"Premier robi porządek" i "krok nadziei". Zagraniczne media o zmianach w rządzie
Zdaniem zagranicznych mediów spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego z szefem KE Jean-Claude'em Junckerem to "nowy początek" w dyskusjach Polski z Unią Europejską. Rekonstrukcję rządu oceniono jako ocieplanie wizerunku i relacji, a nie zmianę kursu.
2018-01-10, 12:53
Korespondenci agencji Reutera uważają, że poprzedzające spotkanie Morawieckiego z Junckerem wtorkowe "przetasowanie w polskim rządzie" nie było rzeczywistą zmianą, a zabiegiem wizerunkowym zmierzającym do pokazania nowej twarzy władz w Warszawie szefom KE.
Zarówno korespondenci Reutera, jak i agencji Associated Press, których doniesienia zostały przedrukowane przez czołowe amerykańskie publikacje w środę, podkreślają, że w wyniku "tej rekonstrukcji" odwołano z rządu ministrów środowiska, obrony narodowej i spraw zagranicznych, którzy mieli "opinię największych eurosceptyków". Zdaniem Reutera o tym, że zmiany "personalne nie oznaczają radykalnej zmiany polityki nowego polskiego rządu", świadczy chociażby fakt, że Zbigniew Ziobro zachował kluczowe we wprowadzaniu w życie kontrowersyjnej reformy sądownictwa stanowisko ministra sprawiedliwości.
"Intencje zrealizowane w pełni"
W rezultacie "skład nowego rządu sugeruje, że Polska chce przyjąć bardziej pojednawcze stanowisko wobec Unii Europejskiej" - czytamy w korespondencji AP przedrukowanej w dzienniku "Washington Post" w środę pod tytułem "Polski premier dokonał przetasowania swojego gabinetu, by ocieplić relacje z UE". Jeśli rzeczywiście takie były intencje władz polskich, to zostały zrealizowane w pełni, ponieważ prawie trzygodzinne rozmowy premiera z szefem KE podczas kolacji w Brukseli we wtorek przebiegały, jak podkreślają brukselscy korespondenci amerykańskich mediów, w "przyjacielskiej" atmosferze i były "szczegółową dyskusją", która zaowocowała decyzją o ponownym spotkaniu w lutym.
REKLAMA
Reuters w swojej relacji o spotkaniu Morawieckiego z Junckerem podkreśla znaczenie przyszłych, majowych, negocjacji nad priorytetami następnego budżetu Wspólnoty - po zakończeniu w 2020 roku obecnego okresu budżetowego UE.
"Możliwe naciski finansowe"
Wagę tych negocjacji zaznaczają także dziennikarze "Wall Street Journal" Laurence Norman i Drew Hinshaw, którzy we wtorek, jeszcze przed spotkaniem Morawiecki-Juncker ostrzegli, że Unia Europejska może wobec Polski zastosować redukcję subwencji unijnych jako o wiele groźniejszy "kij" niż uruchomienie art. 7. unijnego traktatu. Polska do tej pory była najpoważniejszym beneficjentem UE. W ubiegłym roku - przypomina "WSJ" - Polska otrzymała o 7,1 mld euro więcej niż włożyła do budżetu UE, wynoszącego ok. 140 mld euro rocznie.
"WSJ" zwraca uwagę, że ewentualne naciski finansowe UE mogą mieć ograniczony wpływ na Polskę, ponieważ subwencje UE, które otrzymuje Polska, mimo że są większe niż subwencje dla któregokolwiek z państw członkowskich UE, stanowią tylko ułamek polskiego PKB wynoszącego 470 mld dolarów. Dodatkowo, jak ostrzega "WSJ", groźba redukcji subwencji jest obosiecznym mieczem: Polacy, którzy "mają w większości pozytywną opinię o UE, mogą zmienić zdanie, jeśli zaczną postrzegać naciski Brukseli na Warszawę jako próbę zastraszenia Polski".
REKLAMA
Nowy skład rządu Mateusza Morawieckiego.
"Koncyliacyjny Morawiecki"
Relacje ze spotkania Junckera z Morawieckim zamieszcza też "EUobserver". "Morawiecki był bardziej koncyliacyjny w Brukseli we wtorek, zapewniając Junckera, że Polska chce się zaangażować w kluczowe polityki UE, takie jak energia, bezpieczeństwo i rynek wewnętrzny, co wydaje się być wysiłkiem, by zachęcić do siebie Komisję" - oceniła autorka Eszter Zalan.
"EUobserver", który również pisze o rekonstrukcji rządu, zwraca uwagę, że pomimo dymisji ministrów obrony, spraw zagranicznych i środowiska stanowisko utrzymał szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, "kluczowa postać, jeśli chodzi o projektowanie reformy wymiaru sprawiedliwości".
"Zmiany pod dyktando Jarosława Kaczyńskiego"
Rekonstrukcja rządu w Polsce, przeprowadzona pod dyktando szefa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego, ma wzmocnić PiS przed rozmowami z UE oraz zbliżającymi się wyborami - oceniają w środę "Frankfurter Allgemeine Zeitung" i "Sueddeutsche Zeitung".
Podczas powołania we wtorek nowych ministrów w Pałacu Prezydenckim ważne było również to, kogo zabrakło na uroczystości - podkreśla publicysta "FAZ" Konrad Schuller.
REKLAMA
Przede wszystkim nie było Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS i formalnie tylko posła, a w rzeczywistości "najbardziej wpływowego człowiek w kraju". Jednak "prawdziwą sensacją dnia" była nieobecność trzech ministrów - Jana Szyszki, Witolda Waszczykowskiego i Antoniego Macierewicza - którzy "jak nikt inny w rządzie (może poza Zbigniewem Ziobrą, który symbolizuje kampanię Kaczyńskiego przeciw sądownictwu) uosabiali konflikty, które Polska toczy z Unią Europejską".
"Macierewicz walczy jeszcze wtedy, gdy wszyscy inni już się poddali"
"Kaczyński nie ma się czego obawiać ze strony Waszczykowskiego, nie wiadomo jednak, czy to samo można powiedzieć o (...) Macierewiczu (...), znanym z tego, że walczy jeszcze wtedy, gdy wszyscy inni już się poddali" - pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Także "Sueddeutsche Zeitung" piórem Floriana Hassela ocenia, że w rządzie powstałym po rekonstrukcji "widać rękę szefa PiS". "Wymieniając ministrów, PiS przygotowuje się na nadchodzące wybory oraz na pertraktacje z UE, jednocześnie wzmacniając władzę Jarosława Kaczyńskiego, (...) który podejmuje najważniejsze decyzje".
"SZ" podkreśla, że według sondaży, PiS może liczyć na ponad 40 proc. poparcia, podczas gdy poparcie dla największego ugrupowania opozycji PO nie sięga nawet 20 proc., a Nowoczesnej grozi rozpad, po tym, jak jej były szef Ryszard Petru przedstawił konkurencyjny program gospodarczy.
REKLAMA
"Premier robi porządek w gabinecie"
Media francuskie, cytując agencje prasowe, oceniają "przetasowania" jako otwarcie wobec UE.
"Ministrowie spraw zagranicznych i obrony zwolnieni", "Szef rządu usuwa kontrowersyjnych ministrów", "Premier robi porządek w gabinecie", "Skonfliktowana z UE Polska dokonuje zmian w swym rządzie", "Silny sygnał w stronę Europy", "Przetasowanie na znak załagodzenia napięcia" – pod tymi tytułami francuskie media zawiadamiają o rekonstrukcji rządu w Warszawie.
Prawie wszystkie dodają, że premier Mateusz Morawiecki zaraz po ogłoszeniu zmian poleciał do Brukseli na rozmowy z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jean-Claude'em Junckerem. Francuska prasa cytuje – w skrócie - zdanie premiera: "Nowi ministrowie (...) są po to, (...) żebyśmy budowali Polskę podmiotową w ramach silnej Europy ojczyzn".
Nie ma polityków "wagi ciężkiej"
Na stronie internetowej tygodnika ekonomicznego "Challenges" były minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski oceniony został jako "kiepski dyplomata", a były szef MON Antoni Macierewicz uznany za sprawcę "ochłodzenia stosunków francusko-polskich", gdyż "anulował kontrakt na zakup 50 śmigłowców Airbusa". "Nie licząc czystki w sztabie generalnym, która zaniepokoiła NATO" - dodano.
Przy każdym wymienieniu nazwiska byłego ministra obrony francuskie media przypominają o "aferze caracali". Dodają jednak przy tym, że zarówno Macierewicz, jak i Waszczykowski byli politykami "wagi ciężkiej" czy też "liczącymi się osobistościami" w rządzie RP.
REKLAMA
Jako pierwsza o rekonstrukcji gabinetu Morawieckiego poinformowała we wtorek największa gazeta francuska, regionalna "Ouest France". Zmian w rządzie RP nie odnotowały natomiast dwa, uchodzące za najważniejsze w kraju, dzienniki paryskie – "Le Figaro" i "Le Monde".
"Krok nadziei"
Premier Mateusz Morawiecki wymienił więcej ministrów niż się spodziewano, m.in. tych, którzy mieli najwięcej konfliktów z UE i sojusznikami z NATO - "o nowej, życzliwej twarzy konserwatystów" po rekonstrukcji rządu piszą w środę czeskie "Hospodarske Noviny".
Komentator gazety Martin Ehl zauważa, że Morawiecki dokonał zmian w rządzie przed podróżą do Brukseli, gdzie z Jean-Claude'em Junckerem "rokował o sankcjach UE przeciw Polsce w związku z naruszaniem zasad państwa prawa". Ehl pisze, że przed wprowadzeniem zmian w rządzie doszło do "złożonych rozmów (Morawieckiego - red.) z szefem rządzącej partii Jarosławem Kaczyńskim" i podkreśla, że tłem wspólnej fotografii nowego polskiego rządu były flagi Polski i Unii Europejskiej. "Poprzedni gabinet Beaty Szydło, przez dwa lata, nie zrobił tego ani razu" - czytamy w gazecie.
Agencja CTK cytuje czeskiego ministra spraw zagranicznych Martina Stropnickiego, który w Brukseli określił spotkanie Morawiecki–Juncker jako "krok nadziei" i podkreślił, że podstawą rozwiązania jest dyskusja. "Także Czeska Republika chce niektóre swoje problemy rozwiązywać na drodze dialogu" - powiedział szef dyplomacji i przypomniał, że premier Andrej Babisz przyjedzie na rozmowy z szefem Komisji Europejskiej do Brukseli 29 stycznia.
REKLAMA
pr
REKLAMA