Po wyborach może dojść do masowych protestów
Blok Julii Tymoszenko nie wyklucza organizacji protestów po wyborach prezydenckich na Ukrainie 17 stycznia.
2010-01-11, 13:30
Blok Julii Tymoszenko nie wyklucza organizacji protestów po wyborach prezydenckich na Ukrainie 17 stycznia.
Do manifestacji przygotowuje się też główny oponent premier - przewodniczący Partii Regionów Wiktor Janukowycz.
Szef sztabu wyborczego Bloku Julii Tymoszenko Ołeksandr Turczynow powiedział, że jego ugrupowanie nie będzie organizować protestów jeżeli nie dojdzie w czasie głosowania do naruszenia prawa. W przeciwnym przypadku mogą odbyć się manifestacje. Ołeksandr Turczynow przypuszcza, że do fałszerstw może dojść w czasie głosowania w domu, na które w zeszłym tygodniu zgodziła się Centralna Komisja Wyborcza. Blok Julii Tymoszenko liczy na zmianę tego prawa na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Najwyższej, które miałoby się odbyć w środę.
Tymczasem niezależne organizacje oraz media zwracają uwagę, że największym problemem wyborów może być kupowanie głosów. Cena jednego wynosi od 100 do 300 hrywien, czyli od 30 do stu złotych. Przed drugą turą prawdopodobnie wzrośnie ona dwukrotnie.
Szef sztabu wyborczego Bloku Julii Tymoszenko Ołeksandr Turczynow powiedział, że jego ugrupowanie nie będzie organizować protestów jeżeli nie dojdzie w czasie głosowania do naruszenia prawa. W przeciwnym przypadku mogą odbyć się manifestacje. Ołeksandr Turczynow przypuszcza, że do fałszerstw może dojść w czasie głosowania w domu, na które w zeszłym tygodniu zgodziła się Centralna Komisja Wyborcza. Blok Julii Tymoszenko liczy na zmianę tego prawa na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Najwyższej, które miałoby się odbyć w środę.
Tymczasem niezależne organizacje oraz media zwracają uwagę, że największym problemem wyborów może być kupowanie głosów. Cena jednego wynosi od 100 do 300 hrywien, czyli od 30 do stu złotych. Przed drugą turą prawdopodobnie wzrośnie ona dwukrotnie.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)
REKLAMA