Warszawa: Plac będzie nosił imię Jacka Kuronia
Imie Jacka Kuronia bedzie nosił plac na warszawskim Zoliborzu w pobliżu Szkoły Glównej Służby Pożarniczej u zbiegu ulic Gdańskiej, Potockiej, Słowackiego i Księdza Popiełuszki.
2010-03-18, 19:38
Decyzję taką podjeli w czwartek stołeczni radni.
W uzasadnieniu do uchwaly w tej sprawie napisano, ze nazwa ta będzie formą upamiętnienia "jednego z najwybitniejszych przedstawicieli polskiej opozycji, który odegral ogromną role w ksztaltowaniu polskiej pokojowej drogi do wolności, mieszkańca dzielnicy Żoliborz".
Z wnioskiem o nadanie bezimiennemu dotychczas placowi imienia Kuronia wystepowali m.in. marszałek Senatu Bogdan Borusewicz i Stowarzyszenie im. Gai i Jacka Kuroniów, a także mieszkańcy miasta, w tym przyjaciele Kuronia.
Zmarły w 2004 r. Jacek Kuroń był, w powszechnej opinii, jednym z najpopularniejszych polskich polityków, cieszącym się niesłabnącą sympatią Polaków. Zdaniem wielu był jednym z nielicznych w Polsce prawdziwych autorytetów.
Kuroń był działaczem "Solidarności", jednym z twórców Komitetu Obrony Robotników, przez wiele lat posłem na Sejm; był historykiem, publicystą, wychowawcą, pisarzem i społecznikiem.
Jacek Kuroń urodził się w 1934 roku we Lwowie w rodzinie o tradycjach patriotycznych. Jego dziadek Franciszek należał do PPS, ojciec Henryk jako ochotnik walczyl w wojnie 1920 roku, działał też w PPS. Podczas okupacji Jacek Kuroń mieszkał we Lwowie. W mieszkaniu jego rodziców konspirowano i ukrywano Zydów, o czym po latach Kuron napisal we wspomnieniach.
Ojciec chrzestny opozycji
Kuroń był wielokrotnie aresztowany, kilkakrotnie siedział w wiezieniu - spędził tam łącznie dziewięć lat. Znany był z tego, że funkcjonariuszy SB przeprowadzających w jego mieszkaniu rewizje podejmował herbatą i gawedził z nimi, a sledzącym go agentkom SB kupował kwiaty. Przez prawie dwadzieścia lat był jednym z najbardziej nekanych przez SB opozycjonistów.
Przez wielu działaczy opozycji demokratycznej Kuroń uważany jest za jej "ojca chrzestnego", "człowieka - instytucje", a jego skromne mieszkanie na warszawskim Żoliborzu było stale otwartym punktem kontaktowym, do którego każdy, w każdej chwili i sprawie mógł przyjść. Tu m.in. spotykali się działacze opozycji, tu zbierano informacje o represjach.
to, PAP
REKLAMA
REKLAMA