Sprawa Nord Stream 2: Niemcy odrzucą rosyjską "marchewkę"? Rosną naciski na zatrzymanie budowy gazociągu

Kreml ma powody do obaw. Atmosfera wobec jego sztandarowego projektu – liczącej 1200 km dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie – zagęszcza się. Warszawa nie zamierza odpuszczać i zwiera szyki przeciwników rosyjskiej dominacji energetycznej. Znajduje ich nie tylko wśród państw członkowskich, ale i w Parlamencie Europejskim i Waszyngtonie.

2018-03-27, 17:01

Sprawa Nord Stream 2: Niemcy odrzucą rosyjską "marchewkę"? Rosną naciski na zatrzymanie budowy gazociągu
Nord Stream 2, zdjęcie ilustracyjne. Foto: Leonid Eremeychuk / Shutterstock.com

Nord Stream 2 ma być gotowy do końca 2019 roku, gdyż po tym roku Rosja zamierza przestać przesyłać gaz rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Przeciwko temu projektowi najbardziej zdecydowanie występują: Polska, kraje bałtyckie i Ukraina. Niemieckie władze, które wspierają jego powstanie, wciąż stoją na stanowisku, że ma on charakter biznesowy, a nie polityczny. W finansowaniu przedsięwzięcia uczestniczą niemieckie koncerny Uniper i Wintershall oraz francuski Engie, austriacki OMV i brytyjsko-holenderski Royal Dutch Shell.


Powiązany Artykuł

shutterstock_facebook_d.jpg
Marek W. miał przekazywać rosyjskim służbom informacje nt. działań rządu w sprawie Nord Stream 2

Eksperci zwracają uwagę, że agresywna postawa Rosji wobec sąsiadów, wywołanie wojny na Ukrainie i aneksja Krymu, zbrodnie wojenne popełniane w Syrii, oskarżenia o łamanie sankcji wobec Korei Północnej, cyberataki i wpływanie na demokratyczne wybory, a także otrucie podwójnego agenta Siergieja Skripala na terytorium Wielkiej Brytanii – powodują, że nawet zachodnie stolice i instytucje, które do tej pory starały się przymykać oczy na politykę Władimira Putina, wystawiają mu coraz gorszą ocenę. I pokazują jedność – jak to ma miejsce w przypadku wydalenia części rosyjskich dyplomatów.

Atmosfera ta wpływa również na opinię o Nord Stream 2. W ostatnim czasie zauważalna jest tendencja, która pozwala wierzyć, że uda się zatrzymać ten szkodliwy projekt.

Siłowanie w PE

W zeszłym tygodniu europosłowie z Komisji do spraw Energii i Przemysłu zgodzili się na zmiany w dyrektywie gazowej, które mają utrudnić jego budowę i przyjęli raport autorstwa Jerzego Buzka, przewodniczącego Komisji. Nowelizacja zakłada, by wszystkie gazociągi, także te przebiegające po dnie morza, były objęte unijnym prawem - Trzecim Pakietem Energetycznym. Jak przypomina korespondentka Polskiego Radia z Brukseli Beata Płomecka, brak precyzyjnych zapisów w tej sprawie powodował w przeszłości różnice w interpretacji unijnych przepisów i pozwolił zwolennikom Nord Stream 2 na forsowanie tej inwestycji.

REKLAMA

Po uzyskaniu poparcia dla nowelizacji, Jerzy Buzek ma rozpocząć negocjacje z państwami członkowskimi, reprezentowanymi przez Bułgarię, kierującą pracami Unii Europejskiej w sprawie ostatecznego kształtu nowelizacji przepisów. Nie wyklucza jednak, że będą jeszcze próby przedłużenia prac w Europarlamencie i przekazania raportu pod głosowanie na sesji plenarnej. Jeśli chodzi o unijne kraje, to nie mają one jeszcze uzgodnionego stanowiska do negocjacji z Parlamentem Europejskim. Tam również jest grupa krajów, która nie chce zaostrzenia przepisów. Prace usiłują opóźnić Austria, Belgia, Holandia i Niemcy.

