Funkcjonariusz: ABW nie sprawdziło kont bankowych osób powiązanych z Marcinem P.
- ABW nie sprawdziło kont bankowych osób powiązanych z właścicielami Amber Gold pod kątem wyprowadzania pieniędzy ze spółki. Tak wynika z zeznań byłego zastępcy naczelnika wydziału operacyjnego ABW w Gdańsku przed Sejmową Komisją Śledczą.
2018-02-27, 17:00
Posłuchaj
W pierwszej części funkcjonariusz mówił o tym, kiedy służby zainteresowały się osobą Marcina P. i jego spółką. W 2010 roku sam prowadził działania rozpoznawcze na zlecenie dyrektora gdańskiej delegatury ABW, m.in. pod kątem karalności szefa Amber Gold i zasiadania w zarządzie spółki (IAR)
Dodaj do playlisty
Przed Sejmową Komisją Śledczą ds. Amber Gold zakończyło się jawne przesłuchanie drugiego z funkcjonariuszy ABW.
Funkcjonariusz powiedział, że ustalono krąg osób powiązanych z małżeństwem P. Brano też pod uwagę hipotezy związane z wyprowadzaniem pieniędzy lub złota i w tym kierunku prowadzono pewne czynności. Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) zapytała, czy sprawdzono konta bankowe tych osób, stan majątkowych lub zeznania podatkowe. Świadek tego nie potwierdził.
Były naczelnik jednego z wydziałów ABW w Gdańsku powiedział też, że działania w sprawie Amber Gold były prowadzone samodzielnie bez wsparcia z centrali.
Odpowiadając na pytania funkcjonariusz poinformował, że w gdańskiej delegaturze Agencji wydano polecenie, by ograniczać działania względem gdańskiej piramidy finansowej.
REKLAMA
- W momencie wszczęcia procedury rozpoznawczej wykonuje się już określone czynności. Informacje dotyczące zakresu prowadzonych czynności dostawałem bezpośrednio od wicedyrektora departamentu, który to nadzorował i określał precyzyjnie czynności do wykonania - zeznał świadek.
Zeznania pierwszego świadka
Wcześniej na pytania członków komisji odpowiadał funkcjonariusz ABW odpowiedzialny między innymi za podejmowanie czynności sprawdzających informacje na temat Amber Gold.
Świadek podczas swobodnej wypowiedzi mówił, że w 2009 r. otrzymał polecenie uzyskania informacji na zlecenie jednej z jednostek terenowych ABW, które były w Ministerstwie Gospodarki. Funkcjonariusz ABW zeznał, że podczas odbioru jednych z zamówionych materiałów w MG spotkał się z dyrektorem Jarosławem Mąką.
- W 2010 r. mniej więcej w okolicach końca czerwca, skontaktował się ze mną pan dyrektor prosząc o spotkanie w celu przekazania jednej z partii danych. Po przekazaniu tych informacji, pan dyrektor stwierdził, że ma jeszcze dodatkową kwestię, którą chciałby poruszyć. Stwierdził, że ma pewien problem z jedną ze spółek, którą proceduje. Dotyczyło to spółki (...) został skierowany wniosek przez pana Marcina P., wtedy po raz pierwszy usłyszałem nazwisko pana P. - zeznał świadek.
REKLAMA
Relacjonował, że podczas rozmowy Mąka mówił, że "jedyny problem polega na tym, że ta spółka mu się nie podoba". Mąka - jak mówił świadek - przekazywał, że wnioskodawca, czyli Marcin P., jest autorem pierwszego wniosku, który został złożony o wydanie zezwolenia na prowadzenie domu składowego, pierwszego w jego karierze, co wzbudził jego niepokój.
Według funkcjonariusza ABW Mąka mówił, że nie podobała mu się jeszcze jedna rzecz. - Pokazał mi wniosek, który złożył pan Marcin, zaznaczając, że nie podoba mu się fakt, iż został złożony przy pomocy faksu (...) i zwracał uwagę na miejsce wysłania faksu, była to Kolonia w Niemczech - mówił świadek.
Marcin P. - jak mówił świadek - został sprawdzony przez ABW. - Wyniki sprawdzeń otrzymaliśmy po kilku dniach, o ile dobrze pamiętam, jeśli chodzi o nasze zasoby, pan Marcin był, że tak powiem "czysty", natomiast wyniki z baz policyjnych były dość spore - powiedział świadek.
REKLAMA
Spotkanie z dyrektorem Mąką
Następnie świadek skontaktował się z dyrektorem Mąką i już podczas rozmowy telefonicznej, dyrektor z MG poinformował go, że dysponuje już wynikami sprawdzeń w kontekście Marcina P.
- Spotkaliśmy się i pan dyrektor poinformował mnie, że w wyniku sprawdzeń w KRK (Krajowym Rejestrze Karnym), dowiedział się, że pan Marcin P. jest osobą karaną, w związku z powyższym złożony przez niego wniosek jest automatycznie negatywnie procedowany (...) wniosek jest odrzucony - zeznał świadek.
Mąka poinformował go, że jednocześnie wpłynął podobny wniosek od żony Marcina P. - Katarzyny P. - Pan dyrektor stwierdził, że traktuje ten wniosek jako próbę ominięcia przepisu i również negatywnie rozpatruje ten wniosek - powiedział świadek.
W sierpniu 2012 r. ówczesny wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak informował, że w grudniu 2009 r. Amber Gold wystąpiła o wpisanie jej do rejestru domów składowych, prowadzonego przez resort. Jak mówił, zgodnie z ówczesną ustawą o domach składowych, wystarczało do tego złożenie oświadczenia o spełnianiu ustawowych warunków i przedstawienie odpowiedniego wniosku, a spółka te warunki spełniła. W efekcie na liście domów składowych Amber Gold znalazła się już na początku stycznia 2010 r. W czerwcu 2010 r. minister gospodarki wykreślił tę spółkę z rejestru domów składowych i zakazał jej prowadzenia działalności w zakresie przedsiębiorstwa składowego.
REKLAMA
mr/koz
REKLAMA