"Polskie obozy koncentracyjne". Prezes IPN: stanowisko Izraela budzi niepokój

- Ustawa dotycząca "polskich obozów śmierci" jest potrzebna, ale pamiętajmy, że może zostać jeszcze zmieniona w Senacie - podkreśla prezes IPN Jarosław Szarek. Za niepokojące uznał on stanowisko strony izraelskiej w dyskusji dotyczącej nowych przepisów.

2018-01-28, 16:03

"Polskie obozy koncentracyjne". Prezes IPN: stanowisko Izraela budzi niepokój

- Instytut Pamięci Narodowej od wielu lat zwraca uwagę na funkcjonujące w obiegu publicznym fałszywe słowa o "polskich obozach śmierci" czy o "polskich obozach koncentracyjnych". Tego rodzaju sformułowania są niedopuszczalne i przyjęta przez Sejm nowelizacja wynikała z dotychczasowej bierności państwa polskiego w tej sprawie. Przez dziesięciolecia niedostatecznie reagowano na przypisywanie Polakom lub polskiemu państwu odpowiedzialności za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką. Warto pamiętać, że naród polski był ofiarą tych zbrodni, a nie ich sprawcą - powiedział Jarosław Szarek.

Podkreślił też, że obecnie w wielu krajach na świecie, m.in. w USA lub we Francji, funkcjonują przekazy, także w szkołach, że to naród polski dopuścił się współudziału w zbrodniach popełnionych w czasie II wojny światowej. - Niedawno jeden z polskich uczniów francuskiej szkoły miał nieprzyjemności za zwrócenie uwagi na nieprawdziwą informację w podręczniku, że Polacy byli strażnikami w jednym z obozów zagłady. Takie przypadki są zgłaszane do IPN i to jest bardzo poważny problem. Byłem ostatnio w Stanach Zjednoczonych i na wielu spotkaniach, m.in. z organizacjami polonijnymi, poruszano ten problem i wzywano do większej aktywności Polski, by go rozwiązać - zwrócił uwagę szef Instytutu.

Dodał on, że proces legislacyjny dyskutowanej ustawy o IPN jeszcze się nie zakończył, ponieważ jej nowelizacja trafi najpierw do Senatu, a następnie do prezydenta. - Po pierwsze nie wiemy, jaki będzie ostateczny kształt tej ustawy, czy np. będą w niej zachowane sankcje grożące więzieniem, czy być może ograniczą się jedynie do wysokiej i dotkliwej kary finansowej. Po drugie, nawet jeśli te przepisy wejdą w życie, to o ewentualnej karze będzie decydował sąd - tłumaczył Szarek.

"Polska to suwerenny kraj"

Odnosząc się do krytyki ze strony Izraela nowelizacji dot. "polskich obozów śmierci" prezes IPN zaznaczył, że stanowisko strony izraelskiej "budzi niepokój". Dodał też, że Polska od ok. 250 lat ma "złe skojarzenia”, jeśli chodzi o tak jawne próby wpływania ze strony zagranicznych placówek na jej wewnętrzne decyzje. "Polska jest suwerennym demokratycznym krajem" - zaznaczył.

REKLAMA

- Trzeba brać pod uwagę wrażliwość Polaków. To Polacy byli pierwszymi ofiarami napaści narodowosocjalistycznych Niemiec we wrześniu 1939 roku i niemieckiej polityki okupacyjnej. Wydano na nas wyrok śmierci, miliony osób w okupowanej Polsce przez ponad 5 lat były masowo i systematycznie eksterminowane. Poza stratami osobowymi były też ogromne zniszczenia polskich miast, doszczętnie zniszczono nam Warszawę, a po wojnie nasz kraj znalazł się w sowieckiej strefie wpływów i znowu miliony ludzi zostało skazanych na tułaczkę. To też jest konsekwencja 1 września 1939 roku - stwierdził prezes IPN.

Pytany o zbrodnie popełniane przez Polaków w czasie II wojny światowej m.in. na Żydach (np. poprzez działalność szmalcowników, którzy wydawali Żydów Niemcom) Jarosław Szarek podkreślił, że "nikt nie neguje zachowań marginesu". - Taki zdemoralizowany margines pojawia się w każdym społeczeństwie, ale proszę pamiętać, że był on ścigany przez struktury Polskiego Państwa Podziemnego, które wykonywało wyroki śmieci za wydawanie Żydów - przypomniał szef Instytutu.

Kary za "polskie obozy śmierci"

Nowelę ustawy o IPN - Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu Sejm uchwalił w piątek.

Zgodnie z nią, każdy kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".

REKLAMA

Zgodnie z intencją ustawodawcy, kary grzywny lub więzienia będą grozić za takie słowa jak np. "polskie obozy śmierci" czy "polskie obozy zagłady" ze względu na zawarte w nich przypisywanie polskiemu narodowi lub polskiemu państwu odpowiedzialności za zbrodnie popełniane na terenach tych obozów.

Jeśli sprawca działałby nieumyślnie, podlegałby karze grzywny lub ograniczeniu wolności. Nowy przepis ma się stosować do obywatela polskiego oraz cudzoziemca - "niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu". Śledztwo z urzędu wszczynałby prokurator IPN.

Ustawa zakłada także możliwość wytaczania za takie sformułowania jak "polskie obozy śmierci" procesów cywilnych, m.in. przez organizacje pozarządowe i Instytut Pamięci Narodowej. Odszkodowanie lub zadośćuczynienie będą przysługiwać Skarbowi Państwa.

Izrael krytykuje ustawę

Krytycznie do nowych przepisów odniosły się w sobotę władze Izraela, m.in. premier Benjamin Netanjahu i ambasador Izraela Anna Azari. Polskie władze, m.in. MSZ, podkreślając, że ustawa penalizująca fałszywe oskarżenia Polaków o zbrodnie III Rzeszy Niemieckiej jest potrzebna, jednocześnie zaznacza, że proces legislacyjny jeszcze się nie zakończył. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski oświadczył w niedzielę, że zaprasza ambasador Izraela do rozmowy. Dodał, że ma nadzieję na wyeliminowanie wątpliwości dotyczących nowelizacji wprowadzającej m.in. kary za używanie sformułowań typu "polskie obozy śmierci".

REKLAMA

Oświadczenie IPN

"Nowelizacja ustawy o IPN nie ogranicza badań naukowych i wolności słowa, walczy jedynie z celowym zakłamywaniem historii, bezczeszczeniem pamięci o ofiarach i hańbieniem żyjących więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych" - podkreślił w wydanym w niedzielę komunikacie IPN.

Instytut zwrócił też uwagę, że przepisy dotyczące kar za kłamstwa historyczne obowiązują również w innych krajach. Zapewnił jednocześnie, że "zarzuty wobec Polaków dotyczące okresu II Wojny Światowej, jeśli będą dobrze udokumentowane, nie spotkają się z sankcjami prawnymi". "Ustawodawca, Ministerstwo Sprawiedliwości, chce jedynie zapobiec wypowiedziom osób, które umyślnie, publicznie i wbrew faktom przypisują narodowi polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne" - wyjaśnia IPN.

Instytut krytycznie odniósł się również do słów ambasador Izraela Anny Azari, która w sobotę podczas obchodów 73. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz zaapelowała o zmianę w przyjętej przez Sejm nowelizacji.

"Instytut Pamięci Narodowej uważa za niestosowną ingerencję ambasady innego państwa w nowelizację ustawy, która jeszcze nie została uchwalona. Słowa dyplomaty są tym bardziej zastanawiające, że zostały wypowiedziane w Polsce, która jako pierwsza padła ofiarą niemieckiego okupanta" - głosi komunikat. IPN przypomniał też, że w obozie w Auschwitz, który stał się miejscem zagłady przede wszystkim Żydów, osadzano również Polaków.

REKLAMA

Podczas II wojny światowej - jak przypomniał IPN - zginęło blisko 6 mln obywateli polskich, z których połowa była polskimi Żydami, a połowa etnicznymi Polakami. "Dla Instytutu Pamięci Narodowej walka z kłamstwami o <polskich obozach śmierci> jest szczególnie ważną misją. W zeszłym roku IPN upublicznił listę nazwisk załogi niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau i należy podkreślić, że żadna z tych osób nie była Polakiem. To Niemcy jako państwo ponoszą odpowiedzialność za zbrodnie popełniane w obozach koncentracyjnych" - podkreślił IPN.

pg

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej