Były szef sztabu Donalda Trumpa przyznał się do spisku. Jest reakcja Białego Domu

Były szef sztabu wyborczego Donalda Trumpa, Paul Manafort przyznał się do winy. Był oskarżony o udział w spisku przeciwko Stanom Zjednoczonym oraz utrudnianie działania wymiaru sprawiedliwości. - Przyznanie się do winy i zawarcie ugody z prokuraturą przez byłego szefa sztabu wyborczego Donalda Trumpa, Paula Manaforta, "nie ma absolutnie nic wspólnego z prezydentem ani jego zwycięską kampanią prezydencką w 2016 roku"- oznajmił w piątek Biały Dom.

2018-09-14, 18:59

Były szef sztabu Donalda Trumpa przyznał się do spisku. Jest reakcja Białego Domu
Paul Manafort. Foto: Shutterstock

Paul Manafort, były szef kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa, przyznał się w piątek do zarzutu udziału w spisku przeciw USA oraz spisku mającym utrudnić działanie wymiaru sprawiedliwości - wynika z wniosku złożonego w sądzie przez prokuratorów federalnych. 

Manafort zgodził się przyznać do dwóch zarzutów w ramach układu z zespołem specjalnego prokuratora Roberta Muellera prowadzącym śledztwo w sprawie Russiagate - podaje Reuters, powołując się na dokumenty sądowe. 

Zgodnie z tym porozumieniem były szef sztabu wyborczego Trumpa będzie musiał podjąć współpracę z Muellerem; szczegóły tego układu powinny zostać ujawnione jeszcze w piątek, gdyż Manafort ma stawić się w sądzie na przesłuchaniu dotyczącym porozumienia z prokuratorami federalnymi - pisze Reuters, który podkreśla, że decyzja oskarżonego będzie poważnym ciosem dla prezydenta. 

Do 10 lat więzienia

Według AP Manafort nie przyznał się jeszcze technicznie do winy i zrobi to prawdopodobnie w sądzie, ale fakt, że oskarżyciele złożyli zmodyfikowany wniosek dotyczący sprawy karnej, co wymaga zgody oskarżonego, dowodzi zazwyczaj, że strony osiągnęły porozumienie. Informację tę potwierdził prokurator. 

REKLAMA

Układ pozwoli oskarżonemu uniknąć drugiego procesu, który miał się rozpocząć 24 września i mógł potrwać trzy tygodnie. 
Manafort został w sierpniu uznany przez ławę przysięgłych sądu w Alexandrii w stanie Wirginia za winnego przestępstw podatkowych i ukrywania faktu posiadania aktywów w zagranicznych bankach oraz sprzecznych z prawem operacji bankowych. 

Drugi proces, który miał się odbyć w Waszyngtonie, mógł doprowadzić do znaczącego przedłużenia kary nałożonej na niego w Alexandrii, mającej wynieść od siedmiu do 10 lat więzienia. 

Lobbysta obcego państwa

Proces w Waszyngtonie miał w znacznej mierze koncentrować się na działalności Manaforta w latach 2010-2014, kiedy był politycznym konsultantem Partii Regionów ówczesnego prorosyjskiego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. 

Prokuratorzy federalni z zespołu dochodzeniowego Muellera zarzucają Manafortowi, że za swoją działalność na Ukrainie otrzymał 60 mln dol., których nie zgłosił w zeznaniach podatkowych w amerykańskim urzędzie skarbowym i od których nie zapłacił podatków. Amerykański system podatkowy ma zasięg globalny i obejmuje wszystkich obywateli USA niezależnie od miejsca zamieszkania w danym roku. 

REKLAMA

Postępowanie wobec Manaforta, wpływowego działacza Partii Republikańskiej, jest konsekwencją dochodzenia Muellera w sprawie ingerencji Rosji w amerykańskie wybory w 2016 roku, kontaktów osób z otoczenia Trumpa z przedstawicielami Kremla oraz ewentualnych prób blokowania przez prezydenta działania wymiaru sprawiedliwości. 

Mueller postawił również Manafortowi zarzuty karne dotyczące niezarejestrowania się w USA jako tzw. zagraniczny agent (lobbysta na rzecz obcego państwa), składania fałszywych oświadczeń, utrudniania działania wymiaru sprawiedliwości i spisku na rzecz takiego utrudniania oraz usiłowania wpłynięcia na zeznania potencjalnych świadków. 

Tajemnicze spotkanie z rosyjską prawniczką

Reuters podkreśla, że współpraca Manaforta z zespołem Muellera poważnie zaszkodzi prezydentowi, który liczył na jego milczenie i chwalił go za to, że w przeciwieństwie do byłego osobistego prawnika Trumpa, Michaela Cohena, nie ugiął się podczas pierwszego procesu pod presją zarzutów. 

22 sierpnia Trump napisał na Twitterze: "W odróżnieniu od Cohena (Manafort) odmówił złamania się - wymyślania historyjek, by osiągnąć ugodę. Wielki szacunek dla odważnego człowieka!". 

REKLAMA

Przedmiotem zainteresowania prokuratora specjalnego będą teraz między innymi informacje na temat spotkania Manaforta, syna prezydenta Donalda Juniora oraz doradcy i zięcia Trumpa Jareda Kushnera z rosyjską prawniczką Natalią Weselnicką w Trump Tower, które odbyło się w czerwcu, przed wyborami prezydenckimi w 2016 roku. 

Weselnicka miała oferować kompromitujące informacje o kandydatce Demokratów w wyborach prezydenckich Hillary Clinton. Trump utrzymywał, że nie wiedział o tym spotkaniu, lecz jego były prawnik powiedział prokuratorom, iż gotów jest zeznać, że prezydent wiedział o nim z wyprzedzeniem. 

Reakacja Białego Domu

Biały Dom oznajmił w piątek, że przyznanie się do winy i zawarcie ugody z prokuraturą przez byłego szefa sztabu wyborczego Donalda Trumpa, Paula Manaforta, "nie ma absolutnie nic wspólnego z prezydentem ani jego zwycięską kampanią prezydencką w 2016 roku". - ugoda Manaforta "jest totalnie niezwiązana" z Trumpem - powiedziała rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders.

tjak

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej