"Szatan kazał mi zabić". Sąd odroczył sprawę podwójnego morderstwa
Warszawski Sąd Okręgowy odroczył do 12 listopada rozprawę 41-letniego mężczyzny, który został oskarżony o podwójne zabójstwo. Według prokuratury Artur K., będąc na przepustce z więzienia zabił 35-letnią narzeczoną i jej 3-letniego syna Oskara. Grozi mu dożywocie.
2019-11-05, 14:35
- Sąd Okręgowy odroczył do 12 listopada proces 41-latka, który miał zabić swoją konkubinę i jej trzyletniego syna
- Na wtorkowym posiedzeniu sąd wysłuchał oskarżonego. Ten przyznał się do winy
- Podczas rozprawy przekonywał, że "szatan kazał mu zabić" kobietę i dziecko
- Do zbrodni doszło we wrześniu minionego roku, kiedy mężczyzna wyszedł na przepustkę z więzienia, w którym odsiadywał wyrok za inne zabójstwo
- 41-latkowi grozi dożywocie
Do morderstwa doszło 8 września 2018 roku przy ul. Nowowiejskiej w Warszawie. Tego dnia 41-letni Artur K. wyszedł na jednodniową przepustkę z więzienia, gdzie odsiadywał 15-letni wyrok za zabójstwo poprzedniej partnerki.
Powiązany Artykuł
Wyszedł z więzienia na przepustkę, zabił narzeczoną i jej synka. Rusza proces 41-latka
Związek z internetu i szybkie zaręczyny
Mężczyzna w podczas odbywania kary ponad 90 razy wychodził na przepustki i zaczął spotykać się z Moniką K. Para poznała się na portalu społecznościowym i szybko ze sobą zaręczyła. Kobieta miała nie wiedzieć, że jej partner jest skazany za zabójstwo.
Feralnego dnia, czyli 8 września, Artur K. przyszedł do mieszkania 35-letniej narzeczonej i - jak zarzuca mu prokuratura - gołymi rękami udusił kobietę. Gdy Monika K. straciła przytomność, włożył jej do ust ścierkę i ręcznik. To samo miał zrobić z jej 3-letnim synkiem Oskarem. Potem po dokonaniu zbrodni zgłosił się na policji.
REKLAMA
W Sądzie Okręgowym w Warszawie ruszył dziś proces w tej sprawie. Na sali rozpraw oprócz rodziny zamordowanej Moniki K. byli też bliscy zabitej przed 15-laty Renaty, którzy przez cały czas trzymali jej zdjęcie i pokazywali je oskarżonemu.
Rodzina żąda dożywocia
- To nie człowiek, to potwór. Domagamy się dożywocia – mówiła przed rozpoczęciem procesu siostra zabitej Moniki K.
Podczas wtorkowej rozprawy na sali rozpraw zeznawała też matka zabitej Moniki K. , która zaznaczyła, że nie miała pojęcia o przeszłości kryminalnej nowego partnera córki. - On powiedział, że pracuje u tatusia (...) Był bardzo dobry. Witał się ze mną. Ja pani córkę i Oskarka bardzo kocham - powtarzał – mówiła.
Powiązany Artykuł
Kierowca Ubera zgwałcił i zabił pasażerkę. Dostał karę śmierci
>>> [CZYTAJ WIĘCEJ] Śląskie: mężczyzna przyznał się do zabójstwa ciężarnej żony
REKLAMA
Zeznawał również były mąż kobiety i ojciec zabitego chłopca, który podkreślił, że widział Artura K. w dniu zabójstwa pod budynkiem, w którym mieszkała Monika K. - Nie przyszłoby mi do głowy, że coś takiego mogło się stać. (...) Wyszedł szybko i zniknął (...) Za dwa tygodnie mieli brać ślub – powiedział w sądzie.
Oskarżony przyznał się do winy
Po odczytaniu aktu oskarżeniu Artur K. kolejny raz przyznał się do zabójstwa, przeprosił rodzinę zabitej kobiety i stwierdził, że podczas dokonywania morderstwa "nie odpowiadał za to, co robi".
- Nie planowałem tego zabójstwa. W czasie, jak spotykałem się z Moniką całą swoją miłość, którą miałem do syna biologicznego, z którym nie miałem kontaktu, przelałem na syna Moniki – tłumaczył w sądzie oskarżony 41-latek.
>>> [CZYTAJ TAKŻE] Morderstwo 10-letniej Kristiny z Mrowin. Przedłużono areszt dla podejrzanego
REKLAMA
Jednocześnie podkreślił, że nie zgadza się z opinią psychiatrów. Ci orzekli, że mężczyzna nie jest chory psychicznie i w momencie dokonywania zbrodni był poczytalny.
Halucynacje poprzedzające zabójstwo
Sam Artur K. zaznaczył, że nigdy nie korzystał z leczenia psychiatrycznego, ale trzy tygodnie przez zabójstwem miał halucynacje. - Miałem wizję, że zabijam Monikę. Pamiętam, że wtedy czułem się lepiej, byłem spokojniejszy. Myśl o tym, że to zrobię dawała mi jakiś spokój – mówił w sądzie. Nie chciał opowiadać o momencie zabójstwa. - To dla mnie ciężkie - podkreślił.
Dodał jednak, że podczas wcześniejszego pobytu w wojsku stwierdzono u niego zaburzenia osobowości. Artur K. opowiadał na sali rozpraw, że zgłosił się do oficera wychowawczego, który zajmuje się problemami żołnierzy i przekazał mu, że podczas służby wartowniczej "chciał strzelać do ludzi". - Miałem 30 stuk amunicji ostrej. Oficer powiedział, że więcej na wartę nie mogę pójść – mówił.
Powiązany Artykuł
Wielkopolskie: okaleczył dziewczynę maczetą. Bartosz K. usłyszał wyrok
Nawrócenie w więzieniu
Wyjaśniał też, że poszukiwał Boga na swojej drodze i nawrócił się w więzieniu, ale "szatan kazał mu zabić". - Przyjąłem pana Jezusa, przestałem grypsować. (...) Fizycznie to zrobiłem, ale nie umysłowo – stwierdził Artur K.
REKLAMA
- Dzisiaj codziennie słyszę głosy. Codziennie walczę z diabłem - powiedział w sądzie oskarżony o morderstwo 41-latek.
>>> [CZYTAJ TAKŻE] Gdańsk: oficer Wojska Polskiego postrzelił dwie osoby
Jednocześnie zaznaczył , że poprosił o odizolowanie w więzieniu. - Wnoszę w zakładzie karnym, by siedzieć sam, bo od 8 września nie wiem, co się dzieje – stwierdził.
Szczegóły dnia zabójstwa
Podczas wtorkowej rozprawy opisał też, jak wyglądał dzień zabójstwa. Powiedział, że 8 września wyszedł z więzienia i wziął udział zawodach sportowych. Potem pojechał spotkać się z Moniką K. - Byłem u niej, wykąpałem się po biegu, razem siedliśmy i na tym chciałbym skończyć – stwierdził.
REKLAMA
Sąd Okręgowy w Warszawie następny termin rozprawy wyznaczył na 12 listopada. Tego dnia ma być przesłuchany biegły psychiatra.
mbl
REKLAMA