ONZ ostrzega przed "pigułkami gwałtu"
Tak zwane pigułki gwałtu są coraz większym zagrożeniem - ostrzega Międzynarodowa Rada Kontroli Środków Odurzających przy ONZ (INCB). Z rocznego raportu INCB wynika też, że coraz więcej osób jest uzależnionych od środków przepisywanych na receptę. Mnożą się nielegalne apteki internetowe, w których można kupić groźne dla zdrowia substancje.
2010-02-25, 20:42
INCB w swoim dorocznym raporcie alarmuje, że rośnie dostępność tzw. pigułek gwałtu, czyli środków, po których zażyciu ofiara traci świadomość i czasem także pamięć, o tym co się dzieje. „Przestępcy coraz częściej używają takich substancji, których nie dotyczą regulacje antynarkotykowe” – napisano w raporcie.
Groźne leki powinny być barwione
Najbardziej znanym lekiem używanym w funkcji tabletki gwałtu jest Rohypnol i obrót nim podlega rygorystycznym kontrolom. Jednak inne substancje o podobnym działaniu są dość łatwo dostępne. Autorzy raportu uważają, że w poszczególnych krajach powinny powstać listy uwzględniające takie środki, a ich producenci powinni dodawać do nich barwniki lub substancje zapachowe, tak żeby umożliwić ich wykrycie.
Nielegalne aptek i "narkotyki na receptę"
Autorzy raportu podkreślili, że przestępcy często zaopatrują się w środki odurzające za granicą, na przykłąd za pośrednictwem Internetu lub centrów telefonicznych. Do wielu tego rodzaju transakcji dochodzi w Indiach. INCB wezwała rządy krajów członkowskich do podjęcia działań także w tej sprawie.
Raport zwraca także uwagę na rosnącą liczbę uzależnionych od środków odurzających dostępnych na receptę: takich jak morfina, kodeina czy metadon. Liczba osób uzależnionych od tych środków w niektórych krajach przewyższa łączną liczbę osób zażywających heroinę, kokainę czy esctasy. W Stanach Zjednoczonych uzależnionych od "narkotyków na receptę" jest 6,2 mln osób.
REKLAMA
ag, BBC News, unis.unvienna.org
REKLAMA