"

Jakub Kajmowicz Nad projektem Nord Stream 2 zbierają się czarne chmury

W rozmowie z PAP analityk Ośrodka Studiów Wschodnich Agata Łoskot-Strachota zwracała uwagę, że ostateczna wersja regulacji jest ustalana w czasie trilogów - czyli negocjacji między Komisją, Parlamentem i Radą. Oceniała, że problemem jest to, że nie ma stanowiska Rady UE, bez którego nie można zacząć rozmowy. - Rada może mieć problem z podjęciem decyzji która byłaby sprzeczna z interesem Niemiec. Zaangażowanie Niemiec widać, ale jest to dość wyjątkowa sytuacja, kiedy Niemcy są przeciwne propozycji Komisji. Wydaje się, że części państw, w tym przewodniczącej obecnie Radzie Bułgarii trudno jest podjąć decyzję jawnie sprzeczną z interesem Niemiec. Które dodatkowo są w tej sprawie wyjątkowo emocjonalne, a zazwyczaj Niemcy są bardzo racjonalni - wskazywała Agata Łoskot-Strachota. Jej zdaniem teraz wszystkie oczy skierowane są na Radę i siłą rzeczy będzie się oczekiwać, że państwa w Radzie zaczną się dogadywać. Obecnie jednak ciężko przewidzieć co z tych oczekiwań wyniknie.


Powiązany Artykuł

Kreml 1200.jpg
Ryszard Żółtaniecki: Rosja może uderzyć w kraje bałtyckie, Syrię albo Ukrainę

Zdecydują Niemcy?

Szef działu zagranicznego tygodnika „Gazeta Polska” Maciej Kożuszek przekonuje z kolei w rozmowie z PolskieRadio.pl, że nie można wiązać zbytnich nadziei z działaniami w tej sprawie prowadzonymi w Parlamencie Europejskim. – To jest ciało, które ma ograniczony wpływ na politykę międzynarodową. Porównałbym to z sytuacją, jaka była na Ukrainie. Nie możemy brać samych zapewnień, że ktoś jest czemuś przeciwny, że to spowoduje zablokowanie jakiegoś przedsięwzięcia. Podczas inwazji na Krym, na Ukrainę, również mieliśmy różne zapewnienia, różne komitety się zbierały – przypominał Maciej Kożuszek. - Jeżeli chodzi o UE to pamiętajmy, że tu decydującą rolę będą miały Niemcy. Jeżeli oni będą chcieli ten projekt zrealizować, to wątpię, by jakakolwiek instytucja europejska była w stanie im się przeciwstawić – dodał.

Jak przypomina w rozmowie z PAP redaktor naczelny portalu BiznesAlert Wojciech Jakóbik, podporządkowanie prawu europejskiemu gazociągów importowych z państw trzecich, jest w interesie Komisji Europejskiej, która usunie lukę prawną sprawiającą, że niektóre inwestycje są poza unijną kontrolą antymonopolową.

REKLAMA

"

Janusz Szewczak Jesteśmy ważnym i bardzo lojalnym sojusznikiem amerykańskim i niezależnie od unijnych zobowiązań, gwarantem naszego bezpieczeństwa są USA i NATO

- Z polskiego punktu widzenia, gdyby te regulacje udało się przyjąć do końca tego roku, to wtedy KE będzie się zwracać do państw członkowskich o mandat do negocjacji z Rosją na temat warunków wprowadzenia tych regulacji. To zaś będzie oznaczało długie rozmowy, a możliwe, że wiązałoby się z koniecznością zmiany prawa rosyjskiego. Prawo to nakazuje bowiem Gazpromowi - jako jedynej firmie - prowadzenie eksportu gazu z Rosji. Wprowadzenie trzeciego pakietu na Nord Stream 2 oznaczałoby, że jeszcze na terytorium Rosji Gazprom musiałby wpuścić konkurencję nawet, jeśli byłaby ona zupełnie iluzoryczna. To co prawda niewiele zmienia, ale również zajmie nieco czasu – przekonuje Wojciech Jakóbik.

W opinii zastępcy redaktora naczelnego portalu Energetyka24.com - Jakuba Kajmowicza, w ostatnich kilku miesiącach nad projektem Nord Stream 2 „zbierają się czarne chmury” i niewiele wskazuje, by klimat wokół niego miał się poprawić. Zauważa on wyraźne zaostrzenie retoryki wobec tego projektu przez USA, które same chcą sprzedawać gaz do Europy i podkreśla, że w interesie UE, jak i państw naszego regionu, jest reorientowanie źródła dostaw gazu i to, by więcej surowców płynęło z regionów „bardziej stabilnych pod względem politycznym i nie wykorzystujących gazu w taki sposób, w jaki robi to Kreml”. Ekspert zwraca również uwagę, że budowę Nord Stream 2, przynajmniej w teorii, można też zablokować za pomocą prawa, które przyjęli Duńczycy. Umożliwia ono zmuszenie inwestorów do zmiany trasy rurociągu ze względu na politykę bezpieczeństwa i politykę zagraniczną. - Do tego dochodzi również wyraźne pogorszenie nastrojów wokół Rosji w UE, także z powodu otrucia Sriegieja Skripala. Jeżeli UE wycofuje ambasadora z Moskwy, to znaczy, że dzieje się w tych relacjach coś złego. Tym bardziej, że organy tej organizacji mogą przyjąć zmianę dyrektywy gazowej, co w przypadku objęcia nią Nord Stream 2 znacząco obniży jego potencjał ekonomiczny, nastręczając kolejnych trudności inwestorom – tłumaczy.


