Prokuratura o raporcie ABW: nie było inwigilacji Lecha Kaczyńskiego

2011-02-25, 11:40

Prokuratura o raporcie ABW: nie było inwigilacji Lecha Kaczyńskiego
. Foto: fot. prezydent.pl

W sprawie ujawnienia poufnego raportu ABW nt. strzałów podczas wizyty prezydenta w Gruzji, nie prowadzono żadnych czynności wobec pary prezydenckiej - oświadczyła Marzena Kowalska, zastępca prokuratora generalnego.

Kowalska przedstawiała sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka informację w sprawie śledztwa o ujawnienie poufnego raportu ABW nt. strzałów w pobliżu kolumny z prezydentem podczas jego wizyty w Gruzji w 2008 r.

Powiedziała, że w tym śledztwie Prokuratura Okręgowa w Warszawie zwróciła się do operatorów telefonii komórkowej o wydanie billingów czterech pracowników Kancelarii Prezydenta RP i dwóch dziennikarzy.

Według niej po uzyskaniu wykazu tych połączeń, zwrócono się o numery telefonów, z którymi były prowadzone. Gdy ustalono, że część numerów należy do Kancelarii Prezydenta RP, wystąpiono o wskazanie osób mających te telefony.

- Dwa numery były przypisane do prezydenta i jego małżonki. Po uzyskaniu tej informacji prokurator nie podejmował co do tych numerów żadnych czynności - dodała Kowalska.

Również ABW oświadczyła, że nie prowadziła żadnych czynności wobec pary prezydenckiej. Przed komisją nie stawił się nikt z ABW, która napisała, że właściwym organem Sejmu co do Agencji jest komisja ds. służb specjalnych.

"To skandal na miarę afery Watergate"

Informacji od prokuratury i ABW żądało PiS, według którego w tym śledztwie sprawdzano billingi połączeń Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki. Według posłów PiS, to sprawa "na skalę amerykańskiej afery Watergate".

Politycy złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przekroczenia uprawnień przez ABW, które trafiło do Prokuratury Okręgowej w Płocku. Marzena Kowalska poinformowała, że prowadzi ona postępowanie sprawdzające.

Posłowie PiS zapowiedzieli, że będą nadal domagali się obecności szefa ABW, a jeśli się nie stawi, wystąpią o stawiennictwo premiera, który nadzoruje ABW.

Raport ABW dotyczył incydentu z oddaniem strzałów w Gruzji, gdy w listopadzie 2008 r. konwój z prezydentami Kaczyńskim i Micheilem Saakaszwilim został zatrzymany przy granicy z Osetią Południową.

"Dziennik" napisał, że za najbardziej prawdopodobną wersję uznano w dokumencie, iż "sytuacja mogła być wykreowana przez stronę gruzińską". Według ustaleń, polskie Biuro Ochrony Rządu nie znało szczegółów wyjazdu na granicę, a w chwili, gdy padły strzały, Lech Kaczyński - przebywający razem z prezydentem Gruzji - nie miał polskiej obstawy, która była w tyle kolumny.

kk

Polecane

Wróć do strony głównej