Szuszkiewicz: państwowy terroryzm na Białorusi
Europa jest naiwna, chcąc zmienić sytuację na Białorusi poprzez dialog z prezydentem Alaksandrem Łukaszenką - powiedział w środę w Warszawie białoruski opozycjonista Stanisław Szuszkiewicz.
2011-01-06, 00:20
Jego zdaniem, Łukaszenka stosuje wobec opozycji "akcję państwowego terroryzmu".
Szuszkiewicz wraz z kilkoma innymi przebywającymi obecnie w Polsce przedstawicielami białoruskiej opozycji wziął w środę udział w konferencji prasowej Związku na rzecz Demokracji na Białorusi. Szuszkiewicz jest profesorem matematyki i fizyki; w czasie wyborów prezydenckich w 2006 roku był wymieniany wśród kandydatów, jednak ostatecznie udzielił poparcia Aleksandrowi Milinkiewiczowi jako wspólnemu kandydatowi opozycji.
Jak mówił w środę, niezależne sondaże przeprowadzone przed a także w dniu wyborów prezydenckich (19 grudnia) zgodnie pokazywały, że Łukaszenka dostał około 30 proc. głosów. Zwrócił uwagę, że nawet przy uwzględnieniu maksymalnego błędu statystycznego dla tych badań, Łukaszenka nie uzyskałby wyniku pozwalającego mu wygrać wybory w pierwszej turze. Szuszkiewicz zwrócił też uwagę, że niezależnym obserwatorom nie pozwolono przyglądać się procedurze liczenia głosów, co w sytuacji, gdy - jak mówił - w około 30 tys. komisji wyborczych w całym kraju było jedynie około 100 osób niezależnych od władz, pozwoliło na fałszerstwa wyborcze.
- Łukaszenka te wybory przegrał. Obecnie prowadzi akcję państwowego terroryzmu i chce, by z nim i jego terrorystami Europa prowadziła dialog - powiedział białoruski opozycjonista. W jego opinii Europa jest naiwna, sądząc, że do zmian na Białorusi można doprowadzić poprzez dialog z Łukaszenką. Jak ocenił, "z terrorystami nie można negocjować". - Jeśli dalej będą rozmowy w rodzaju "zwracamy uwagę", "jesteśmy zaniepokojeni", to nic dobrego z tego dla Białorusi nie wyniknie. Trzeba powiedzieć, że przestępca jest przestępcą" - uważa Szuszkiewicz.
Jego zdaniem prezydent Białorusi prowadzi "handel zakładnikami", który jest niemoralny. "Łukaszenka trzyma obecnie wielu zakładników i będzie ich po kilku wypuszczał, pokazując, że na Białorusi działa prawo. Prawo u nas nie działa" - powiedział.
Podziękował ministrowi spraw zagranicznych Radosławowi Sikorskiemu za wspólny artykuł z szefami dyplomacji Szwecji Carlem Bildtem, Czech Karelem Schwarzenbergiem oraz Niemiec Guido Westerwelle , który pojawił się w grudniu w "New York Timesie". Ministrowie napisali m.in., że "kontynuowanie pozytywnej współpracy z panem Łukaszenką jest dziś, jak się zdaje, stratą czasu i pieniędzy". "Łukaszenka dokonał wyboru, stanął przeciwko wszystkiemu, co reprezentuje sobą Unia Europejska" - napisali ministrowie.
- Dzięki Bogu, że Polska stanęła oficjalnie na tej pozycji. Chcielibyśmy, aby ją zachowała, a także, by dzięki Polsce takie było stanowisko całej Europy - powiedział Szuszkiewicz.
Podziękował też za decyzje polskiego MSZ o zniesieniu opłat za wizy krajowe dla Białorusinów. "To wielki podarunek dla opozycji białoruskiej i społeczeństwa białoruskiego w ogóle. Jeżeli i inne kraje zrobią to samo, to może i zniesione zostaną opłaty za wizy schengeńskie" - powiedział.
Jak dodał, kontrolowana przez władze białoruska telewizja przedstawia sytuację w Polsce i innych krajach Europy jako trudną do zniesienia dla obywateli, w przeciwieństwie do sytuacji na Białorusi. - Pokazuje, że bardzo źle wam się żyje a wspaniale żyje się na Białorusi. Jeżeli ludzie - dzięki bezpłatnym wizom - zobaczą, że to jest kłamstwo, będzie to najlepsza agitacja za demokracją - uważa Szuszkiewicz.
Zmicer Borodka, mąż zaufania opozycyjnego kandydata na prezydenta  Andreja Sannikaua, zwrócił uwagę, że demonstracja w Mińsku 19 grudnia  przeciwko fałszerstwom wyborczym była najliczniejszą demonstracją na  Białorusi w ciągu ostatnich 15 lat. - Według naszych szacunków  protestowało około 75 tys. osób - powiedział. 
 Jak mówił, w jej trakcie doszło jednak do prowokacji "prawdopodobnie  organizowanej przez władze białoruskie", polegającej na próbie szturmu  Centralnej Komisji Wyborczej. Zapewnił, że opozycjoniści nie mieli  planów szturmu budynków państwowych a demonstranci zachowywali się  spokojnie.
- Kiedy tłum zebrał się wokół budynku Centralnej Komisji Wyborczej, podjęto decyzję by stworzyć grupę do negocjacji z władzami, by została przeprowadzona druga tura wyborów. Jednak niezidentyfikowani ludzie zaczęli tłuc szyby w budynku komisji i prowokować tłum, by do nich dołączył - relacjonował. Jak zaznaczył, obecni na miejscu opozycyjni kandydaci na prezydenta oraz aktywiści opozycji zdecydowali o powstrzymaniu tych prowokacji, co się udało.
Julia Bandarenka, córka uwięzionego działacza kampanii "Europejska Białoruś" Zmicera Bandarenki oraz przedstawicielka Inicjatywy Obywatelskiej "Wyzwolenie", która jednoczy rodziny osób zatrzymanych przez władze po ostatnich wyborach, zwróciła się o pomoc finansową dla aresztowanych i ich rodzin. "Będziemy walczyć, by nasi bliscy zostali zwolnieni z więzienia, bo nie zrobili nic, za co powinni tam trafić" - powiedziała. Zapewniła, że inicjatywa "Wyzwolenie" nie ma żadnych ambicji politycznych.
- Naszym przyjaciołom z Białorusi jest teraz bardzo potrzebna nasza  polska solidarność, świadomość, że jesteśmy z nimi i że będziemy  wspierać ich działania - mówiła z kolei Małgorzata Gosiewska, żona  zmarłego w katastrofie smoleńskiej posła PiS Przemysława Gosiewskiego, a  także prezes Fundacji "Nasza Solidarność".  
 Zaapelowała o nawet drobne wpłaty na rzecz Białorusinów na specjalne  konto fundacji. - Ludzie siedzą w więzieniach a ich rodziny pozostały bez  środków do życia, część z nich uciekła z Białorusi i w tej chwili  przebywa na terenie Polski, kolejni są w drodze. Potrzebne są pieniądze  na mieszkania, które będziemy chcieli dla nich wynająć, potrzebne są  pieniądze na utrzymanie - mówiła Gosiewska. Jak dodała, nie wiadomo,  jak długo pozostaną oni w Polsce. - Chcemy jednak stworzyć im takie  warunki, żeby mogli nawet z tej odległości wspierać działania swoich  kolegów, którzy pozostali na Białorusi - mówiła Gosiewska.
W areszcie śledczym KGB nadal przebywają czterej byli kandydaci na prezydenta: Aleś Michalewicz, Uładzimir Niaklajeu, Andrej Sannikau i Mikoła Statkiewicz, którym postawiono zarzuty w sprawie o masowe zamieszki; Statkiewicz piętnasty dzień prowadzi głodówkę. W poniedziałek zwolniono piątego b. kandydata w wyborach prezydenckich, Witala Rymaszeuskiego.
agkm