Co ze zmianą czasu? Czy jeżdżąc po UE, będziemy na granicach przestawiać zegarki?

2018-12-07, 14:04

Co ze zmianą czasu? Czy jeżdżąc po UE, będziemy na granicach przestawiać zegarki?
Czas letni i zimowy obowiązuje nadal we wszystkich europejskich państwach, z wyjątkiem Białorusi, Rosji i Islandii. Foto: Shutterstock.com

Zmiana czasu na razie z nami zostaje – o przesunięcie decyzji apelowały m.in. linie lotnicze ze względu zaplanowane już rejsy. Zniesienie obowiązku zmiany czasu przyniesie jednak nowy problem  - jak zharmonizować czas w krajach UE? Chodzi o to, by nie okazało się, że jadąc np. do Francji dwa razy trzeba przestawiać zegarki. O planach UE w sprawie zmiany czasu mówili w Warszawie europosłowie Kosma Złotowski i Bolesław Piecha (b. wiceminister zdrowia).

Posłuchaj

Zmiana czasu - jakie są plany Parlamentu Europejskiego? (konferencja w biurze PE w Warszawie)
+
Dodaj do playlisty

Propozycja Komisji Europejskiej, by w marcu przyszłego roku zrezygnować już z obowiązkowej zmiany czasu, będzie przesunięta na dalszy termin. Według KE, każde z państw UE miałoby samo zdecydować, czy rezygnuje z tego obowiązku i czy wybiera czas zimowy, czy letni.

Okazało się to nie aż tak proste i w efekcie państwa UE uznały, że trzeba poczekać ze zniesieniem tej dyrektywy  - nie będzie tak, że wiosną po raz ostatni przestawiamy wskazówki. Realne terminy, to według eurodeputowanych Kosmy Złotowskiego i Bolesława Piechy, 2021 lub może 2020 rok.

Linie lotnicze wykupiły sloty z kilkuletnim wyprzedzeniem

- Są pewne problemy. Największe kłopoty miałyby linie lotnicze, które z kilkuletnim wyprzedzeniem wykupują tzw. sloty czasowe – czas, w którym będą lądować lub startować, zwłaszcza z lotnisk położonych daleko, w USA, Australii, Japonii, na Dalekim Wschodzie. Sloty są wykupione – jeśli nagle byśmy z nich zrezygnowali, okazałoby się, że są duże trudności - mówił europoseł kontrsprawozdawca w komisji transportu Kosma Tadeusz Złotowski, który w biurze PE w Warszawie przedstawiał informację ws. trwających w PE prac nad rozporządzeniem ws. rezygnacji ze zmiany czasu z zimowego na letni i letniego na zimowy.

To m.in. linie lotnicze postulują zatem, żeby trochę później zrezygnować niż w marcu 2019 roku zrezygnować z obowiązkowej zmiany czasu. Do tego dochodzą problemy innych gałęzi transportu.

 - W związku z tym kontrsprawozdawcy z większości frakcji PE zgadzają się. że termin wskazany przez KE jest nie do utrzymania – powiedział Kosma Złotowski.

Eurodeputowany Kosma Złotowski dodał. że zmiana czasu nie jest obecnie uzasadniona ekonomicznie, jak to miało miejsce wcześniej, w latach przedwojennych, wojennych, czy jeszcze w latach 70. Przypomniał, że ostatnio zrezygnowały z sezonowej zmiany czasu Islandia, Rosja, Białoruś, Maroko, Chiny, Turcja, a w wielu krajach w ogóle się jej nie stosuje.

Jak zharmonizować czas w różnych krajach?

Jak ostrzegł eurodeputowany Kosma Złotowski, trzeba  zastanowić się jeszcze nad jedną kwestią, jak zharmonizować czas w Europie, by nie skończyło się tak, że w sąsiednich krajach będzie obowiązywała inna godzina, nawet gdy kraje znajdują się w tej samej strefie czasowej. Trzeba zastanowić się, jak będą wyglądały strefy czasowe. Bo na przykład Luksemburg chciałaby zachować ten sam czas, bo Niemcy, a Belgia ten sam co Francja. – Może się okazać, że jadąc do Francji, trzeba będzie dwa razy przestawiać zegarki – zauważył europoseł.

Dodał, że do tego różne kraje podejmą inne decyzje nawet po zniesieniu dyrektywy, bo na przykład kraje południa, takie jak Grecja, Cypr, Bułgaria, chcą utrzymać zmianę.

Eurodeputowany stwierdził też, że zwykle KE zwykle przedstawia wielką księgę dotyczącą danego projektu, a tym razem poprzestała tylko na ankiecie, nie przedstawiła żadnych konsekwencji, opisu skutków (tzw. dokumentu impact assessment).

Jest więcej przykładów, że nagła rezygnacja ze zmiany czasu w marcu przyszłego roku spowodowałaby wielki bałagan i przysporzyłaby wielkich kosztów – dodał.

Z pewnością pewien wpływ na taką a nie inną postawę Komisji Europejskiej miały zbliżające się wybory – zauważył eurodeputowany. Dodał, że o ile KE zawsze lubi coś koordynować, to teraz nie zajęła się teraz podziałem stref czasowych.

Zmiana czasu nie jest korzystna dla organizmu

Były wiceminister zdrowia, lekarz, eurodeputowany Bolesław Piecha mówił, że standardem w Europie był czas zimowy, tymczasem większość krajów UE jest za czasem letnim. Eurodeputowany opiniuje kwestię zmiany czasu z ramienia komisji zdrowia publicznego w PE. Podkreślił, że trudno jest znaleźć informacje, jeśli chodzi o research naukowy. W swoich opiniach odniósł się do dość nowej dziedziny nauki, którą jest chronobiologia, zajmuje się ona wpływem czasu na organizmy żywe. Jak mówił, dwa lata temu badacze-chronobiolodzy dostali nagrodę Nobla – za badania zegara biologicznego muszki owocówki. Okazało się, że zegar muszki jest stały – nie uznaje przesunięć.

Jak zauważył eurodeputowany Bolesław Piecha badania wskazują, ze w okresie zmiany czasu jest zwiększona liczba zawałów serca, kolejnym problemem są depresje, w tym okresie zaobserwowano w niewielkim stopniu zwiększoną liczba samobójstw. Jeśli chodzi o samopoczucie psychiczne – obserwowana jest frustracja, niechęć, zwiększona liczba wypadków (tydzień, dwa tygodnie w okolicy terminu zmiany czasu).

Anulowanie dyrektywy o obowiązku zmiany czasu miało być szansą dla krajów UE na decyzję w tej sprawie i określenie, czy wolą czas letni, czy zimowy. Aczkolwiek, mówił Bolesław Piecha, równiez żyjący na północy Szwedzi i Finowie woleliby zmieniać czas, bo dla dobrego samopoczucia potrzebne jest światło dzienne.  

Bolesław Piecha zaznaczył, że choćby ze względu na dużą mobilność obywateli, trzeba racjonalnie uporządkować kwestie czasu, by nie było chaosu i by co kraj - nie przestawiać zegarków.

Nasz zegar biologiczny nie reaguje na ten z cyferblatem – dodał były wiceminister zdrowia. Zatem z punktu widzenia komisji zdrowia wypadałoby przestać "kręcić przy zegarkach. Jednak, jak zaznaczył, komisja zdrowia publicznego rozumie ograniczenia, które każą przesunąć nieco decyzję w sprawie zmiany czasu.

Jak będzie wyglądała droga do decyzji?

Jak wygląda proces decyzyjny w PE w sprawie zmiany czasu? Każda grupa polityczna w PE ma swojego sprawozdawcę w tej kwestii. Komisja transportu jest wiodąca, ale zwraca się o opinie do kilku innych komisji. Uzgadniany jest tekst, następnie jest przedstawiany w PE i ew. uchwalany. Potem następują uzgodnienia między PE, a KE i Radą UE, to tak zwany trialog. Na koniec PE zajmuje ostateczną wersję - mówił poseł Kosma Złotowski. 

Bolesław Piecha tłumaczył, że początkowo sprawa miała mieć swój finał w marcu, wtedy miała być ostatnia zmiana czasu, a od października decyzja miała spoczywać w rękach państwa UE. Taki był pierwotny plan. Według harmonogramu opinie sześciu komisji PE mają trafić do komisji transportu przed świętami, do 20 grudnia. Komisja zdrowia publicznego ma być złożona 10 grudnia. Komisja transportu zaś ma zakończyć prace w styczniu. Potem, jak mówił Bolesław Piecha, ma być głosowanie plenarne, potem uzgodnienia. Nie widać możliwości komplikacji - mówił poseł. Co dalej? - Obywatele chcą, KE złożyła propozycję, PE wypracują rozwiązanie - ale reszta zostaje do decyzji państw członkowskich - dodała. - Byłoby, żeby nie doszło do bałaganu, tutaj przykładem jest Benelux, gdzie jedną chcą być bliżej Francji, inni Niemiec - zauważył.

Pozostaje pytanie, który rok znajdzie się w propozycji unijnej - dodał Kosma Złotowski. Prace w PE powinny zakończyć się jeszcze w tej kadencji. Nie jest jednak do końca wykluczone przeciągnięcie się tej sprawy na kolejną kadencję.

*** 

Opracowała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl


Polecane

Wróć do strony głównej