Śledztwo w sprawie poparzonych w pożarze samochodu dzieci umorzone
Po analizie zebranych materiałów śledczy uznali, że był to nieszczęśliwy wypadek. Nie było podstaw do postawienia matce chłopców zarzutów.
2011-05-30, 12:47
Do zdarzenia doszło pod koniec października w Skierniewicach. 25-letnia kobieta, która przyjechała odebrać ze szkoły córkę, zostawiła w aucie dwóch synów w wieku dwóch i czterech lat. Kiedy wróciła, zobaczyła dym i płomienie wewnątrz samochodu. Nieprzytomnych chłopców z objawami zaczadzenia i poparzeniami przetransportowano do łódzkiego szpitala śmigłowcami.
Obaj chłopcy trafili na oddział intensywnej opieki. Mieli poparzenia dłoni, twarzy i układu oddechowego. Przez ponad tydzień byli utrzymywani w stanie śpiączki farmakologicznej i podłączeni do respiratora. Po kilku tygodniach leczenia wrócili do domu.
Skierniewicka prokuratura rejonowa prowadziła postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania u dzieci ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz nieumyślnego narażenia ich zdrowia i życia. Przesłuchano świadków, w tym matkę dzieci.
Według opinii jednego z biegłych, pożar powstał od płomienia zapalniczki do kuchenek gazowych, pozostawionej w samochodzie, którą bawił się jeden z chłopców. Po analizie zebranych materiałów śledczy uznali, że był to nieszczęśliwy wypadek. Nie było podstaw do postawienia matce chłopców zarzutów.
PAP,kk
REKLAMA