Amerykańskie uderzenie

Mocny głos potępienia Nord Streamu w zeszłym tygodniu usłyszeliśmy też zza oceanu. Podczas briefingu w Departamencie Stanu rzeczniczka Heather Nauert powiedziała, że Nord Stream 2 podważyłby bezpieczeństwo energetyczne i stabilność Europy i mógłby się stać dodatkowym elementem nacisku Rosji nas Ukrainę. - Co do zasady nie wypowiadamy się na temat potencjalnych sankcji. Stawiamy jednak sprawę jasno, że firmy, które biorą udział w budowie rosyjskich rurociągów energetycznych, mogą narazić się na sankcje - powiedziała Nauert wskazując na uchwaloną przez Kongres Ustawę o Sankcjach Wobec Adwersarzy Ameryki (Countering America’s Adversaries Through Sanctions Act).


Powiązany Artykuł

epa06631526 putin 1200 pap.jpg
"Nord Stream II pozwala się stabilizować reżimowi Putina"

Nie oznacza to jednak, że Stany Zjednoczone planują w tej chwili sankcje wobec firm uczestniczących w projekcie Nord Stream 2. Choć Kongres USA już w sierpniu ubiegłego roku przyznał Donaldowi Trumpowi prawo do ich nałożenia, amerykański prezydent dotąd nie zdecydował się na ten krok.

REKLAMA

W ubiegłym tygodniu grupa 39 senatorów z obu partii wezwała rząd Stanów Zjednoczonych do zablokowania Nord Stream 2, gdyż gazociąg utrudni dywersyfikację dostaw energii do Europy i zagrozi bezpieczeństwu Ukrainy.

Zdaniem Janusza Szewczaka, posła PiS i analityka gospodarczego, to właśnie stanowisko Waszyngtonu może się okazać w tej sprawie kluczowe. - Najgroźniejsza dla zwolenników realizowania tego projektu jest możliwość wprowadzenia amerykańskich sankcji na firmy, które w nim uczestniczą – a są to głównie firmy niemieckie, francuskie, włoskie, itd. Opinia w krajach Europy Środkowo-Wschodniej jest jednoznaczna - nie jest to czysto ekonomiczny projekt związany z dywersyfikacją - jak twierdziła kanclerz Angela Merkel. Tendencje wobec Nord Streamu 2 trochę się zmieniają, zwłaszcza po otruciu na Wyspach Siergieja Skripala – oceniał w Janusz Szewczak. - Jesteśmy ważnym i bardzo lojalnym sojusznikiem amerykańskim i niezależnie od unijnych zobowiązań, gwarantem naszego bezpieczeństwa są USA i NATO – dodaje.

"

Maciej Kożuszek Jedyna nadzieja to ostry sprzeciw Stanów Zjednoczonych

Mniej optymistyczny jest szef działu zagranicznego tygodnika „Gazeta Polska” Maciej Kożuszek, który ocenia, że należy wziąć pod uwagę, że Departament Stanu to „bardzo specyficzna struktura”. - Rex Tillerson nie obsadził bardzo wielu kluczowych pozycji podczas swojej kadencji i tam zostały jeszcze wpływy po Obamie. Czasem trudno odczytać, czy komunikat przestawiony przez rzeczniczkę Heather Nauert to rzeczywiście jest coś, za czym stoi administracja Trumpa czy też nie – przekonuje Maciej Kożuszek. - Jedyna nadzieja to ostry sprzeciw Stanów Zjednoczonych. Mimo mówienia Merkel o tym, że Niemcy czy Europa musi liczyć sama na siebie, to pamiętajmy, że bez parasola ochronnego, militarnego, to żadne projekty europejskie nie byłyby skuteczne i by nie zaistniały – zaznacza.

Warszawa zdania nie zmieni

Stanowisko polskich władz w sprawie Nord Stream 2 jest jasne i jest przedstawiane podczas wszystkich rozmówców na najwyższym szczeblu. - Nie ma ekonomicznego uzasadnienia, nie ma także uzasadnienia w europejskim interesie, aby gazociąg Nord Stream 2 powstał, dlatego że Unii Europejskiej jest potrzebna dywersyfikacja dostaw gazu, by zapewnić bezpieczeństwo energetyczne, a nie dominacja jednego źródła - powiedział Andrzej Duda po spotkaniu z prezydentem Węgier Janosem Aderem w węgierskim Veszprem podczas obchodów Dnia Przyjaźni Polsko-Węgierskiej.

REKLAMA

O tym, że w UE rośnie świadomość tego, że Nord Stream 2 jest elementem geopolityki rosyjskiej mówił także premier Mateusz Morawiecki podczas zeszłotygodniowej konferencji w Brukseli. - Coraz więcej krajów zdaje sobie sprawę z tego, że Nord Stream 2 jest elementem geopolityki rosyjskiej, jest elementem szantażu, podobnie jak Nord Stream 1. I jako taki, ten projekt stanowi duże niebezpieczeństwo dla Europy, a w szczególności dla Ukrainy, pośrednio również dla Polski - podkreślił szef polskiego rządu.

Szef MSZ Jacek Czaputowicz oceniał z kolei w TV Republika, że widać przewartościowania w polityce zagranicznej po sprawie Skripala i że trudniej będzie zwolennikom Nord Stream 2 przekonywać, że to projekt tylko biznesowy. - Myślę, że to na pewno utrudni Rosji oddziaływanie, wpływanie na sceny polityczne w poszczególnych państwach zachodnich - ocenił Jacek Czaputowicz. - Mamy taką nadzieję, że wiele państw postawi sobie też znak zapytania, czy te relacje handlowe z Rosją to jest dobry pomysł - podkreślił szef MSZ.

Wyścig z czasem

Większość ekspertów i analityków jest zgodna, że najwięcej w sprawie Nord Streamu będzie zależało od stanowiska Berlina i tego, czy nacisk na niego będzie na tyle silny, by wymusić na nim zaniechanie wspierania tego projektu. W opinii Jakuba Kajmowicza po utworzeniu w Niemczech nowego rządu pojawia się na to duża szansa. Wskazuje on bowiem w rozmowie z PolskieRadio.pl na coraz bardziej negatywne postrzeganie tego przedsięwzięcia w tym kraju. - Z rządu federalnego wypadł Sigmar Gabriel - człowiek, który wielokrotnie spotykał się z Władimirem Putinem i z Alieksiejem Millerem, szefem Gazpromu i temu projektowi udzielał politycznego wsparcia. Pamiętajmy również o tym, że Gazprom niedawno przegrał arbitraż i będzie musiał zapłacić Ukrainie dwa miliardy dolarów odszkodowania – to wszystko razem wskazuje na bardzo niekorzystną dla Rosjan tendencję w sektorze energetycznym – zaznaczył ekspert Energetyka24.

Po 2022 roku Polska nie zamierza przedłużać długoterminowego kontraktu z rosyjskim Gazpromem tzw. kontraktu jamalskiego. Do tego czasu chce zdywersyfikować dostawy gazu do kraju - miałby on do nas płynąć z kierunku południowo zachodniego i przez tzw. Bramę północną - czyli z terminala LNG i planowanego podmorskiego gazociągu Baltic Pipe, który ma połączyć polski system gazowy z systemem duńskim, a dalej ze złożami gazu na szelfie norweskim. Wojciech Jakóbik powiedział, że nie przedłużenie kontraktu jamalskiego powoduje, że Baltic Pipe musi być gotowy w 2022 roku. - Plan mamy rozpisany na „styk”. Opóźnienie (Nord Stream 2), dałoby nam mniejszą presję czasową i większe możliwości pozyskania partnerów do naszych projektów – ocenia ekspert.

REKLAMA

Wyścig trwa, jego rezultat może zdecydować o tym, w jakiej Europie obudzimy się za kilka lat. Jeśli Polsce i jej sojusznikom nie uda się zablokować projektu, Moskwa może na dziesięciolecia umocnić swoją pozycję, ze wszystkimi tego konsekwencjami, jeśli jednak uda się go zahamować i zdywersyfikować dostawy, na znaczeniu (polityczny, ekonomicznym, militarnym) może uzyskać nie tylko nasz kraj, ale i cała Europa Środkowo-Wschodnia.

Petar Petrović


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej