Zmiany w ordynacji wyborczej. Ekspert wskazał rozwiązanie, które nie spodoba się Polakom
Prawo i Sprawiedliwość ma już gotowy projekt nowej ordynacji wyborczej. Część założeń znajdujących się projekcie udało nam się poznać. O opinię na ich temat zapytaliśmy dr hab. Piotr Borowca, politologa Uniwersytetu Jagiellońskiego.
2017-10-12, 21:52
Dostrzega pan potrzebę zmian w ordynacji wyborczej?
Nie widzę żadnych przeciwwskazań w kierunku uczynienia najbliższych wyborów jeszcze bardziej przejrzystymi. Zmiany są potrzebne, chociażby ze względu na to, co działo się w 2014 roku. Po ostatnich wyborach samorządowych wiele różnych środowisk podkreślało, że należy zwiększyć przejrzystość głosowań. Myślę, że czas najwyższy zamienić słowa w czyny.
Tylko jak to zrobić, żeby nie narazić się na oskarżenia o nadużycia. Ze strony opozycji już słychać głosy, że PiS majstruje przy wyborach, aby zwiększyć swoje szanse na zwycięstwo.
Zawsze będą pojawiać się mniejsze lub większe wątpliwości związane z głosowaniem. Biorąc pod uwagę obecne sondaże można przewidzieć, że w najbliższych wyborach triumf odniesie Prawo i Sprawiedliwość. Z tego też powodu zmiany, które uczynią wybory bardziej przejrzystymi są w interesie tej partii. Obywatele muszą mieć większą kontrolę nad tym w jaki sposób przebiega święto demokracji, jak są oddawane i liczone głosy. To jedyna droga w kierunku wytrącenia argumentów politycznej konkurencji.
PiS chce m.in. tego, aby w lokalach wyborczych pojawiły się kamery oraz przezroczyste urny. Czy rozwiązania te zagwarantują nam uczciwość?
W mojej ocenie przezroczyste urny mają mieć przede wszystkim charakter symboliczny. W ten sposób chce się pokazać obywatelom, że posiadają oni większą kontrolę na wyborami. Jeśli chodzi o kamery, to nie jestem zwolennikiem tego rozwiązania, gdyż będzie ono dużym obciążeniem dla budżetu. Ważniejsze jest to, aby wybór członków do komisji wyborczych odbywał się w sposób losowy, ewentualnie można zwiększyć liczbę samych komisji. Myślę, że rozwiązania te będą realnym zwiększeniem kontroli ze strony obywateli.
Podobno projekt PiS zakłada zwiększenie komisji wyborczych. Partia rządząca proponuje również zmienić sposób organizowania wyborów. Władze samorządowe miałby zostać odciążone obowiązkami przez władze centralne.
Ten pomysł jest odpowiedzią na zarzuty z 2014 roku, kiedy pojawiły się sugestie dotyczące nieuczciwości wyborów. Padały wtedy oskarżenia pod adresem samorządowców, że pomagają sobie w wyborach. Przejście na komisje, które nie będą podlegały wójtom, burmistrzom czy prezydentom miast jest jakimś rozwiązaniem, choć podejrzewam, że z drugiej strony może pojawić się zarzut, że wszystkie komisje organizowane centralnie będą z nadania PiS. Mam też wątpliwości, czy będziemy w stanie we wszystkich gminach i powiatach przeprowadzić wybory ze stopnia centralnego.
REKLAMA
Możliwe jest znalezienie złotego środka w tej kwestii?
Najlepiej, aby wspomniane komisje były tworzone przez władzę centralną i samorządową. Dzięki temu mogłyby się one wzajemnie kontrolować. W 2014 roku ze strony różnych obywateli docierały do mnie opinie, że dobór członków tych komisji jest wątpliwy i w niektórych okręgach są one kontrolowane przez samorządy. Najczęściej było tak, że obywatele zgłaszali się do pracy, a następnie spośród nich dobierano losowo skład, ale w praktyce wyglądało to różnie. Ten mechanizm na pewno należy poprawić - przydałoby się wprowadzenie elementu przejrzystości.
Z kilku pomysłów związanych z wyborami samorządowymi PiS zdecydował się zrezygnować, m.in. ograniczenia kadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast czy jednej tury wyborów. Słusznie?
Ograniczenie wyborów do jednej tury było praktykowane na Węgrzech. Rozwiązanie to na pewno stwarza duże możliwości ugrupowaniu dominującemu w danym kraju do zdobycia pewnej przewagi i wygrania wyborów. Dzięki niemu PiS zwiększyłoby pulę wygranej w samorządowych organach wykonawczych. Z drugiej jednak strony opozycja zarzucałaby partii rządzącej, że dokonuje zamachu stanu na demokrację. To uruchomiłoby kampanię, która w dłuższym okresie przedwyborczym mogłoby przynieść rządzącemu ugrupowaniu więcej złego niż dobrego. W związku z tym odejście od pomysłu ograniczenia wyborów do jednej tury, a kadencji burmistrzów czy prezydentów miast do dwóch uważam za racjonalne.
Niewykluczone natomiast, że PiS zlikwiduje okręgi jednomandatowe w małych gminach. Jak ocenia pan ten pomysł?
Akurat to rozwiązanie nie będzie cieszyć się poparciem społecznym. W wyborach samorządowych obywatele są przekonani do okręgów jednomandatowych, bo chcą głosować na konkretnych ludzi, a nie partie. Zależy im na decydowaniu o tym, kto będzie ich przedstawicielem dlatego myślę, że pomysł ten trafi na opór społeczny.
- rozmawiał Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA