Robert Biedroń oskarżony o napaść na policjanta. "Kuriozalny zarzut"
Robert Biedroń został formalnie oskarżony o naruszenie nietykalności policjanta podczas demonstracji 11 listopada w Warszawie. Działacz KPH twierdzi, że to on został pobity przez policjantów.
2011-05-30, 07:59
11 listopada w Warszawie Biedroń - według policji - rzucał kamieniami i racami w stronę marszu narodowców. Gdy - wciąż trzymając się relacji policji - mundurowi chcieli interweniować, Biedroń miał chwycić jednego z nich i usiłować wyrwać mu pałkę, a później uderzyć funkcjonariusza w twarz.
- Prokuratura przesłała do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście akt oskarżenia w tej sprawie. Dotyczy on naruszenia nietykalności funkcjonariusza publicznego - powiedział prokurator ze stołecznej okręgówki. Jeśli Biedroń zostanie uznany winnym grozi mu grzywna, ograniczenie wolności lub nawet rok więzienia.
Działacz Kampanii Przeciw Homofobii i innych organizacji chroniących prawa mniejszości seksualnych zwołał konferencję prasową, na której oświadczył że zarzut ten jest kuriozalny. Powiedział, też, że to on został trzykrotnie pobity przez funkcjonariuszy i że policja nie pozwoliła mu skontaktować się z najbliższymi. Zezwolił też na podawanie swoich danych osobowych.
REKLAMA
W tej samej sprawie skierował zawiadomienie do prokuratury; Biedroń twierdzi w nim, że to on został pobity przez policjantów - m.in. po zatrzymaniu, w radiowozie, gdy był skuty kajdankami.
W sumie podczas manifestacji, które odbyły się w Warszawie w Święto Niepodległości, zatrzymano 33 osoby. Sam Biedroń brał udział w kontrmanifestacji do tzw. Marszu Niepodległości zorganizowanego przez Obóz Narodowo-Radykalny i Młodzież Wszechpolską.
sg
REKLAMA