Niemcy: podział w kierownictwie Alternatywy dla Niemiec

Partia Alternatywa dla Niemiec (AfD), która w niedzielnych wyborach zdobyła po raz pierwszy miejsca w Bundestagu, rozpoczęła parlamentarną karierę od skandalu. Szefowa partii Frauke Petry oświadczyła w poniedziałek, że nie wejdzie do klubu parlamentarnego AfD.

2017-09-25, 11:43

Niemcy: podział w kierownictwie Alternatywy dla Niemiec

Powiązany Artykuł

merkel wybory5 1200.jpg
KLUCZOWE WYBORY W EUROPIE. SERWIS SPECJALNY. WYBÓR NIEMCÓW

Petry wyjaśniła, że za swoje zadanie uważa przygotowanie przejęcia władzy w 2021 roku. Zaznaczyła, że chce zająć się "kwestiami programowymi", aby przedstawić wyborcom konkretną ofertę, a nie zaprzątać sobie głowę "absurdalnymi wypowiedziami". 

- W AfD istnieje programowy spór - podkreśliła Petry. Jak zaznaczyła, AfD powinna być klasyczną partią konserwatywną i powinna prowadzić "politykę realistyczną". Szefowa AfD zarzucała innym członkom kierownictwa, że zbyt radykalnymi hasłami zniechęcili wyborców centrowych do głosowania na partię. 

Petry należała do grupy działaczy, którzy zakładali cztery lata temu AfD. W zeszłym roku straciła wpływ na politykę partii na rzecz działaczy reprezentujących poglądy nacjonalistyczne. 

Współprzewodniczący AfD Joerg Meuthen ostro skrytykował zachowanie Petry. Jak powiedział, jej demonstracyjne zachowanie "nie pomoże" partii i jest "nie do zaakceptowania".

REKLAMA

Antyimigrancka Alternatywa dla Niemiec zdobyła w wyborach do Bundestagu 12,6 proc. głosów i po raz pierwszy od powstania w 2013 roku wejdzie do parlamentu.

Wyborczy lider AfD Alexander Gauland bronił podczas konferencji swoich kontrowersyjnych słów wypowiedzianych w niedzielę po ogłoszeniu wyników wyborów. Gauland powiedział, że będzie "polował" na kanclerz Angelę Merkel i zapowiedział, że jego partia "odzyska" kraj i naród. 

"W brytyjskim parlamencie nikt by się nie ekscytował słowami, że będziemy polować na rząd" - powiedział Gauland. Jego zdaniem debaty w Bundestagu w latach 70. były znacznie ostrzejsze i świadczyły o sile demokracji. "Z naszą demokracją stało się coś niedobrego" - zauważył. 

"To oczywiste, że należy polować na rząd. Trzeba polować na niego w ramach parlamentarnej debaty" - wyjaśnił. 

REKLAMA

Odnosząc się do słów o "odzyskaniu" kraju, Gauland wyjaśnił, że AfD dąży do zmiany polityki. Zarzucił Merkel, że "sprowadziła do Niemiec milion obcych ludzi, którzy zabrali (Niemcom) kawałek kraju". "AfD nie chce tego. Zostaliśmy wybrani, żeby tę politykę twardo zmieniać" - dodał. "Nie chcemy stracić Niemiec wskutek inwazji ludzi z obcych kultur" - podkreślił Gauland. 

Gauland o Krymie 

Wiceprzewodniczący eurosceptycznej niemieckiej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD) Alexander Gauland opowiedział się wcześniej 19 sierpnia za ostatecznym uznaniem Krymu za część Rosji. Jego zdaniem anektowany przez Moskwę w 2014 roku półwysep nigdy nie powróci do Ukrainy.  "Krym nigdy nie powróci do Ukrainy. Sankcje nic nie dadzą" - powiedział Gauland w wywiadzie dla gazet wydawanych przez grupę medialną Funke. "Rosja jest potęgą w Europie, musimy ją włączyć w europejski porządek. Należy skończyć z przeciwstawianiem sobie Rosji i NATO" - zaznaczył wiceszef AfD. Istniejąca od 2013 roku AfD domaga się od dawna normalizacji stosunków z Rosją. 

Szef AfD o żołnierzach Wehrmachtu

Z kolei we wrześniu Alexander Gauland powiedział, że Niemcy mogą być dumni z osiągnięć swoich żołnierzy w obu wojnach światowych i nie powinni dłużej godzić się na wytykanie im zbrodni z czasów Trzeciej Rzeszy.  - To prawda, rozliczyliśmy się ze zbrodni popełnionymi w ciągu dwunastu lat (1933-1945). Gdy rozejrzę się drodzy, przyjaciele, po Europie, (muszę powiedzieć), że żaden inny naród nie zerwał tak wyraźnie ze swoją złą przeszłością, jak (naród) niemiecki - powiedział Gauland. - Nie trzeba już wytykać nam tych dwunastu lat. Nie dotyczą one naszej tożsamości i my o tym mówimy - zaznaczył polityk AfD.
- Dlatego, drodzy przyjaciele, mamy prawo do walki o odzyskanie nie tylko naszego kraju, lecz także naszej przeszłości. Jeżeli Francuzi są słusznie dumni ze swojego cesarza, a Brytyjczycy z Nelsona i Churchilla, my mamy prawo do dumy z osiągnięć niemieckich żołnierzy w oby wojnach światowych - kontynuował Gauland. Jego słowa skwitowane zostały kilkuminutową owacją.

Wypowiedzi pochodzą z przemówienia wygłoszonego 2 września pod pomnikiem Kyffhaeuser w Turyngii podczas spotkania prawicowo-nacjonalistycznej platformy "Skrzydło" działającej w ramach AfD. O wystąpieniu Gaulanda poinformowała w dwa tygodnie potem platforma internetowa Buzzfeed. Całe przemówienie dostępne było w mediatece AfD na kanale YouTube.

REKLAMA

Słowa Gaulanda spotkały się z ostrą ripostą ministra sprawiedliwości Niemiec. Heiko Maas z SPD zarzucił politykowi AfD skrajnie prawicową postawę. - Kto domaga się, byśmy byli dumni ze zbrodni niemieckich żołnierzy podczas II wojny światowej, ten musi pogodzić się z zarzutem, że jest prawicowym ekstremistą - powiedział Maas.

Jego zdaniem AfD okazuje coraz bardziej swoje "prawicowo-radykalne oblicze". Partia zamierza najwidoczniej stać się "nową polityczną ojczyzną dla neonazistów". - Nie wolno nam nigdy zapomnieć o okrucieństwach popełnionych przez Niemcy - podkreślił polityk SPD. Pamięć o zbrodniach jest jego zdaniem dowodem siły, a nie słabości.

AfD domaga się zamknięcia granic dla migrantów i wzywa do walki i islamem. Opowiada się za zniesieniem sankcji wobec Rosji.

Oskar Niedermayer, politolog z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie, powiedział PAP, że AfD jest partią nacjonalistyczno-konserwatywną mającą powiązania ze środowiskami skrajnie prawicowymi. W kampanii wyborczej kierownictwo partii "robiło oko" do skrajnie prawicowego elektoratu, by zapewnić sobie jego głosy. 

REKLAMA

PAP/agkm


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej