Sąd odroczył kasację ws. pilota Miłosza

Sąd Najwyższy odroczył zaplanowaną na wtorek rozprawę w sprawie podpułkownika Marka Miłosza - pilota śmigłowca, który w grudniu 2003 roku awaryjnie lądował z premierem Leszkiem Millerem na pokładzie.

2011-01-04, 08:50

Sąd odroczył kasację ws. pilota Miłosza

Posłuchaj

Pilot Marek Miłosz o toczącej sprawie
+
Dodaj do playlisty

Sąd ma zbadać kasację prokuratury od wyroku uniewinniającego podpułkownika Marka Miłosza. Prokuratura chce uchylenia wyroku uniewinniającego i zwrotu sprawy do Sądu Okręgowego w Warszawie. Orzeczenie Sądu Najwyższego spodziewane jest za tydzień.

W toczącym się sześć lat procesie prokuratura oskarżyła pilota Marka Miłosza o umyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy - przez to, że nie włączył ręcznego trybu instalacji przeciwoblodzeniowej, choć na trasie przelotu występowała temperatura poniżej plus 5 stopni Celsjusza - i o nieumyślne spowodowanie wypadku. W takich warunkach instrukcja zaleca przejście z trybu automatycznego na ręczny.

Prognoza wojskowa nie ostrzegała

W marcu tego roku Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił Miłosza.

- Materiał dowodowy, po jego rozważnej ocenie, nie pozwolił przypisać oskarżonemu zawinienia całej sytuacji i jej następstw - mówił uzasadniając wyrok sędzia Mirosław Kolankowski. Zeznający w tym procesie, technik pokładowy powiedział przed sądem, że podczas całego lotu nie było konieczności włączania trybu antyoblodzeniowego silników. Według samego oskarżonego ekspertyza powołanej wtedy komisji lotniczej oznaczała, że do wypadku mogło dojść z winy urządzeń oraz niedostatecznej wtedy jeszcze wiedzy naukowców na temat tego, jak i kiedy powstaje oblodzenie silników.

REKLAMA

Sąd ustalił, że załoga sprawdzała temperaturę, a jej odczyty nie rodziły konieczności włączania instalacji przeciwoblodzeniowej. Uznał też, że ppłk Miłosz miał prawo nie wiedzieć o niekorzystnych warunkach. Informowała o tym cywilna prognoza meteo, ale oskarżony nie miał do niej dostępu, bo korzystał z wojskowej, która nie ostrzegała przed możliwością oblodzenia. Sąd zauważył też, że w wyniku manewru Miłosza udało się przekierować maszynę z terenu zabudowanego na las.
Po wniesieniu apelacji w sierpniu tego roku, obrońca Miłosza mecenas Andrzej Werniewicz powiedział "Jestem zaskoczony, że prokuratura zdecydowała się na kasację. W świetle ustaleń, jakich sąd I instancji dokonał - a oparł je na bezspornych, obiektywnych dowodach - nie widzę szans na jej powodzenie".

"Mistrz w swojej klasie i profesji"

Leszek Miller deklarował, że gdyby "miał wybierać, z jakim pilotem mógłby w trudnych warunkach atmosferycznych lecieć helikopterem, to wybrałby Miłosza". "To jest mistrz w swojej klasie i w swojej profesji" - podkreślał były premier.

Śmigłowiec rządowy Mi-8 z 36. specjalnego pułku lotnictwa transportowego rozbił się w Lesie Chojnowskim pod Piasecznem 4 grudnia 2003 roku. W wypadku ówczesny premier Leszek Miller doznał złamania dwóch kręgów piersiowych. Obrażenia odniosło też kilkunastu innych pasażerów, w tym ówczesna sekretarz stanu w kancelarii premiera Aleksandra Jakubowska. Łącznie 12 osób musiało przejść długotrwale lecznie.

to

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej