Sprawa Jamesa Comeya. "Czasem zwrot historii zależy od jednej osoby"

2018-04-17, 17:27

Sprawa Jamesa Comeya. "Czasem zwrot historii zależy od jednej osoby"
Były szef FBI James Comey. Foto: PAP/EPA/MICHAEL REYNOLDS

Były szef FBI James Comey oskarża Donalda Trumpa o to, że nie ma moralnych kwalifikacji, by być prezydentem, ale przyczynił się do jego zwycięstwa nad Hillary Clinton. "Czasem zwrot historii zależy od jednej osoby" - pisze "The Hill", cytując obóz rywalki Trumpa.

James Comey znalazł się znów w centrum uwagi, odkąd rozpoczął promowanie w wywiadach swej książki i stał się natychmiast celem ataków Donalda Trumpa i jego obozu. We wtorek ukazały się wspomnienia Comeya pod tytułem "Wyższa lojalność".

Media przytaczają opinie osób z otoczenia Hillary Clinton, kandydatki Demokratów w wyborach w 2016 roku, które niemal jednogłośnie uznają, że Comey przyczynił się do przegranej ich obozu.

Comey prowadził śledztwo w sprawie używania przez Clinton prywatnego serwera do prowadzenia korespondencji służbowej w okresie, w którym była ona sekretarzem stanu. Po zamknięciu śledztwa ogłosił, że Clinton była niewinna, ale zorganizował też konferencję prasową, podczas której oskarżył ją o "skrajną nieostrożność". Ponadto tuż przed wyborami powiadomił nagle kongresmenów, że otworzył ponownie śledztwo w sprawie maili.

"Byłoby lepiej, gdyby Comey zachował milczenie"

"Czasem historia świata zakręca na skutek decyzji, jakie podejmuje jedna osoba" - powiedział dziennikowi "The Hill" jeden z najbliższych doradców Clinton.

"Fatalny wpływ, jaki interwencje Comeya miały na notowania Clinton w sondażach, zdają się dowodzić, że zapłaciła za nie przegraną w wyborach" - pisze z kolei "Economist". "Fakt, że Comey zachował jednocześnie milczenie na temat toczącego się równolegle śledztwa kontrwywiadu w sprawie kampanii wyborczej Trumpa, wydaje się być dowodem podwójnych standardów byłego szefa FBI" - czytamy.

FBI prowadziło już wtedy dochodzenie w sprawie ingerencji Rosjan w wybory oraz kontaktów osób z otoczenia Trumpa z przedstawicielami Kremla.

Brytyjski tygodnik ocenia, że "Comey uczynił FBI w czasie wyborów w 2016 roku bardziej prominentną agencją niż było to konieczne i teraz płaci ona za to cenę za sprawą cynicznego ataku, jaki przypuszcza na nią Trump".

"Economist" podkreśla jednak, że Comey mimo "przesadnie dużego ego" jest "robiącym wrażenie, prawym urzędnikiem publicznym". "Nie ma porównania między jego potknięciami a moralnymi słabościami prezydenta, które trafnie diagnozuje" - ocenia tygodnik.

Przypomina jednak, że Comey może być świadkiem w sprawie o impeachment prezydenta, jeśli doprowadzi do tego śledztwo prokuratora specjalnego Roberta Muellera, badającego sprawę Russiagate. "A w tej sytuacji byłoby lepiej, gdyby Comey zachował wcześniej powściągliwe milczenie, jakie cechuje Muellera" - konkluduje "Economist".

"The New Yorker" zwraca uwagę, że w wystąpieniach Comeya przewija się stale pewien wątek, który ujawnia jego lekceważenie dla polityków. "Ale, zważywszy na to, że Comey może zostać wezwany do składania zeznań, jeśli kiedykolwiek dojdzie do sprawy o impeachment - co zależy od tego, czy Demokraci zdobędą większość w Izbie Reprezentantów w (wyborach) w listopadzie - jest coś niezręcznego w tym, że publikuje książkę zanim śledztwo Muellera zostało zakończone" - podsumowuje "The New Yorker".

"Kłamliwa, oślizła gnida"

W piątek, gdy zaczęła się promocja wspomnień Comeya, Trump nazwał go „kłamliwą, oślizłą gnidą", którą miał "wielki zaszczyt zwolnić".

Trump nieoczekiwanie zwolnił Comeya w maju 2017 roku i - jak przyznał w wywiadzie dla NBC - usunął go, mając na uwadze dochodzenie w sprawie ingerencji Rosji w wybory w USA.

Ta decyzja prezydenta jest teraz przedmiotem śledztwa Muellera. Jego zespół bada, czy stanowiło to próbę utrudnienia działania wymiaru sprawiedliwości.

Większość ankietowanych Amerykanów - 48 proc. - oceniło w ubiegłym tygodniu w sondażu dla "Washington Post" i ABC News, że Comey jest bardziej wiarygodny niż Trump. Po stronie prezydenta opowiedziało się 32 proc. respondentów.

mg

Polecane

Wróć do strony głównej