Gwałciciela nie złapali to łapią przechodniów

Nie tylko kobiety boją się chodzić po Zielonej Górze. Również mężczyźni, bo w każdej chwili mogą zostać zatrzymani przez policyjny patrol.

2010-02-12, 12:28

Gwałciciela nie złapali to łapią przechodniów

 - Od kiedy grasuje ten gwałciciel, zięć odbiera wieczorami córkę z pracy w Castoramie - mówi Gazecie Lubuskiej czytelniczka. - Ostatnio nie chciał się spóźnić, więc zaczął biec. I pod Castoramą dopadli go policjanci. Dlaczego pan ucieka? - pytali.

Jak opowiada zielonogórzanka, zięć został wylegitymowany, ale to nie przekonało funkcjonariuszy. Również solenne zapewnienia, że biegł do żony. - Dopiero jak moja córka wyszła ze sklepu, to policjanci go puścili - mówi kobieta.

Inna osoba opowiedziała dziennikarzowi o sąsiedzie, który wieczorem wyszedł z domu. Policjanci go zatrzymali i nawet zawieźli na komendę. Nie patrzyli, że... jest łysy i zupełnie nie pasuje do portretu pamięciowego poszukiwanego gwałciciela. „Prześwietlili” mężczyznę.

Kiedy usłyszał, że „jest czysty”, zażądał odwiezienia w miejsce, skąd go zabrano. I policjanci go odwieźli.

REKLAMA

gazetalubuska.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej