Eksperci: brak dystansu i liczne protesty mogą spowodować kolejną falę zachorowań na COVID-19
Od czwartku w Polsce trwają manifestacje przeciwników zaostrzania przepisów aborcyjnych i orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie. Tymczasem - jak oceniają eksperci i wirusolodzy - brak dystansu i liczne protesty mogą spowodować kolejną falę zachorowań na COVID-19. Portal tvp.info pisze, że taka sytuacja miała miejsce w Hiszpanii, gdzie odbyły się wielotysięczne manifestacje feministek.
2020-10-24, 21:27
W czwartek i w piątek wieczorem w całej Polsce odbyły się manifestacje przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego ws. tzw. przesłanki eugenicznej. Sędziowie Trybunału uznali, że aborcja w przypadku podejrzenia ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia nienarodzonego dziecka lub jego nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu jest niezgodna z konstytucją.
Powiązany Artykuł
Mucha: jest szczyt zachorowań, nie mamy dziś takiej sytuacji, by aprobować wyprowadzanie ludzi na ulicę
Rzecznik stołecznej policji nadkom. Sylwester Marczak podkreśla, że zgromadzenia są nielegalne ze względu na sytuację epidemiczną i duże zagrożenie dla życia i zdrowia Polaków.
Na ryzyko kolejnej fali COVID-19 Wskazują także eksperci. – Mnie to bardzo martwi, bo warunki epidemiologiczne nie były zachowane, więc to też może spowodować kolejną falę zachorowań – przestrzeg Waldemar Kraska, wiceminister zdrowia.
- Tusk poparł protesty w czasie pandemii. Pereira: jako premier sprzeciwiał się manifestacjom
- "Rządzący i opozycja powinni trzymać kciuki za premiera". Politolog o strategii szefa rządu w walce z pandemią
Wirusolog, prof. Włodzimierz Gut pytany o protesty podkreślił, że reguła jest dość prosta: kto przestrzega reguł — zmniejsza szanse zakażenia, kto nie przestrzega – zwiększa.
Wzrost zakażeń po manifestacjach w Hiszpanii
Do sprawy odniósł się też Samuel Pereira, szef portalu tvp.info. "Szkoda, że w tej walce o elektorat anty-PiS żaden z polityków nie pomyślał o pandemii, z którą rzekomo chcą walczyć. Skończy się jak w Hiszpanii, gdy wzrosły zakażenia po manifestacjach feministek" – napisał na Twitterze.
Chodzi o sytuację, jaka miała miejsce na początku marca, gdy rząd Hiszpanii zezwolił na manifestację pod hasłem "Z prawami, bez barier, feministki bez granic". Ulicami hiszpańskiej stolicy przeszło 120 tys. osób, w tym wielu polityków. Kolejne 50 tys. osób protestowało w Barcelonie.
Sprawę opisał portal tvp.info. "Hiszpański rząd znalazł się w ogniu krytyki za to, że zezwolił na masowe imprezy i manifestacje, gdy już po tygodniu zaobserwowano geometryczny przyrost zakażeń – 8 marca odnotowano 433 nowe przypadki COVID-19, w kolejną niedzielę, 15 marca – 1 729, a po kolejnych dziesięciu dniach – 9159 zakażeń" - czytamy na portalu.
REKLAMA
Sytuacja epidemiczna w Hiszpanii
Według tvp.info w ciągu trzech tygodni od protestów notowana dziennie liczba ofiar śmiertelnych patogenu wzrosła 33-krotnie – do 929 zgonów potwierdzonych pod koniec marca.
W piątek odnotowano tam kolejnych 19 tys. przypadków COVID-19, a łączna liczba osób zakażonych przekroczyła już milion. Zmarło prawie 35 tys. Hiszpanów.
kad
REKLAMA