Los Wąsika i Kamińskiego przesądzony? Nie wszyscy w PiS widzą ich na listach do PE
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik mogą być pewni "biorących miejsc" na listach Prawa i Sprawiedliwości w najbliższych wyborach do Parlamentu Europejskiego - dowiedział się portal PolskieRadio24.pl. Z naszych ustaleń wynika, że Jarosław Kaczyński podjął już decyzję w tej sprawie i nie zamierza jej zmieniać, mimo że pomysł ten ma w PiS coraz więcej przeciwników.
2024-02-19, 11:10
Za siedem tygodni Polacy znów pójdą do urn. Tym razem po to, aby wybrać władze samorządowe. Dla PiS będzie to pierwszy test w roli partii opozycyjnej. Tymczasem wewnątrz ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego coraz więcej osób rozmyśla się już o kolejnej elekcji - zaplanowanych na początek czerwca wyborach do Parlamentu Europejskiego. Najnowsze sondaże, w których Prawo i Sprawiedliwość po raz pierwszy od wielu lat spadło na pozycję wicelidera, wskazują, że partia straci część mandatów. Zapowiada to zaciętą walkę nie tylko z konkurentami politycznymi, ale również kolegami z ugrupowania, tym bardziej że chętnych do walki o mandat europosła w PiS nie brakuje.
Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński na "miejscach biorących"
W wyborach do Parlamentu Europejskiego mają wystartować Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński. Z ustaleń portalu PolskieRadio24.pl wynika, że obaj dostali zapewnienie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że dostaną wysokie miejsca na liście. - To będą jedynki lub niższe miejsca w okręgach, w których możemy wywalczyć więcej niż jeden mandat - mówi portalowi PolskieRadio24.pl polityk z centrali PiS. Jak słyszymy dla Wąsika i Kamińskiego ma być to forma rekompensaty za "niezłomność". - Z powodów politycznych trafili do więzienia. Są ofiarami łamania praworządności przez nową władzę - tłumaczy nasze źródło.
Okazuje się jednak, że nie wszyscy w PiS podzielają te argumenty. - Zostali wsadzeni do więzienia niesłusznie, ale to nie powinien być klucz, według którego rozdajemy mandaty do instytucji, która ma coraz większym wpływ na nasze życie. W Parlamencie Europejskim powinni zasiadać politycy, którzy skutecznie zadbają o interesy Polski. Czy koledzy Wąsik i Kamiński będą to potrafili? Wątpię - mówi jeden z szeregowych posłów PiS. Rozmówca portalu PolskieRadio24.pl tłumaczy, że trudno także wskazać jakieś sukcesy Elżbiety Rafalskiej, Joachima Brudzińskiego czy Beaty Mazurek. - Ta lista jest dłuższa. W mojej ocenie powinno dojść do mocnych przetasować na listach do Parlamentu Europejskiego. Bez tego nie wygramy tych wyborów - stwierdza.
- Niektórzy wypracowali sobie kontakty i pozycję w Brukseli. Obawiam się, że potencjał tych osób może zostać zaprzepaszczony. W mojej ocenie miejsce Kamińskiego i Wąsika jest w Sejmie i tutaj powinni się realizować. Ale jak słyszymy, obecna władza nie chce się na to zgodzić, więc z tego punktu widzenia być może ten Parlament Europejski ma jakiś sens. Gdyby to jednak ode mnie zależało to szukałbym liderów list w gronie innych osób - dodaje jeden z obecnych europosłów PiS.
REKLAMA
"Robienie kampanii na Kamińskim i Wąsiku może skończyć się źle"
Część polityków Prawa i Sprawiedliwości uważa, że obecność Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego na listach do Parlamentu Europejskiego może zaszkodzić partii. Tłumaczą, że ich sprawa jest skomplikowana i nawet nie wszyscy wierni sympatycy podzielają stanowisko PiS. - Spotykam się w okręgu z pytaniami, dlaczego bronimy osób skazany? Oczywiście tłumaczę, że zostali ułaskawieni przez prezydenta i pan prezydent miał do tego prawo, ale nie wszyscy to rozumieją. Robienie kampanii na Kamińskim i Wąsiku może skończyć dla nas źle. Problemów i tak nam nie brakuje - tłumaczy polityk PiS ze wschodniej Polski.
Rozmówcy portalu PolskieRadio24.pl mają nadzieję, że kierownictwo PiS weźmie pod uwagę ten głos przy ustalaniu list wyborczych do Parlamentu Europejskiego. Kolejne sondaże pokazują, że Prawo i Sprawiedliwość jest w defensywie. W najnowszym sondażu CBOS partia Jarosława Kaczyńskiego uzyskała 24 proc. To wynik dwa razy słabszy od rezultatu z wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku - wtedy PiS uzyskało 45,38 proc., co przełożyło się na 27 mandatów.
- Powtórzenie tego wyniku jest raczej niemożliwe. 20 mandatów będzie świetnym wynikiem, chociaż i w to szczerze wątpię. Oczywiście do czerwca jest sporo czasu i dużo jeszcze może się wydarzyć - tłumaczy źródło portalu PolskieRadio24.pl w PiS. Nasz rozmówca zauważa, że napięcia przed wyborami do Parlamentu Europejskiego są nieuniknione, bo choć zmniejsza się liczba potencjalnych mandatów, to rośnie liczba chętnych do startu.
Trzy frakcje
REKLAMA
Zabiegających o jak najlepsze miejsca na listach można podzielić na trzy grupy. Pierwszą tworzą doświadczeni eurodeputowani. Są to m.in. Jadwiga Wiśniewska, Ryszard Czarnecki czy Karol Karski. - Łatwo nie odpuszczą, ale ich start nie jest przesądzony - tłumaczą nasze źródła na Nowogrodzkiej. W PiS coraz głośnie słychać o potrzebie wymiany kadr w Parlamencie Europejskim. Jej ofiarami oprócz doświadczonych eurodeputowanych mogą paść również ci, którzy zadebiutowali w Brukseli w ubiegłym roku. Chodzi m.in. o Elżbietę Rafalską, Beatę Mazurek, Joannę Kopcińską czy Andżelikę Możdżanowską. - Potrafi pan wskazać jakieś wybitne przemówienie tych osób? Bo ja nie - tłumaczy jeden z posłów, który jest przeciwnikiem startu wspomnianych polityków.
Druga grupa osób, która zabiega o dobre miejsca na listach to "zasłużeni". Obok wspomnianych już Kamińskiego i Wąsika, do tej grupy należy zaliczyć też byłego szefa klubu PiS Ryszard Terleckiego, byłego Marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, byłego prezesa TVP Jacka Kurskiego czy byłego prezesa Orlenu Daniela Obajtka. - Dobre miejsce na liście ma być dla nich nagrodą za dotychczasową działalność. Sami wyrażają chęć startu - tłumaczy nasz informator.
Jest też w PiS trzecia grupa, młodych posłów marzących o karierze na arenie międzynarodowej. W przeciwieństwie do zasłużonych, ich główną motywacją nie są pieniądze. Są to politycy, którzy znają języki, interesują się sprawami europejskimi, mają ambicje, ale też i możliwości do tego, aby odgrywać w Brukseli jakąś rolę. Do tej grupy należy zaliczyć m.in. Radosława Fogla, Kacpra Płażyńskiego czy Daniela Milewskiego.
Z naszych ustaleń wynika, że na dziś pewnych startu może być zaledwie kilka osób. Są to była premier Beata Szydło, wiceprezes PiS Joachim Brudziński, europoseł Dominik Tarczyński oraz liderzy partii koalicyjnych, czyli Adam Bielan i Patryk Jaki. Decyzję w sprawie kształtu list wyborczych do Parlamentu Europejskiego kierownictwo PiS ma podjąć dopiero po wyborach samorządowych.
REKLAMA
Michał Fabisiak, PolskieRadio24.pl
REKLAMA