Pakistan: wybory parlamentarne w cieniu zamachów. Co najmniej 27 osób zginęło

W Pakistanie rozpoczęły się wybory parlamentarne. Zażarta rywalizacja między partią krykiecisty Imrana Khana a ugrupowaniem przebywającego w więzieniu byłego premiera Nawaza Sharifa może sprawić, że żadna ze stron nie uzyska zdecydowanej większości. W dniu wyborów doszło również do zamachu, w którym zginęło co najmniej 27 osób. 

2018-07-25, 10:32

Pakistan: wybory parlamentarne w cieniu zamachów. Co najmniej 27 osób zginęło

Ponad 11 tys. kandydatów ubiega się o 270 miejsc w Zgromadzeniu Narodowym, izbie niższej parlamentu, oraz o łącznie 577 miejsc w czterech zgromadzeniach prowincji. Głosowanie w sprawie obsadzenia dwóch mandatów w Zgromadzeniu Narodowym i sześciu w zgromadzeniach prowincji przesunięto na później z powodu ataków na kandydatów lub ich dyskwalifikacji. 

Ponad 85 tys. lokali wyborczych otwarto o godz. 8 (godz. 5 w Polsce). Zostaną zamknięte o godz. 18 (godz. 15 w Polsce). Do głosowania uprawnionych jest blisko 106 mln z 208 mln Pakistańczyków, w tym ok. 59 mln mężczyzn i ok. 47 mln kobiet. Oczekuje się, że wyniki zaczną spływać już kilka godzin po zakończeniu głosowania, a prawdopodobny zwycięzca powinien być znany nad ranem w czwartek. 

W sondażach partia Khana, Pakistański Ruch na rzecz Sprawiedliwości (PTI), ma niewielką przewagę nad Pakistańską Ligą Muzułmańska Nawaz (PML-N) byłego premiera, jednak - jak pisze Reuters - los wyborów rozstrzygnie się najpewniej w najludniejszym stanie Pendżab, gdzie przewagę, według sondaży, ma partia Sharifa. 

Wpływano na wynik wyborów?

Na wyborach cieniem położyły się oskarżenia, że w 10 lat po oddaniu władzy cywilnemu rządowi wpływowa armia, skłócona z rządzącą obecnie PML-N, próbuje wpływać na głosowanie na korzyść PTI. 

Zwycięzca środowych wyborów będzie musiał zmierzyć się z wieloma poważnymi i palącymi problemami, od panującego w kraju kryzysu gospodarczego i walutowego, przez pogarszające się relacje z USA, po coraz dotkliwsze niedobory wody w całym kraju. 

Występujący przeciw korupcji Khan obiecał zwolennikom "islamskie państwo dobrobytu", a swoją populistyczną kampanię przedstawiał jako walkę o obalenie chciwej elity politycznej, która hamuje rozwój kraju. Odpierał zarzuty o otrzymywanie wsparcia od armii, która przez wiele lat rządziła Pakistanem i nadal kontroluje ważne stanowiska w polityce bezpieczeństwa i zagranicznej. Wojsko również zdementowało doniesienia, jakoby próbowało wpływać na wynik wyborów.

Obawa o pogorszenie pakistańskiej gospodarki

Jeśli nawet PTI zdobędzie w wyborach najwięcej głosów, może nie uzyskać większości w Zgromadzeniu Narodowym. Grozi to przedłużającymi się negocjacjami w sprawie sformowania chwiejnej koalicji rządzącej, co z kolei mogłoby pogorszyć problemy pakistańskiej gospodarki. Już teraz mówi się, że kryzys walutowy może zmusić nowy rząd do zwrócenia się o pomoc do MFW po drugi od 2013 roku program pomocowy. PTI nie wykluczyła ubiegania się wsparcie u Chin. 

PML-N starała się przedstawić wybory jako plebiscyt w sprawie pakistańskiej demokracji i w kampanii apelowała o ochronę "świętości głosowania". Partia obiecała wielkie projekty infrastrukturalne, a zwłaszcza budowę dróg i elektrowni. 

Wyborców PLM-N zmobilizował powrót do kraju Sharifa, byłego premiera, który przybył do Pakistanu, mimo zaocznego wyroku skazującego w procesie korupcyjnym. Sharif został aresztowany i odwołał się od wyroku, twierdząc, że jest on motywowany politycznie. W kwietniu Sąd Najwyższy Pakistanu wykluczył Sharifa z polityki, zakazując mu do końca życia startowania w wyborach.

W roli języczka u wagi najpewniej wystąpi Pakistańska Partia Ludowa (PPP). Media i obrońcy praw człowieka w Pakistanie skarżyli się na cenzurowanie prasy i ograniczanie swobód. 

Zamachy w Pakistanie

W dniu wyborów doszło do zamachu bomdowego. - Co najmniej 27 osób zginęło, a 30 odniosło obrażenia w samobójczym zamachu bombowym, do którego doszło w środę w pobliżu lokalu wyborczego w mieście Kweta na zachodzie Pakistanu w dniu wyborów parlamentarnych - przekazał przedstawiciel lokalnej policji. Wiceszef policji w Kwecie Abdul Razzaq, cytowany przez agencję EFE, poinformował na konferencji prasowej, że celem ataku był policyjny konwój przed lokalem wyborczym. Wśród zabitych jest pięciu policjantów i dziecko - dodał. 

Przedstawiciel największego szpitala w Kwecie Mohammad Wasim uprzedził, że bilans ofiar śmiertelnych najpewniej wzrośnie, bo kilkoro rannych jest w stanie krytycznym. Do ataku przyznało się Państwo Islamskie (IS) za pośrednictwem propagandowej agencji Amak; IS nie przedstawiło jednak dowodów na poparcie swej deklaracji. 

Napływające z Pakistanu informacje na temat liczby zabitych i rannych różnią się między sobą. Powołując się na źródła szpitalne, agencja Reuters i dpa piszą o odpowiednio co najmniej 24 i 28 ofiarach śmiertelnych oraz o 35 i co najmniej 40 osobach z obrażeniami. Z kolei AFP poinformowała za przedstawicielem lokalnych władz Hashimem Ghilzaiem, że życie straciło w zamachu co najmniej 28 osób, a 35 zostało rannych.

Różnią się także doniesienia na temat przebiegu i celu zamachu. Dpa pisze, że według wstępnych informacji zamachowiec wysadził się w powietrze w środku kolejki ustawionej przed lokalem wyborczym i obok policyjnego pojazdu, a celem był wysoki rangą funkcjonariusz policji, który chciał sprawdzić zabezpieczenia lokalu. Według Ghilazaia zamachowiec "próbował wejść do lokalu wyborczego i wysadził się w powietrze, gdy policja chciała go aresztować". Nie jest jasne, czy zamach zakłócił głosowanie w tym lokalu wyborczym.

kad

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej