Komisja ds. Amber Gold. Świadek: w materiale prokuratury z Gdańska nie było materiału dowodowego

Sejmowa Komisja Śledcza do spraw Amber Gold rozpoczęła część niejawną dzisiejszego posiedzenia, na której przesłuchiwany funkcjonariusz ABW odpowie na resztę pytań posłów. Zostaną podczas niej poruszone wątki dotyczące materiałów tajnych służb specjalnych. 

2018-02-26, 19:46

Komisja ds. Amber Gold.  Świadek: w materiale prokuratury z Gdańska nie było materiału dowodowego

Posłuchaj

Świadek odpowiadając na pytania Krzysztofa Brejzy z PO, iż, w sierpniu 2012, roku, nie było zgodności służb co do działań wobec szefa piramidy finansowej Marcina P. (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała świadka o to, jak oceniał materiał, który ABW uzyskała z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz (w której w pierwszej kolejności, od końca 2009 r., prowadzone było postępowanie ws. Aber Gold po złożeniu zawiadomienia przez KNF). - W zasadzie tam nie było żadnego materiału dowodowego poza chyba trzema przesłuchaniami Marcina P. i zabezpieczonymi kopiami 465 umów (lokat) - zeznał świadek. 

Krzysztof Brejza (PO) dopytywał, jak układała się współpraca świadka z prokuratorami Prokuratury Okręgowej w Gdańsku (która przejęła postępowanie ws Amber Gold w lipcu 2012 r., we wrześniu przejęła je Prokuratura Okręgowa w Łodzi). - Moja współpraca polegała na utrzymywaniu stałego kontaktu i rozmowach z nadzorującymi (sprawę) prokuratorami i ich przełożonymi - wyjaśnił świadek. 

- Jeżeli chodzi o inicjatywę, to raczej była ona z naszej strony, a z ich strony, jeżeli była to co najwyżej akceptacja - powiedział świadek. 

Brejza dopytywał, czy były sytuacje, w których ABW chciała dokonać jakichś czynności, a prokuratura z niewiadomych przyczyn spowalniała działania Agencji. - Nie określiłbym tego jako spowalnianie, po prostu kierowali się zasadą tzw. ostrożności procesowej - powiedział funkcjonariusz ABW. 

REKLAMA

Wassermann pytała, jaką kwotę pieniędzy klientów Amber Gold uratowało ABW. "Myślę, że koło 8-9 mln (zł), jeżeli chodzi o złoto, 7 mln było zabezpieczonych na rachunkach i w gotówce i około 2 mln 200 tys. euro" - powiedział świadek.

 
Jarosław Krajewski (PiS) pytał, czy na dzień sporządzenia planu śledztwa, jak i później, ABW rozważała, że w przypadku Amber Gold mamy do czynienia z przestępczością zorganizowaną. 

- Do tego musiała być większa grupa osób. Kilkakrotnie, z tego, co pamiętam, w trakcie rozmów z prokuratorami w Łodzi proponowałem, żeby rozszerzyć krąg osób podejrzanych o pracowników, przynajmniej tych głównych decydentów, jeśli chodzi o oddziały Amber Gold. Jednak prokuratura nigdy się nie przychyliła do tych wniosków - zeznał świadek. 

Dopytywany przez Krajewskiego o argumenty prokuratury, świadek odparł, że według prokuratury miało się to "kłócić z teorią piramidy finansowej". - Tak zostało zapisane, z tego, co pamiętam, w notatce, chyba referent sprawy tak zapisał - powiedział funkcjonariusz ABW. 

REKLAMA

Krajewski dalej pytał, co stało na przeszkodzie, żeby wyjaśnić kwestie odpowiedzialności choćby prawnika, który "bardzo blisko" współpracował z Marcinem P. i otrzymywał z tego tytułu wynagrodzenie. 

- W materiałach śledztwa były informacje dot. pana (Łukasza) Daszuty, m.in. podstawy do tego, żeby przedstawić mu zarzuty związane z fikcyjnym szkoleniem i wystawieniem faktury za to. Niemniej prokuratura nie podjęła żadnych działań. Trudno, żebyśmy za prokuraturę tego rodzaju działania podejmowali - powiedział świadek. 

Nie było podstaw do postawienia zarzutów?

Jednak odpowiadając Krajewskiemu, zaznaczył, że w zgromadzonym materiale dowodowym nie było podstaw do postawienia zarzutów innym osobom ws. Amber Gold niż Marcin i Katarzyna P. - W materiale dowodowym takich informacji nie było - podkreślił świadek. Wassermann pytała, dlaczego ABW po tym, jak zajęła się sprawą Amber Gold, nie wnioskowała o przeszukanie należącego do małżeństwa P. dworku w Rusocinie. "Z tego, co pamiętam Rusocin został zakupiony dwa miesiące wcześniej, tam były gołe ściany, więc nie było sensu szukać dokumentów w pustych pomieszczeniach - odpowiedział świadek. 

Pytany, czy ABW myślało, że można tam szukać złota lub gotówki, odparł, że w czasie "pierwszej realizacji nikt nie wiedział, ile tego złota ma być i czy będzie go brakować". - A czego miałbym tam szukać w tym Rusocinie? - odpowiedział pytaniem świadek. 

REKLAMA

Wassermann powiedziała, że nie było także wniosku o przeszukanie klasztoru b. gdańskiego dominikanina Jacka Krzysztofowicza. W czerwcu ub. roku Marcin P. mówił komisji, że z duchownym łączyły go przyjacielskie relacje. Dodał, że wsparł też gdański klasztor dominikanów kwotą 1,5 mln zł na remont.

dcz/mg

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej