił zbyt wiele, by tą sytuację zmienić.

Wydaje się natomiast, że dalsze zachowanie stronnictwo Musharrafa nie będzie aż tak istotne. Jak dotąd nie stawało ono na drodze nowym władzom w Islamabadzie. Jest całkiem prawdopodobnym, że sam generał z obawy o swoje bezpieczeństwo opuści kraj, pozostawi jednak w Pakistanie licznych sojuszników. Były dyktator miał szczególne poparcie w armii. Wojsko zaś jest jedną z największych sił politycznych Pakistanu i żaden rząd bez jego poparcie utrzymać się nie może. Jednakże lutowe wybory i dalsze wydarzenia zostały przyjęte przez armię spokojnie, co oznacza, że oficerowie zaakceptowali nowy rząd i nie są mu przeciwni.

Kolejnym ważnym pytaniem jest przyszłość koalicyjnego rządu. Łatwość, z jaką popadał on w ostatnich miesiącach w kryzysy sugeruje, że konflikt między Sharifem i Zardarim nie rozgrywał się jedynie o kwestię dymisji dyktatora i przywrócenia odwołanych przez niego sędziów (to drugie zagadnienie jest wciąż nierozstrzygnięte). Być może faktycznym powodem jest zwykła walka o powyborczy podział łupów. Jak dotąd premierem pozostaje Yousuf Raza Gilani, poseł PPP i człowiek Zardariego. Niektórzy twierdzą jednak, iż na tym stanowisku może go zastąpić sam Zardari. Z drugiej strony, odejście Musharrafa oznacza, że wolna jest również funkcja prezydenta. Tu z kolei jako zainteresowanych wymienia się i Sharifa i Zardariego. Co prawda, Musharraf przyznał sobie ogromną liczbę prerogatyw (jak np. możliwość rozwiązania Parlamentu), ale należy się spodziewać, iż przed wyborem nowej głowy państwa rząd te wszystkie prezydenckie uprawnienia zlikwiduje, zmieniając urząd prezydenta Pakistanu w ,,koronowaną głowę’’, aby nie powtarzały się sytuację z czasów Musharrafa. Przy takim rozwoju wypadków największa władza skupiona zostanie w rękach premiera. Trudno jest na razie przewidywać, komu przypadnie jaka funkcja, jednak z pewnością można powiedzieć, iż ilość łupów pozostających do podziału będzie prawdopodobnie powodowała dalsze konflikty w łonie koalicji. Jest to zaś dla Pakistanu najgorszy czas na spory. Teraz właśnie rządzący w Islamabadzie powinni skupić się wspólnie nad największymi problemami państwa, to jest gospodarką i wzrostem sił terrorystycznych w przygranicznym obszarze FATA.

Krzysztof Iwanek

Polecane

Wróć do strony głównej